Nasze projekty
Fot. Manymum/Facebook

„Chcę dawać świadectwo, że rodziny wielodzietne istnieją i są szczęśliwe.”

O powołaniu do macierzyństwa, sposobach na codzienne kryzysy i łączeniu działalności internetowej z wychowywaniem sześciu synów, opowiada Monika Krąglak, która prowadzi bloga Manymum.

Reklama

Maria Górczyńska: Twój cały dzień wypełniony jest wieloma aktywnościami, a w ostatnim czasie jest ich jeszcze więcej: lekcje online i prace domowe do odrobienia, opieka nad kolejną trójką chłopców, w tym trzymiesięcznym Stefciem, oraz najróżniejsze czynności domowe. Co podtrzymuje Cię na duchu, gdy jest trudno sprostać codziennym wyzwaniom? 

Monika Krąglak: Na pewno modlitwa, bo gdyby nie ona, to nie miałabym siły i nie widziałabym sensu w codziennym staraniu się. Dzięki niej mogę spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, która ukazuje Boży sens wykonywania w kółko tych samych czynności. Bo tak naprawdę funkcjonowanie rodziny wielodzietnej to niekończąca się historia. Ledwo posprzątam jedno, ogarnę stół, a już jest do uporządkowania coś innego. W międzyczasie zrobię opatrunek synowi z rozbitym kolanem, za chwilę przybiega drugi, bo też coś mu się stało… Potrzeba na to wiele sił i czasu, ale w kontekście bycia mamą, realizowania swojego powołania, codzienność nabiera innego znaczenia. Przynosi radość i spełnienie.

Wydaje mi się, że gdybym pisała słodkie historyjki, to nikt by nie uwierzył albo ludzie załamywaliby się, że w ich rodzinach życie nie wygląda tak różowo. Nie ukrywam, że jest wiele trudów, ale one nas ubogacają.

Na Facebooku szczerze piszesz m.in.: „Jestem zmęczona. Nie spodziewałam się, że mój połóg przypadnie na czas przymusowej edukacji domowej”. Nie obawiasz się, że szczerość może być źle odebrana?

Reklama

Blog i fanpage Manymum początkowo miały być moim sposobem na utrwalenie wspomnień, zwłaszcza, że od zawsze lubiłam pisać. Wszystkie wpisy wypływały z serca. Nigdy nie przypuszczałam, że będę miała tylu czytelników. Jednak nadal stawiam na prawdę. Nie sądzę, by ukrywanie trudnych sytuacji komuś pomagało. W czasie naszej rozmowy zamknęłam się w łazience, a teraz syn się do mnie dobija… Tak wygląda właśnie moja rzeczywistość (śmiech). Wydaje mi się, że gdybym pisała słodkie historyjki, to nikt by nie uwierzył albo ludzie załamywaliby się, że w ich rodzinach życie nie wygląda tak różowo. Nie ukrywam, że jest wiele trudów, ale one nas ubogacają.

Radości przenikają się z troskami…

Jeszcze bardziej odczuwam to podczas pandemii. W ostatnich tygodniach nie miałam pięciu minut spokoju, poza wyjściem do dentysty, a do najmłodszego syna wstaję też w nocy. Jednak uwielbiam czas spędzony wspólnie, kiedy np. idziemy na spacer do lasu, gramy w planszówki, rozmawiamy czy dzieci pomagają w zrobieniu obiadu. Rodzina daje mi wewnętrzną siłę.

Reklama
Każdego wieczoru robię podsumowanie, co mi się udało, a co nie poszło zgodnie z planem. Nowy dzień chcę zaczynać z czystą kartą.

 

Wiem, że masz swoje motto.

Większość poranków zaczynam od myśli: żyj tak, jakby ten dzień był ostatnim. Każdego wieczoru robię podsumowanie, co mi się udało, a co nie poszło zgodnie z planem. Nowy dzień chcę zaczynać z czystą kartą. Niedawno jeszcze bardziej zdałam sobie sprawę, że nie będziemy na ziemi żyć wiecznie, a ta świadomość pomaga mi w dawaniu siebie. Wiem też, że tak naprawdę nic nie stanie się, jeśli góra prania urośnie jeszcze bardziej, a dzieci na podwieczorek nie dostaną pieczonych bułeczek, ale jogurty, mimo że staram się w miarę możliwości gotować i piec. Świat też nie zawali się, gdy nie wyjdziemy na spacer, tylko dzieci pobiegają w ogródku.

Reklama

#zostańwdomu #koronawirus #módlsię #ufaj #bądźroztropnyWłaśnie wróciliśmy z lasu. W ten piękny dzień ciężko siedziec w…

Posted by Manymum on Saturday, March 14, 2020

Nikt nie ma idealnego życia we wszystkich jego aspektach. Mam wrażenie, że Bóg wciąż mi o tym przypomina.

Jak udaje Ci się walczyć z perfekcjonizmem?

Już dawno zauważyłam, że nie da się mieć wszystkiego naraz. Nikt nie ma idealnego życia we wszystkich jego aspektach. Mam wrażenie, że Bóg wciąż mi o tym przypomina. Nawet gdy kupię sobie wymarzoną sukienkę, to szybko nieopacznie któryś z synów ją pobrudzi.

Kiedyś wygraliśmy tablet, wtedy te urządzenia dopiero wchodziły na rynek, po kilku dniach nasz sześciolatek go zbił. Staram się podchodzić do takich sytuacji spokojnie, to tylko rzeczy. Moja codzienność też nie musi być idealna, dużo bardziej zależy mi na tym, żebyśmy byli szczęśliwi.

W jednym z „kwarantannowych” wpisów można przeczytać, że rano przecierasz oczy, zakładasz ładną sukienkę dającą namiastkę normalności, zakasujesz rękawy i bierzesz się do roboty. Na co mimo przeszkód starasz się regularnie znaleźć czas?

Na rodzinne spacery, a od miesiąca udaje się nam uczestniczyć we Mszy św. w świątyni. Eucharystia ładuje moje akumulatory. Żartuję, że jak można chodzić do lasów i kościołów, to już jest dobrze. Bardzo ważne dla mnie są też chwile spędzone tylko z mężem. Wieczorem rozmawiamy, oglądamy filmy, rozmawiamy o przeczytanych książkach. To nasz zwyczaj od wielu lat.

Jak przy tylu codziennych aktywnościach znajdujesz czas na prowadzenie strony Manymum?

Potrzebuję odskoczni, a fanpage prowadzę trochę przy okazji. Piszę, gdy coś się wydarzy albo kiedy chcę podzielić się swoją refleksją. Bywa, że jestem aktywna na Facebooku kilka dni z rzędu, a później jest cisza przez miesiąc. Jednak wtedy nie frustruję się, bo piszę przede wszystkim dlatego, że sprawia mi to frajdę.

Taka sobota. Rano pobudka przed 6. O 6.30 Marcin robił już śniadanie. Zjedliśmy, ogarnęliśmy zmywarkę i pojechaliśmy do…

Posted by Manymum on Saturday, October 19, 2019

Jak czytelnicy odbierają Twój fanpage?

Zazwyczaj trafiają na niego osoby zaciekawione życiem wielodzietnej rodziny lub które też ją mają albo z takiej pochodzą. Często piszą „u nas jest podobnie”. Rzadko zdarzają się nieprzychylne opinie. Nie spotkał mnie hejt.

Choć nie zawsze mam czas, żeby odpowiedzieć na wszystkie komentarze, to bardzo mi miło, że Manymum ma tak wielu odbiorców. Może kogoś zainspiruje to, co piszę. Chcę dawać świadectwo, że rodziny wielodzietne istnieją i są szczęśliwe.

Czy zdradzisz, jakie macie plany na tegoroczny Dzień Matki?

Na Dzień Matki synowie przynoszą mi laurki. Może dostanę śniadanie do łóżka? (śmiech). Po prostu spędzimy czas razem. Będą zajęcia online, prace domowe, kolejne posiłki, pewnie pójdziemy na spacer. Nie mam specjalnych oczekiwań. Nie zapomnę też o mamie i teściowej. Mam wyjątkową codzienność – to już jest prezent.

Czego życzysz sobie z okazji Dnia Matki?

Na pewno trzech dodatkowych godzin snu (śmiech). To bardzo by mi się przydało.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę