
Modlę się za Ciebie
Czy piosenka z “kasowego” filmu może przekazać jakąś ważną prawdę, a może nawet cnotę?
W świecie, który wydaje się uciekać od takich “staromodnych” wartości, jak głęboka, prawdziwa miłość, wsparcie, wierność, pojawia się piosenka “Shallow”, nominowana do Oscara, która te wszystkie wartości niesie.
Oskarowych piosenek o miłości było już wiele, cieszy jednak, że ta właśnie sięga po głębię. Mówi o tym, by nie poruszać się na płyciźnie. I ta płycizna właśnie jest jej motywem przewodnim. Płycizna jest niestety także motywem przewodnim naszego życia. Płycizna otacza nas zewsząd. Płycizna jest naszą codziennością. Nie ma czasu na głębię, a jedyne, co możemy w tym rozpędzonym świecie robić, to poruszać się po powierzchni. Po tej płyciźnie. Każde bowiem zaangażowanie wymaga czasu, poświęcenia, oddania, zrezygnowania z czegoś. Piosenka “Shallow” opowiada więc o tym, że szukanie i budowanie głębokiej relacji bardzo męczy, wymaga wielkiego wysiłku, poświęcenia czegoś, rzucenia się na głęboką wodę. (W naszej “branży” mówi się “wypłynięcia na głębię”). Padają w piosence pytania: czy naprawdę jesteś szczęśliwy w tym nowoczesnym świecie? Czy szukasz czegoś głębokiego? Czy szukasz zapełnienia pustki?
Taka wierność wbija nas w fotel, sprawia, że brakuje chusteczek, że nie możemy się otrząsnąć… ale też zmusza do zastanowienia: czy taką właśnie jest moja miłość?
Film wzrusza do granic możliwości, bo każdy tęskni za czymś głębszym. Każdy marzy o miłości, takiej po grób, takiej na wieczność, takiej, która jest wspólną drogą do Nieba. Tymczasem miłość poruszając się po płyciźnie staje się zmianą statusu w social mediach na: “w związku”, po to tylko, by za kilka tygodni, czy miesięcy zmieniła się w tzw. “wolny”.
Każdy pragnie tej prawdziwej, głębokiej miłości, ale nie każdy potrafi na nią pracować. A ona nie przychodzi sama. Uniesienia i emocje – tak, ale nie miłość.
Przeczytaj również
Płycizna miłości wydaje się być piętnem naszych czasów, bo to właśnie miłość jest największą tęsknotą każdego człowieka. Stąd po zakończeniu filmu, przez dłuższą chwilę nikt nie wychodzi z kina. Kiedy bohaterka w ostatniej scenie śpiewa „I’ll Never Love Again, nie chcę czuć innego dotyku, nie chcę wzniecać innego ognia, nie chcę znać innego pocałunku, żadne inne imię nie wyjdzie z moich ust…„, to taka wierność wbija nas w fotel, sprawia, że brakuje chusteczek, że nie możemy się otrząsnąć… ale też zmusza do zastanowienia: czy taką właśnie jest moja miłość? Czy to, co mam, to co buduję, jest głęboką miłością, czy raczej poruszam się po płyciźnie?
Prawdziwa miłość nie kończy się na zachwycie, trzeba jeszcze umieć ten zachwyt przenieść przez całe życie.
Gdzie jest ta głębia? Dla wierzących odpowiedź jest prosta.
Prawdziwa miłość to kochanie słabości w swoim ukochanym. Prawdziwa miłość nie kończy się na zachwycie, trzeba jeszcze umieć ten zachwyt przenieść przez całe życie. Zachwyt, którym z czasem stają się właśnie słabe strony. Tam, gdzie ukochany nie domaga, gdzie ma kompleksy, to w czym czuje się nieatrakcyjny dla świata, zawsze jest atrakcyjny dla mnie. Czy to przychodzi z czasem? Nie, to przychodzi z Bogiem. Tylko z Bogiem, mamy gwarancję zbudowania głębokiej miłości. Normalnie, po ludzku, przy wszystkich problemach, zranieniach, słabościach i grzechach, człowiek nie poradziłby sobie. Po ludzku wydaje się to niemożliwe. Czasem w swoim zapomnieniu wchodzimy w tak głęboki kryzys, ból, zranienie tej drugiej osoby, że nie ma już przebaczenia, nie ma już powrotu, myślimy, że to już nie może się udać, wszystko wydaje się nie do poskładania. Tymczasem Bóg zawsze potrafi to podnieść, pozbierać i jeszcze ułożyć z tego coś lepszego, piękniejszego i głębszego.
Gdybyśmy więcej pamiętali o wspólnej modlitwie i modlitwie za siebie nawzajem, pewnie o wiele mniej byłoby szlochania w kinie i w życiu
Dlatego każdego zachęcam do modlitwy za ukochaną osobę. Zaczynamy akcję #ModlęSięZaCiebie. Modlitwa za ukochanego, ważna jest przede wszystkim z tego powodu, że tylko Pan Bóg wie, jak nas prowadzić, żeby ciągle pogłębiać naszą miłość. Ale także dlatego, że modląc się za ukochaną osobę, już przez samą modlitwę, sprawiamy, że staje nam się coraz bliższa. Gdybyśmy więcej pamiętali o wspólnej modlitwie i modlitwie za siebie nawzajem, pewnie o wiele mniej byłoby szlochania w kinie i w życiu. Taka piękna, głęboka filmowa miłość, ostatecznie potoczyłaby się inaczej, niż w filmie “Narodziny gwiazdy” i w wielu innych. Gdybyśmy wszyscy wierzyli, naprawdę wierzyli w taką miłość, zakorzenioną w Bogu, każdy film i każda sytuacja w życiu, kończyłaby się happy endem.
Doceńmy to, co mamy. Doceńmy naszą miłość. Niech w tym roku “Święto Zakochanych”, czyli wspomnienie św. Walentego, będzie wielkim świętem podziękowania za ukochanego lub prośby o prawdziwą, głęboką miłość.
Zaczynamy więc modlitwę za swoich Ukochanych: MODLĘ SIĘ ZA CIEBIE…
to akcja w mediach społecznościowych,
do której zaprasza Stacja7.
Do akcji włączyły się znane pary i małżeństwa, aktywne w social mediach.
Są z nami: Weronika i Jan Kostrzewowie,
Monika i Marcin Gomułkowie – Początek Wieczności,
Karolina i Maciej Piechowie – Szczęśliwa Rodzina
W tym numerze: