Nasze projekty
Fot. Freepik

Najtrudniejszy okres w życiu człowieka czyli jak sobie radzić z nastolatkiem?

„Co zrobiliśmy źle? Gdzie popełniliśmy błąd? Tak brzmią najbardziej toksyczne pytania rodziców nastolatków” – powiedział prof. Marek Kaczmarzyk w czasie konferencji „Strefa napięć – historia naturalna konfliktu z nastolatkiem”.

Reklama

Prof. Kaczmarzyk, autor książki pod tym samym tytułem, wystąpił na konferencji zorganizowanej przez Stowarzyszenie Wspierania Edukacji i Rodziny „Sternik” w Józefowie pod Warszawą. Słuchało go około 400 rodziców zainteresowanych związkami między neurobiologią a wychowaniem młodego człowieka.

„Nikt nie popełnił błędu”

Nikt nie popełnił błędu – wyjaśniał neurodydaktyk. To prostu nowy okres w życiu człowieka.

Szybki rozwój neurobiologii dostarcza cennej wiedzy, która może pomóc rodzicom w trudnym czasie dojrzewania ich pociech. Mówca podkreślał, że nauka ta wyjaśnia pewne zjawiska, ale nie usprawiedliwia złych zachowań. Jednak znaczne łatwiej jest mieć relację z nastolatkiem, gdy wiadomo, co się dzieje w jego mózgu.

Reklama

Będę opowiadał o rzeczach, których nie da się zmienić – mówił profesor. Tymczasem my, dorośli mamy oczekiwania niemożliwe do osiągnięcia.

Oczekiwania te często budzą się w okresie, gdy mózg dziecka rozwija się niezwykle intensywnie. Pięciolatek to geniusz ponieważ ma on bardzo dużo połączeń neuronalnych. Jego mózg jest wysoce konektywny i zachwyca nas (rodziców, rodzinę) swoimi możliwościami – mówił prof. Kaczmarzyk.

Mało kto jednak zdaje sobie sprawę z tego, że zużywa on ponad połowę całej energii potrzebnej dziecku. Gdy nasze ciała rosną, mózg musi zredukować te potrzeby. Dochodzi do kompromisu i w ten sposób bogactwo połączeń neuronalnych ulega redukcji. Tym właśnie jest dojrzewanie. Z punktu widzenia neurobiologii jest to losowe zanikanie ok. 50 proc. połączeń w naszym mózgu. Proces ten trwa długo, lecz jego największa intensywność ma miejsce między 12 a 17 rokiem życia. Dla wychowawców najistotniejsza jest informacja, że zmiana w strukturze mózgu powoduje zmianę w widzeniu świata.

Reklama

„Nie wiem, bo tak”

Nastolatek kładzie się spać w jednym świecie, a budzi się w innym – mówił prelegent. Tymczasem my ze zdziwieniem reagujemy pytając: ‘Dlaczego narzekasz? Przecież nie masz żadnych poważnych problemów. Masz się tylko uczyć’. Albo proszę sobie wyobrazić taką sytuację: Kontakt z naszym dzieckiem w ostatnim czasie uległ znacznemu osłabieniu. Wiemy, że wkroczył w nowy okres życia (wiadomo, dojrzewa) więc nic nie mówimy i nie naciskamy. Aż tu pewnego wieczora mój nastolatek proponuje: Może jutro pojedziemy na rower?

Oczywiście, nawet jeśli mieliśmy jakieś plany, to zmienimy je – dla mojego dziecka. Przecież to niepowtarzalna okazja. Tymczasem on następnego dnia rano pyta: Czy musimy jechać na ten rower?

Nasza reakcja: Dlaczego zmieniłeś zdanie? „Nie wiem, bo tak” – odpowiada nastolatek.

Reklama

W naszych głowach powstają różne scenariusze – na przykład taki, że wieczorem dogadał się z kolegą, albo koleżanką i ma bardziej atrakcyjny sposób na spędzenie tego dnia. Wniosek – mój syn jest nieodpowiedzialny, nie potrafi dotrzymać zobowiązań. Od tych myśli droga do kłótni nie jest daleka. Jej efektem będzie wycofanie się nastolatka i dalsze unikanie kontaktów z rodzicami. Tymczasem właśnie miała miejsce konfrontacja między mózgiem stabilnym a niestabilnym. W większości (75 proc.) przypadków nastolatek nie zmienił zdania. On się po prostu zmienił (a raczej jego mózg). Tylko on nie wie skąd się wzięła ta zmiana.

Zdaniem profesora bardzo trudno jest nam pojąć świat nastolatka, ponieważ my sami musielibyśmy mieć mózgi w przebudowie. Dorośli mają pewne (słuszne zresztą) oczekiwania wychowawcze: minimum stabilności, odpowiedzialności, wytrwałości, jednym słowem: jak coś zacznie, to niech skończy.

Ale jak ma dać stałość istota, której istotą jest zmienność? – pytał retorycznie profesor Kaczmarzyk.

Źródło konfliktów między rodzicem a nastolatkiem

Tu znajduje swoje źródło większość konfliktów między dorosłymi a młodzieżą. No, bo co nagle stało się naszemu dziecku, które po paru latach rezygnuje z lekcji pianina? (A my poczyniliśmy inwestycje finansowe w postaci instrumentu i lekcji oraz społeczne – mówiliśmy całej rodzinie jakie utalentowane jest nasze dziecko). Do tego słyszeliśmy dorosłych mistrzów muzyki czy sportu, którzy są wdzięczni rodzicom, że ich przymusili w dzieciństwie. Zaczyna się więc nacisk. Nikt jednak nas nie poinformował, że na jeden pozytywny efekt nacisku, 99 przypadków przynosi skutek odwrotny od pożądanego.

Czy to znaczy, że nie ma sensu wychowywać młodych ludzi lub rezygnować ze stawiania im wymagań? W żadnym razie. Procesy zachodzące w korze mózgowej nastolatka utrudniają nasze działania, ale nie uniemożliwiają ich. Przede wszystkim, warto zdać sobie sprawę, że mózgi dorosłych są stabilne, a więc możemy działać w sposób bardziej zrównoważony, bez ulegania niepotrzebnym emocjom. Co to znaczy w praktyce? Możemy na przykład uświadomić sobie, że siła z jaką chcemy wywrzeć wpływ na nastolatka na pewno nie znajdzie przełożenia na efekt. Dlatego lepiej działać pośrednio, bez strachu o to, że coś cennego zostanie bezpowrotnie zaprzepaszczone. W sytuacji przysłowiowej rezygnacji z lekcji muzyki warto doprowadzić do spotkania z kimś (na przykład starszym kolegą), który opowie mu o swoim doświadczeniu i o radości jaką obecnie czerpie z grania. Można też odroczyć sprawę: „masz miesiąc na podjęcie decyzji, jak wtedy powiesz to samo co dziś, to wrócimy do rozmowy”. Ale ważne jest, by nie pytać co chwila czy już podjął decyzję, bo wtedy uruchomimy mechanizm ucieczkowy i nauczymy jego mózg traktować tę czynność (granie na pianinie) jako coś zagrażającego.

Zmienność nastolatka w zetknięciu ze stabilnością dorosłego u tego ostatniego powoduje często frustrację.

Wtedy możemy sobie uświadomić – radził profesor Kaczmarzyk – że tak jak my nie rozumiemy ich, tak i oni nie rozumieją nas. Jest takie powiedzenie: „Kiedy masz 4-latka to jesteś dla niego bogiem, dla 14 latka – jesteś skrajnym idiotą. Gdy będzie miał 24 lata, możesz być dla niego przyjacielem, o ile nie zrobiłeś głupstwa w wieku gdy miał 14 lat”.

Nie „strzelaj” do nastolatka przy każdej okazji

Właściciel stabilnego mózgu powinien wiedzieć jak się zachować, powinien umieć dążyć do kompromisu i do odróżnienia tego, o co warto walczyć, od tego, co można odpuścić. Warto też wiedzieć, że stabilny mózg potrafi kodować emocje – to znaczy mój wyraz twarzy odpowiada temu, co odczuwam. Tymczasem 70 proc. min nastolatków nie ma nic wspólnego z ich emocjami. Są to losowe przykurcze mięśni niewiadomego pochodzenia. My, dorośli patrząc na twarz nastolatka jesteśmy w stanie wyobrażać sobie różne rzeczy: źle się czuje, ma do mnie pretensję, jest niezadowolony, nie ufa mi. Pytamy o to, a nasz nastolatek myśli: „Co mu odbiło?” On po prostu nie wie, że ma taki a nie inny wyraz twarzy.

Istotne dla zachowania pokoju w relacjach z dorastającym młodym człowiekiem może być także odkrycie, że rytm dobowy u dorosłego to godziny między 21-wszą a 6-tą. Tymczasem u nastolatka przesuwa się on o trzy godziny do przodu. A zatem pomysł, aby przy śniadaniu porozmawiać o czymś ważnym jest równie dobry jak – dla dorosłych – pomysł toczenia rozmów o życiu po obudzeniu się o trzeciej nad ranem.

A zatem – kończył wykład prof. Kaczmarzyk – postuluję, aby podobnie jak w polowaniu na kaczki, wprowadzić dla nastolatków okres ochronny i nie strzelać do nich przy każdej okazji.

Jakie są zadania rodzica nastolatka?

Naszym zadaniem jest dostarczanie im stabilności – mówiła w czasie panelu po konferencji Anna Wardak, matka dziesięciorga dzieci. Jest ona jak orteza na uszkodzonej kończynie, a przejawia się w sformułowaniu jasnych zasad, którym towarzyszy długomyślność i dobry humor rodziców. Taką zasadą mogą być na przykład wspólne posiłki rodzinne. Wymagamy tego od naszych dzieci, nawet od tych, które się odchudzają – żartobliwie zauważała A. Wardak.

Długomyślność to uświadamianie sobie, że nie wychowuję dziecka dla siebie, że przechodzi ono przez różne okresy (lepsze i gorsze), aby dojść do celu, którym będzie dojrzałość i odpowiedzialność. Nie sprzyja temu strach o dziecko.

My widzimy nastoletnie dzieci wchodzące do głębokiej rzeki, w której szaleją piranie i krokodyle – mówiła Anna Wardak. Dzieci oglądają się na nas, na te zasady, które określiliśmy i to daje im pewne poczucie bezpieczeństwa. Jeśli u nich melatonina wydziela się inaczej i później są śpiący, to szanujmy to, ale wymagajmy też, by oni szanowali nasz rytm.

Nasze nastolatki – dodawał Krzysztof Tyralik, ojciec ośmiorga dzieci – bardzo lubią z nami rozmawiać wieczorem. Nie gonimy ich do łóżka, ale wymagamy, by rano wstały. I – jeśli chcemy być sam na sam ze współmałżonkiem – to też prosimy, aby to uszanowały.

Pamiętajmy o tym, że jedyna relacja rodzinna, którą mamy zacieśniać to relacja ze współmałżonkiem, a nie z dzieckiem – mówiła Anna Wardak. Dzieciom trzeba pozwolić odlatywać. W takich sytuacjach dobrze działa stabilne środowisko rówieśnicze i innych rodzin, w myśl afrykańskiego powiedzenia, że jedno dziecko może dobrze wychować cała wioska. Dlatego dobrze, że takie środowisko tworzy się przy szkołach „Sternika”.

Samotność nastolatków. Jak im pomóc?

Uczestnicy panelu, wśród których byli także tutorzy ze szkół „Strumienie” i „Żagle” – Sylwia Watrakiewicz i Paweł Sobiech – dzielili się swoimi obserwacjami, z których wynikało, że największym wyzwaniem i zagrożeniem dla nastolatków jest samotność, paradoksalnie wzmacniana przez sieci społecznościowe dostępne poprzez smartfony. Dlatego tak ważne jest – wskazywali – otwieranie swoich domów na rówieśników córki czy syna, nawet jeśli oznacza to komplikacje.  

Ostatnio nasz 19-latek zaprosił kolegów na mecz, zrobiłem im pizzę i zadbaliśmy o to, by młodsi im nie przeszkadzali – mówił Krzysztof Tyralik, który w swoim domu opracował także oryginalny patent wychowawczy pt. „Dzień z tatą”. Ten dzień to w praktyce dwie godziny przy ograniczonym budżecie. Robię wtedy to, czego dziecko sobie życzy. Ja w tym czasie staram się dowiedzieć jakie ma relacje w szkole i jak wygląda jego relacja z Panem Bogiem. Pytam też, kto w domu go najbardziej wkurza i czasem słyszę szczere: „Ty tato”. Ostatnio córka chciała iść do galerii poprzymierzać ubrania więc przez dwie godzina chodziłem z nią i nosiłem ich naręcza (co oczywiście nie oznaczało kupna). Nasz najstarszy syn, który już wyprowadził się z domu zapytał niedawno, kiedy będzie miał dzień z tatą.

To my mamy być stroną dojrzałą – postulowała Anna Wardak. Wiemy, że ten trudny okres minie. Najtrudniej jest, gdy ma się pierwszego nastolatka, bo wtedy wydaje się że ta męka nigdy się nie skończy. Warto wtedy odpuścić pewne rzeczy i raczej szukać tego co łączy, szukać tego, co jest w nich dobre, zamiast zawieszać się na tym czego nie robi.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę