Na rzece Krutyni na Mazurach ruszył wyjątkowy „Spływ 100-lecia”, którego uczestnicy wypoczywają w miejscach, gdzie aktywnie spędzał urlop ksiądz Karol Wojtyła. „Postanowiliśmy uczcić Karola Wojtyłę i w taki sposób szukać jego śladów: nie tylko poprzez nauczanie, ale też od strony jego formy wypoczynku i radości życia” – mówi organizator ks. Dariusz Talik.
Karol Wojtyła wielokrotnie towarzyszył studentom na górskich szczytach, czy podczas spływów kajakowych, dzięki którym stał się dla nich jak „Wujek”. Mówił wtedy, że w wypoczynku ważny jest kontakt z przyrodą. Wypoczywa się w całej głębi, gdy kontakt z przyrodą staje się kontaktem z Bogiem obecnym w przyrodzie i obecnym w duszy ludzkiej – mówił.
Aby uczcić 100-lecie jego urodzin grupa 120 osób z Krakowa wyruszyła na Mazury, aby tam przez tydzień być bliżej natury, spędzić razem czas, ale też lepiej poznać postać św. Jana Pawła II. Spływ miał się odbyć w zeszłym roku, ale powstrzymała go pandemia koronawirusa. Dopiero teraz wydarzenie mogło dojść do skutku.
Organizatorem spływu jest ks. Dariusz Talik, rektor kościoła św. Wojciecha na Rynku Głównym w Krakowie, który w przeszłości był duszpasterzem studentów. Czytając świadectwa wielu osób, które pływały kajakiem z Karolem Wojtyłą widać, że kontakt z przyrodą daje odpoczynek, to forma wytchnienia w czasie pracy, ale też daje moment zatrzymania się nad tym, jak wiele nam dał Pan w dziele stworzenia. Mistyka Karola Wojtyły polega na tym, że on zauważał, jak Bóg wyraża się poprzez dzieło stworzenia i to jest cudowne, bo wtedy człowiek widzi, jak bardzo został obdarowany – mówi kapłan.
„Zawiązała się tutaj niesamowita wspólnota”
W spływie bierze udział 120 osób. To duże wyzwanie logistyczne i organizacyjne. Organizowanie takiego spływu trwało pół roku. W lutym doszło do pierwszego spotkania komitetu organizacyjnego – mówi Ewa Węgrzyn, która odpowiada za logistykę.
Atmosfera jest niesamowita. Czuję się tutaj, jakbyśmy byli razem ze sobą co najmniej kilka miesięcy. Panuje niesamowita radość, radość relacji, radość bycia ze sobą w prostych, codziennych sytuacjach. Zawiązała się tutaj niesamowita wspólnota – mówi jedna z uczestniczek s. Joela.
Przeczytaj również
Każdy dzień na spływie zaczyna się Eucharystią. Później jest śniadanie i przygotowywanie prowiantu na drogę. Następnie uczestnicy wsiadają w autobusy i przejeżdżają do miejsc, gdzie rozpoczynają spływ. Jesteśmy podzieleni na grupy, płyniemy dany odcinek razem z ratownikami – mówią uczestnicy.
Na każdy dzień przewidziane jest 10-14 kilometrów. Trasa kończy się w Spychowie, gdzie zlokalizowany jest obóz. Po spływie jest czas na odpoczynek, modlitwę, kolację, ale też wieczorne spotkania przy ognisku. Dzień kończy się wspólną adoracją o 21:30.
Mimo, że to pierwsze takie wydarzenie, to organizatorzy myślą już o kolejnych edycjach. Coraz bardziej przychylam się do tego, żeby to dzieło trwało. Zebrało się 120 osób, które są teraz na spływie, jeżeli Pan Bóg pozwoli, to chcemy to kontynuować za rok i w kolejne lata – mówi ks. Talik.