„Cobra Kai”, czyli duchowość i konserwatyzm na Netflixie
Konserwatywny serial na Netflixie, który wykpiwa poprawność polityczną i pokazuje w pozytywnym świetle duchowość podobną do chrześcijaństwa? „Cobra Kai” uczy nastolatków, jak zmagać się z własnymi słabościami i jak przeciwstawić się złu. To idealny serial do wspólnego oglądania dla rodziców i dzieci.
Poprawność polityczna zabija treść
Amerykańska popkultura popada ze skrajności w skrajność. Jeszcze kilkanaście lat temu rzadko można było zobaczyć film, w którym główną pozytywną postacią nie był biały, heteroseksualny mężczyzna. A przecież to wielokulturowe i nowoczesne społeczeństwo jest o wiele bardziej zróżnicowane. Obraz Stanów Zjednoczonych sprzedawany w zglobalizowanej kulturze popularnej nie oddawał zatem w pełni tamtejszej rzeczywistości społecznej. Jednak od jakiejś dekady tendencja ta stanęła na głowie – teraz trudno zobaczyć serial lub film, w którym nie obowiązywałaby wszechwładna zasada zróżnicowania. Można powiedzieć, że dziś idealnym „głównym dobrym” amerykańskiej kultury jest czarnoskóry gej lub feministka walcząca z patriarchatem. I nie byłoby w tym niczego złego, gdyby nie fakt, że trudno dziś zobaczyć produkcję wolną o tych poprawnopolitycznych klisz. Na taki stan rzeczy można zareagować w jeden sposób – pochwałą. Każda inna reakcja posądzana jest o rasizm, homofobię i wszystkie możliwe uprzedzenia.
A jednak coś powoduje, że nawet osobom, którym nie sposób zarzucić braku szacunku i tolerancji wobec mniejszości, bardzo często nowe seriale po prostu się nie podobają. Dlaczego? Bo poprawność polityczna zabija opowieść. Bohaterowie muszą być nieskazitelni, nie mogą rozwijać się jako postaci, no bo przecież skoro należysz do którejś z mniejszości, to każda wada sportretowana przez scenarzystę może być odebrany jako wyraz krzywdzącego stereotypu lub nietolerancji. Oglądamy więc coraz płytszych i gorzej napisanych bohaterów, ponieważ wyobraźnia twórców jest ograniczana przez obowiązujące reguły na temat tego, co wolno, a czego nie wolno pokazać na ekranie.
Wyjątek potwierdzający regułę?
I teraz można byłoby ponarzekać i podać dziesiątki nieudanych produkcji, które potwierdzałyby tę tezę (na czele z „Pierścieniami władzy”). Nie chcę być jednak smerfem Marudą, ale opowiedzieć krótko o serialu, który nie dość, że do poprawności politycznej podchodzi z dużym dystansem, to jeszcze przedstawia w dobrym świetle duchowość podobną do chrześcijaństwa. A do tego wszystkiego jest to produkcja, która dzięki znanej popkulturowej franczyzie z lat 80., może być oglądana z równą przyjemnością przez rodziców jak i dzieci. Niestety jest to jedynie wyjątek potwierdzający regułę. Tym bardziej więc warto się z nim zapoznać.
„Cobra Kai”, bo o tym serialu mowa, nawiązuje do „Karate Kid” – serii młodzieżowych filmów kręconych w latach 80. i 90. opowiadających o nauce sztuki karate. Najbardziej udany był pierwszy film tej serii przedstawiający historię gnębionego w szkole Daniela LaRusso, który dzięki japońskiemu nauczycielowi karate, panu Miyagi, przeciwstawia się szkolnym chuliganom. „Cobra Kai” dzieje się 30 lat później. W serialu grają ci sami aktorzy, którzy grali w pierwszym filmie serii. Zmagają się z kryzysem wieku średniego, ich dzieci natomiast, podobnie jak oni w ich wieku, dojrzewają, walczą o pozycję w grupie i pokonują dzięki karate przeciwności losu. Niedawno swoją premierę miał 5. sezon serialu, który z miesiąca na miesiąc zyskuje kolejne rzesze fanów na całym świecie.
Krótka historia o… przemocy
I tutaj pewnie pojawi się pierwsze zdziwienie. Dlaczego zachwalam serial, który opiera się na pokazywaniu scen walki, a do tego jeszcze piszę, że ma cokolwiek wspólnego z chrześcijaństwem? Przecież mamy nadstawiać drugi policzek, a nie pozwalać, aby dzieci okładały się pięściami, prawda? Sądzę jednak, że „Cobra Kai” bardzo dobrze podchodzi do tematu przemocy wśród nastolatków. Po pierwsze, jest to zjawisko tak stare jak stary jest świat. Człowiek skażony konsekwencjami grzechu pierworodnego jest istotą, która niestety często ucieka się do przemocy. Przecież jedną z pierwszych historii, które pojawia się w Biblii po wygnaniu z Raju jest bratobójstwo. Przemoc jest więc naturalnym zjawiskiem istniejącym w świecie, na które trzeba umieć odpowiednio zareagować. Jednak to, że jest zjawiskiem naturalnym nie znaczy, że jest dobra. Chrześcijanie od wieków wierzą w możliwości honorowej walki w obronie własnej, która niekoniecznie musi oznaczać nagą, niczym nie ograniczoną agresję.
Przeczytaj również
Właśnie na tym polega koncepcja wojny sprawiedliwej. To poparcie dla idei walki bez przemocy, która jest wyrazem troski i miłości wobec słabszych, a nie tępego gniewu i rewanżyzmu. Warto nadmienić, że ostatecznie papież Franciszek właśnie w ten sposób komentuje obecnie wojnę na Ukrainie. „Cobra Kai” pokazuje realistycznie, że przemocy nie da się całkowicie wyrugować, można jednak uczyć dzieci honorowej walki w obronie własnej. Właśnie taka jest historia Miguela Diaza z pierwszego sezonu „Cobra Kai”. To Latynos, który po przeprowadzce w nowe miejsce jest zakompleksiony, samotny i zamknięty w sobie. Jego słabość od razu wykorzystywana jest przez klasowych chuliganów, którzy zaczynają się nad nim znęcać. Dzięki treningowi karate Miguel zaczyna w siebie wierzyć, potrafi obronić się przed napastnikami, a ostatecznie znajduje dziewczynę i zdobywa pozycję w grupie.
„Cobra Kai” a benedyktyńskie „ora et labora”
Oprócz zdrowego podejścia do przemocy „Cobra Kai” przedstawia również pewien szczególny rodzaj duchowości, która rodzi skojarzenia z benedyktyńskim ora et labora (módl się i pracuj). Daniel LaRusso prowadzi swoją szkołę karate, kontynuując nauki swojego japońskiego mistrza. Jest to swego rodzaju filozofia życia, która skłania adeptów karate do wsłuchania się w rytm natury. Każdy trening zaczyna się od z pozoru banalnych ćwiczeń, które uczą cierpliwości i pokory. I tak dzięki odpowiedniemu sposobowi woskowania samochodowych karoserii adepci wykształcają pośrednio umiejętność obrony przed przeciwnikiem. Uczą się również polerować posadzki i dbać o drzewka bonsai. Szkoła karate kształtuje postawy szacunku wobec przeciwnika i reguł sportowej rywalizacji. Nastolatkowie są uczeni, że aby stać się dojrzałymi obrońcami, muszą zabijać swój egoizm i uznać, że bardziej niż oni sami liczy się tradycyjna mądrość przekazywana na treningach. Szacunek dla pracy fizycznej, powrót do natury, pokora, poddanie się uzdrawiającej mocy reguł i tradycji sprawiają, że adepci karate realizują ideał zbliżony do chrześcijańskiego życia zakonnego.
Akcja „Cobra Kai” sugestywnie przedstawia realia świata, w którym funkcjonują współczesne nastolatki, gdzie uzależnienie od smartfona jest czymś powszechnym i niemal oczywistym. Karate jest rodzajem terapii, która pomaga wrócić do rzeczywistości.
Jednak na podstawowym poziomie serial ten jest dobry, ponieważ pokazuje jak istotną rolą w dojrzewaniu młodego człowieka pełni sport cywilizujący naturalny odruch rywalizacji wśród nastolatków. Każdy z nas chodził do szkoły i każdy musiał odnaleźć swoje miejsce w grupie. Szczególnie dla chłopców to właśnie sport był okazją do wyzwolenia negatywnych emocji i walki o swoją pozycję w grupie. Dzięki sportowej rywalizacji młody człowiek czuje się sprawczy i podmiotowy, poznaje naturalne granice swojego ciała, uczy się cieszyć ze zwycięstw, ale także przełykać gorzki smak porażki. Ten wątek jest bardzo dobrze pokazany w serialu. Akcja „Cobra Kai” sugestywnie przedstawia realia świata, w którym funkcjonują współczesne nastolatki, gdzie uzależnienie od smartfona jest czymś powszechnym i niemal oczywistym. Karate jest rodzajem terapii, która pomaga wrócić do rzeczywistości. Naprawia relacje społeczne, leczy kompleksy i ożywia międzypokoleniowe relacje rodzinne.
Oczywiście cechy opery mydlanej dla nastolatków mogą niekiedy irytować swoją naiwnością, a nostalgia za latami 80. czasem wydawać się nieznośna. Jednak ile jest dziś seriali, które śmiało można polecić zarówno 40- jak i 10-latkom? Niewiele jest filmów, które z równym zainteresowaniem mogą oglądać zarówno ojcowie jak i dzieci. Pomimo wszystkich swoim mankamentów warto zobaczyć ten serial.
Posłuchaj więcej: