Nasze projekty
Reklama
fot. YouTube Global 3dsolutions

Bł. Piotr Tarrés y Claret. Wiedział, co to znaczy nie marnować czasu

"Mam tylko jeden cel, Panie - być świętym kapłanem, nieważne, za jaką cenę!". Tak napisał w swoim notesie dzień przed święceniami bł. Piotr Tarrés y Claret. Pochodzący z Hiszpanii kapłan, lekarz, społecznik, opiekun i kapelan dzieł ludzi świeckich, zwłaszcza Akcji Katolickiej. Zmarł z powodu nowotworu mając zaledwie 45 lat i przyszło mu odejść w szpitalu, który wcześniej sam otworzył jako lekarz. Swoje cierpienia w czasie choroby ofiarował w intencji uświęcenia kapłanów.

Piotr Tarrés y Claret urodził się w Manresie, koło Barcelony, 30 maja 1905 roku. Pochodził z pobożnej rodziny robotniczej. Obie jego siostry zostały siostrami zakonnymi. On zaś uczył się najpierw u pijarów, potem u jezuitów i sam opłacał swoje wykształcenie, dzięki stypendiom naukowym za bardzo dobre wyniki w nauce. Pod wpływem miejscowego aptekarza Josepa Balaguera, któremu pomagał w pracy, postanowił zostać lekarzem. Mając 16 lat rozpoczął studia medyczne na uniwersytecie w Barcelonie. W tym czasie uczęszczał do oratorium pw. św. Filipa Nereusza, gdzie poznał ks. Jaume Serrę, który przez kilkanaście lat był jego ojcem duchowym. W czasie studiów Piotr odkrywał powoli powołanie do kapłaństwa.

2 lata po tym, jak zmarł jego ojciec, Piotr za zgodą kierownika duchowego złożył śluby czystości. Miał wtedy 22 lata. Zdawał egzaminy z wyróżnieniem; już w wieku 23 lat otrzymał dyplom lekarza i na stałe osiadł w Barcelonie. Bardzo lubił swoją pracę. Od lat nastoletnich był członkiem Federacji Młodzieży Chrześcijańskiej, która była częścią Akcji Katolickiej. Pełnił różne obowiązki w obu organizacjach.  Pracował jako apostoł młodzieży, był cenionym publicystą. Mimo wielu obowiązków lekarskich zawsze znajdował czas na spotkania lokalnych grup stowarzyszenia w całej Katalonii.

Wraz ze swym przyjacielem, dr Gerardo Manresą założył szpital-sanatorium pw. Matki Bożej Miłosierdzia w stolicy Katalonii. Jako lekarz był wzorem życia pełnego miłości do bliźnich i pobożności, a przy chorych zawsze promieniował radością, która udzielała się innym. Cechowało go pogodne usposobienie, kochał ludzi i przyrodę,często oddawał się kontemplacji. W jego życiu duchowym najważniejsza była eucharystia i cześć Matki Bożej.

Reklama

Wybuch wojny domowej w Hiszpanii lipcu 1936 r. zastał go w narodowym sanktuarium katalońskim w Montserrat, gdzie odbywał rekolekcje. Po powrocie do Barcelony potajemnie zanosił komunię prześladowanym przez „czerwonych”, udało mu się uciec, gdy jego mieszkanie poddano rewizji. W lipcu 1938 r. trafił do wojska republikańskiego jako lekarz. Odwagą i poświęceniem zyskał wśród żołnierzy taką sympatię, że sami prosili dowództwo, aby mianować go kapitanem. Na ile mógł w tym czasie Piotr uczył się także samodzielnie łaciny i filozofii, z nadzieją na to, że w przyszłości zostanie księdzem.

Na początku 1939 r. powrócił do domu i zaraz podjął obowiązki w Akcji Katolickiej. 29 września tego roku wstąpił też do miejscowego seminarium duchownego. W przeddzień święceń Piotr napisał w swoim dzienniku: „Mam tylko jeden cel, Panie – być świętym kapłanem, nieważne, za jaką cenę!”. W dniu swoich 37. urodzin Piotr przyjął święcenia kapłańskie, po czym został wikarym w jednej z parafii w Barcelonie. W następnym roku biskup wysłał go na studia na Uniwersytet Papieski do Salamanki, na którym uzyskał licencjat z teologii.

Po powrocie do Barcelony w 1945 r. działał przede wszystkim w Akcji Katolickiej, zajmując się głównie duszpasterstwem młodzieży i kobiet, był kapelanem w kolegium prowadzonym przez siostry. Nierzadko napotykał przy tym na trudności, które znosił w duchu miłości, skromności i męstwa. 17 listopada 1945 r. zapisał w swym dzienniku, że czuje się „zanurzony w oceanie apostolstwa”, o którym tak bardzo marzył od dawna i że odczuwa podobny entuzjazm, jak wtedy, gdy jako świecki działał w Federacji. Żył bardzo skromnie. Pracował jako opiekun i asystent kościelny różnych stowarzyszeń, wspomagał materialnie i duchowo ubogich i sieroty, był diecezjalnym opiekunem kobiet i kierownikiem duchowym w szpitalu sióstr magdalenek, przyjmującego umierające kobiety, które nabawiły się chorób w wyniku prostytucji. Odwiedzał rodziny w ubogich dzielnicach miasta i opiekował się chorymi na gruźlicę. Założył też dla nich specjalistyczną klinikę.

Reklama

Pełen zaangażowania styl życia i przeciążenie licznymi obowiązkami sprawiły, że zachorował sam ks. Piotr. W maju 1950 r. okazało się, że cierpi na bardzo szybko rozwijający się nowotwór. Piotr oddał swój los w ręce Boga, ofiarowując swoje młode życie za uświęcenie duchowieństwa. Zmarł 30 sierpnia w szpitalu, który sam założył jeszcze jako świecki. Miał 45 lat. Pochowano go na barcelońskim cmentarzu Montjuic. W 1975 r. jego doczesne szczątki przeniesiono do kościoła św. Wincentego z Sarria, gdzie kiedyś opiekował się Akcją Katolicką.

Beatyfikował go papież św. Jan Paweł II podczas swojej wizyty w Loreto 5 września 2004 r.

os, KAI/Stacja7

Reklama

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja