5-letni Eitan Biran jako jedyny przeżył katastrofę kolejki górskiej we Włoszech, prawdopodobnie dzięki ojcu, który wziął syna w objęcia, co zamortyzowało upadek. "Prosimy Boga, aby miał go w swoich objęciach" - powiedziała dyrektora przedszkola, do którego chodzi chłopiec.

Do tragedii doszło w niedzielę we włoskim Piemoncie. Wagonik kolejki górskiej runął na ziemię na trudno dostępny, zalesiony teren.
W momencie katastrofy w wagoniku znajdowało się 15 osób, w tym rodzice, młodszy brat i pradziadkowie 5-latka. Wszyscy zginęli, a chłopiec – jak się przypuszcza – miał przeżyć dzięki ojcu, który wziął go w ramiona, co zamortyzowało upadek.
STACJA7 POLECA
Eitan mieszkał z rodzicami i bratem w Lombardii, ale cała rodzina pochodziła z Izraela. Kilka dni wcześniej w odwiedziny przyjechali stamtąd pradziadkowie chłopca.
„Prosimy Boga, aby miał go w swoich objęciach”
Poprosiliśmy wszystkich rodziców o otoczenie chłopca modlitwą. Prosimy Boga, aby miał go w swoich objęciach, tak jak zrobił to jego ojciec, aby ocalić go z tej strasznej tragedii – powiedziała dyrektorka przedszkola, do którego chodzi Eitan.
O modlitwie w intencji chłopca zapewnił również papież Franciszek w telegramie kondolencyjnym, w którym wyraził wielki smutek z powodu tragedii, a rodzinom ofiar przekazał „wyrazy bliskości i serdecznego współczucia”.
„Zapewnia o swej modlitwie za tych, którzy zginęli, za tych, którzy ich opłakują oraz za małego Eitana, którego los śledzi z niepokojem” – czytamy w telegramie.
Historia chłopca, który obecnie przebywa w szpitalu, poruszyła cały świat.
Przyczyny wypadku wciąż nie zostały wyjaśnione. Nie wiadomo, dlaczego zerwała się lina prowadząca i dlaczego nie zadziałały mechanizmy bezpieczeństwa. Kolejka była serwisowana po raz ostatni w listopadzie ubiegłego roku.
kh/VaticanNews/PAP/Stacja7