Po pierwsze: nic się z tym nie da zrobić. Długość i brak skupienia są częścią różańca, częścią każdej modlitwy. To trochę tak, jak w miłości – nie można kogoś kochać i się nim nie znudzić. Jak kogoś poznajemy dogłębnie, to muszą być momenty, w których wspólnie się nudzimy.
Są okresy podczas odmawiania, kiedy jest trudniej, jest nudno, pojawia się rozproszenie, ale można to wykorzystać. Każda myśl, która mnie rozprasza, to wiedza o mnie, o tym co mnie zajmuje, co jest dla mnie ważne. Trzeba to po prostu włączyć w różaniec. Powierzyć Panu Bogu.
Trudnością jest to, że chcielibyśmy odmówić różaniec perfekcyjnie, a to niemożliwe. To modlitwa antyperfekcjonistyczna. Różaniec jest o życiu, a nasze życie jest niedoskonałe. Jesteśmy pielgrzymami z daleka od Pana i częścią różańca będą te trudności.
Trzeba wziąć różaniec i prosi Pana Boga, żeby nasze niedoskonałości zabierał, ale musimy wiedzieć, że one nigdy nie znikną. Dlatego różaniec zawsze będzie modlitwą pielgrzyma.