“Władca Pieścieni” Tolkiena doczeka się serialu. Najdroższego w historii
Kręcony właśnie przez amerykański Amazon serial "Władca Pierścieni", oparty na monumentalnym dziele JRR Tolkiena będzie najdroższą tego typu produkcją w historii - donosi brytyjski dziennik "The Guardian"
Media podają, że łączny koszt produkcji tego nowego serialu wyniesie aż 1,3 mld dol. nowozelandzkich, czyli 823 mln dol. amerykańskich, co w przeliczeniu na złotówki daje kwotę bliską 3,3 mld. Koszt podawany jest w dolarach nowozelandzkich, bowiem właśnie w Nowej Zelandii ponownie mieści się plan zdjęciowy. Ponownie, gdyż właśnie tam powstała większość ujęć Śródziemia z kinowej superprodukcji Petera Jacksona. Za prawa do adaptacji trylogii Tolkiena Amazon miał zapłacić 250 mln dol.
Produkcja ma składać się z pięciu sezonów. Nieoficjalnie mówi się o 2021 roku jako dacie ukończenia produkcji.
Ze skąpych informacji, jakich dotychczas dostarczył Amazon wynika, że serial będzie dział się w czasach poprzedzających wydarzenia opisane we Władcy Pierścieni, w tzw. Drugiej Erze. Podobno głównym bohaterem ma być Aragorn.
One Ring to rule them all, One Ring to find them, One Ring to bring them all, and in the darkness bind them, In the Land of Mordor where the Shadows lie. #LOTRonPrimepic.twitter.com/7TuQh7gRPD
— The Lord of the Rings on Prime (@LOTRonPrime) March 7, 2019
ad, The Guardian/Stacja7
🔷O świecie Tolkiena z teologicznej perspektywy opowiadał ks. Staszek Adamiak w swoim podcaście⤵️
Liczba aborcji dokonywanych w USA spadła do najniższego poziomu od 1973 roku, kiedy Sąd Najwyższy zalegalizował w tym kraju aborcję na życzenie - wynika z danych Guttmacher Institute, organizacja związana ze środowiskami proaborcyjnymi. Całkowita liczba wykonywanych aborcji na poziomie ogólnokrajowym zmniejszyła się w latach 2014 – 2017 o 7 proc.: z 926 tys. 200 do 862 tys. 320.
Raport informuje, że wskaźnik aborcji spadł o 8 proc.: z 14,6 na 1000 kobiet w 2014 r. do 13,5 na 1000 kobiet w wieku 15-44 lata w 2017 roku. To najniższy poziom aborcji od czasu jej sądowej legalizacji w 1973 r., tzn. od werdyktu Sądu Najwyższego w sprawie Roe przeciwko Wade. W tym czasie współczynnik aborcji wynosił 16,3 na 1000 kobiet. Rósł stale do 1981 roku, gdy osiągnął najwyższy w historii poziom – 29,3.
Jak zauważają obrońcy życia, spadek liczby wykonywanych aborcji nastąpił, mimo, że w omawianym czasie o dwa procent zwiększyła się liczba klinik aborcyjnych. Obecnie, według Instytutu, działa w USA 808 placówek, w których zabija się nienarodzone dzieci. Z tego powodu codziennie życie w tym kraju traci około 2400 dzieci.
Zdaniem działaczy pro-life, wciąż są to statystyki odzwierciedlające olbrzymią tragedię. Jednocześnie zwracają oni uwagę, że w latach 80. ub. wieku współczynnik aborcji w USA był dwukrotnie wyższy niż obecnie. Niemały wpływ na tę zmianę ma codzienna praca obrońców życia, którzy choć zepchnięci na margines życia medialnego, starają się przekonać społeczeństwo o zgubnych konsekwencjach aborcji.
Dane byłej filii Planned Parenthood, największej proaborcyjnej organizacji w USA, są zbieżne z ubiegłorocznym raportem rządowego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom. Obie te instytucje podchodzą odmiennie do metodologii badań.
22 stycznia 1973 roku Sąd Najwyższy USA ogłosił werdykt w sprawie Roe przeciwko Wade. Orzeczenie to sprawiło, że w Stanach Zjednoczonych została zalegalizowana aborcja na życzenie. Sędziowie uznali, że przepisy zakazujące tego procederu są naruszeniem konstytucyjnego prawa do ochrony prywatności. Decyzja sędziów utorowała drogę do zmiany stanowych regulacji prawnych w sprawach ochrony życia nienarodzonych. Od tej pory obowiązkową wykładnią w tej kwestii stało się stwierdzenie najwyższej instancji sądowej, uznającej prawo do aborcji „podstawowym prawem konstytucyjnym” każdej kobiety. W konsekwencji poszczególne stany przyjęły jedne z najbardziej proaborcyjnych przepisów we współczesnym świecie.
Przez czas obwiązywania prawa do aborcji na życzenie życie straciło około 60 milionów nienarodzonych dzieci.