Nasze projekty
Reklama
Fot. o.jacek.sp/TikTok

„Współbracia nazywają go skandalistą, bo mówi skandalicznie krótkie kazania.” O. Jacek Wolan, zakonnik tik-toker

To wszystko przez pijarskie DNA. Ci zakonnicy już tak mają, że nieustannie zastanawiają się, gdzie jest młodzież i jak znaleźć z nią kontakt. Oczywiście zakon prowadzi osiem szkół w Polsce, istnieje też duszpasterstwo parafialne. Wciąż jednak w głowie jest pytanie, jak spotkać się z tymi, których nie ma ani w placówkach oświaty ani w kościołach. Tak zrodził się pomysł założenia konta na TikToku.

Ojciec Jacek poświęcił trzy dni, by sprawdzić, czy ten portal może być narzędziem ewangelizacji. Według najnowszych badań młodzież spędza na tej platformie większość wolnego czasu. Pierwsze pytanie jakie postawił sobie o. Jacek brzmiało: „Czy są tam jacyś księża?” Kolejne było już stwierdzeniem faktu: „Dlaczego nie ma tam żadnego pijara?!”. I od tej chwili jest o. Jacek Wolan tik-toker, a dokładnie użytkownik o.jacek.sp.

Ten portal społecznościowy dla wielu dorosłych jest terenem zupełnie nieznanym. Równocześnie jednak dla ich dzieci stanowi podstawową formę aktywności w Internecie. Ojciec Jacek przyznaje, że jest tam wiele złych treści, dlatego nigdy nikomu nie poleca zakładania konta. Gdy przeglądał treści bardzo wątpliwej moralności i jakości, przypomniał mu się papież Franciszek, który wzywa by wyjść na peryferia. Ojciec wspomina, że w jego dziecięcych latach wydarzeniem było, gdy ksiądz przyszedł zagrać z nimi-młodymi chłopakami w piłkę. Czasy się zmieniły. Dzieci godziny spędzają na TikToku, więc tam jest też miejsce kapłana.

Do świata bez Boga, iść z Bogiem

Gdy decyzja o założeniu konta zapadła, pozostało zadecydować, jakie treści będą pojawiać się na profilu o. Jacka. Nie chodziło o to, by być „fajnym księdzem z TikToka”. Od początku było dla niego jasne, że będzie mówił albo o Jezusie albo wcale. Postawił na komentarz do niedzielnej Ewangelii. Tłumaczy obrazem, dźwiękiem, muzyką i słowem, o co w danym fragmencie chodzi. Zobaczymy np. gimnastykującego się Ojca, który pokazuje nam jaki związek jest między treningiem i życiem duchowym. Wszystko bardzo krótkie, ale bogate w treść. Właściwie o. Jacek przyznaje, że na TikTok-u czuje się jak ryba w wodzie. Jak nazywa to sam zakonnik „TikTok jest pod niego skrojony”. Zawsze był zwolennikiem krótkiej formy. Współbracia nazywają go skandalistą, bo mówi skandalicznie krótkie kazania. Pewnej Wielkiej Soboty było to zaledwie dziewięć słów. Od razu jednak zaznacza, że im mniej wyrazów się wypowiada, tym bardziej są one przemyślane i dopracowane. Nie ma zbędnych treści, niepotrzebnych historii. Dla niego 40 sekund to wystarczająco dużo, by skomentować fragment Ewangelii. Ważne są też oczywiście ujęcia, rekwizyty, sposób w jaki to robi. Nie stawia na „fajność”, bo ta często wyklucza radykalizm Ewangelii, ale na profesjonalizm. W końcu nie wystarczy tylko głosić, potrzebni są też odbiorcy.

Reklama

Mimo iż publikowane na TikToku filmy nie mogą mieć więcej niż minutę, praca trwa cały tydzień. Po wrzuceniu nagrania, Ojciec od razu sprawdza jaki fragment Ewangelii będzie czytany w kolejną niedzielę i od tego czasu w jego głowie trwa praca szarych komórek nad scenariuszem kolejnego odcinka. Z uśmiechem dodaje, że to jest kapitalne dla rozwoju duchowego. Jest zmuszony chodzić przez kilka dni z fragmentem Ewangelii i myśleć o jego przekazie, o tym jak najprościej go przedstawić, co właściwie Jezus chciał nam przekazać. Czasem konwencja odcinka przychodzi bardzo szybko. Najłatwiejsze są plenerowe nagrania, tam nie trzeba tak martwić się o światło. I tak jak ze znalezieniem zbóż do jednego z odcinków nie było żadnego problemu, bardzo kłopotliwe okazały się owce. Przed Niedzielą Dobrego Pasterza uznał, że w nagraniu to one muszą się pojawić. Na drodze jednak stanęła mu pogoda, a dokładniej zbyt niska temperatura. Znajomi pasterze choć chcieli pomóc, nie mogli wypuścić zwierząt. Dość niespodziewanie okazało się, że znajomy ksiądz nagrał kiedyś takie biegnące stado. Można się dziwić, że o. Jacek tak się przy tej konwencji upierał. Jednak użytkownicy TikToka oglądając to wideo słyszą, że te owce nie są takie same, że są jedynie podobne i choć bardzo się różnią, ich pasterz każdą bardzo dobrze zna. Aż chce się przytaknąć i zapamiętać tę znajomość Bóg-człowiek.

Ewangelizacja bez zarzutów

Nie ma nikogo, kto sprawdzałby treści publikowane przez zakonnika na TikToku. Sam o. Wolan śmieje się, że to należy do rzecznika zakonu, a że akurat tę funkcję pełni, to nie zdarzyło się jeszcze, by rzecznik zgłaszał jakieś zarzuty. Bracia pomagają przy nagraniach. Jeden jednak robi to zupełnie nieświadomie. Jest on człowiekiem bardzo krytycznym wobec obecności pijarów w sieci. Dlatego nagrywając filmik o. Jacek zastanawia się, jaki byłby komentarz tego współbrata. To zawiesza poprzeczkę naprawdę wysoko.

Ojciec Wolan ze śmiechem przyznaje, że po publikacji pierwszego materiału, co chwilę sprawdzał, ile osób go obejrzało. Potem śledził rosnącą liczbę obserwujących. Dziś jest ich tylu, że ma możliwość prowadzenia „lajfów”, na jego profilu znajdziemy też komentarze do kwestii z YouCat’u – czyli Katechizmu Kościoła Katolickiego dla młodzieży. Nigdy bez odpowiedzi nie zostawia pytań i zarzutów, jakie pojawiają się pod filmikami. Co prawda jego zdaniem, dopóki dyskusja jest publiczna ciężko poruszyć głębsze treści. Jeśli jednak uda się użytkownika zachęcić do wymiany prywatnych wiadomości, kończą się zaczepki i kąśliwe uwagi. Ludzie chętniej się otwierają, pytają o Boga i wiarę. Oczywiście są też hejterzy, którzy jego profil odwiedzają tylko po to, by krytykować, a w zasadzie wrzucać powielane negatywne komentarze. Ale może i oni kiedyś poproszą o „priva”. Ta otwartość TikToka, jego bezpośredniość, to zdaniem o. Jacka, spora zaleta. Ludzie mówią co myślą, pytają o to, co ich intryguje. To otwiera okienko do rozmów o sprawy najważniejsze, choć wszystko zaczyna się od platformy, na której królują infantylne filmiki.

Reklama

TikTok-owy savoir vivr

Wśród osób, które sam o. Jacek obserwuje przeważają księża i zakonnice. Taka zawodowa solidarność – jak to tłumaczy. On podgląda, ale nie kopiuje. Konwencje są bardzo różne. Widzi już weteranów tiktokowych w koloratkach, ale też zauważa, że ktoś zrezygnował po wrzuceniu kilku filmików. Niektóre treści go dziwią, ale dlatego że sam nigdy by czegoś takiego nie upublicznił. Jego zdaniem nie wypada przekraczać granicy załatwiania za pośrednictwem portalu prywatnych spraw i skarżenia się na otoczenie i przełożonych. To są kwestie zarezerwowane dla spowiedników, ojców duchowych i samych zaangażowanych w sprawę, a czasem też po prostu dla terapeutów.

Mimo swojej aktywności w sieci, uważa, że w żadnym wypadku nie można wymagać od duchownych, by teraz masowo angażowali się w ewangelizację w Internecie. Praca księdza jest tak zróżnicowana, niekoniecznie trzeba być obecnym w mediach społecznościowych. One służą do komunikowania się. Jeśli ktoś chce mieć kontakt, szczególnie z młodymi ludźmi, to te narzędzia są niezbędne. Jeśli jednak kapłan nie jest w stanie się tu odnaleźć, nie powinien czuć się winny. To Eucharystia jest centrum wszystkiego. Przez długie lata sam uważał, że on w Internecie jest po prostu niepotrzebny, że jego poprzednicy – ks. Piotr Pawlukiewicz czy o. Adam Szustak – powiedzieli i zrobili co można było. Nawet jeśli miał pomysł na nagranie jakiś treści, to nie widział powodu by to robić, skoro wystarczyło wysłać link do genialnej konferencji ks. Pawlukiewicza. To byłoby wywarzanie otwartych drzwi. Wszystko zmienił TikTok i przestrzeń jaka tam jest do zagospodarowania.

Na koniec dodaje, że po wakacjach rusza z nowymi treściami. W takiej konwencji, jakiej jeszcze na TikToku nie było. I prosi by go trzymać za słowo, bo potrzeba jest mobilizacja do pracy! A już dziś mogą go oglądać także Ukraińcy szukający komentarza do Ewangelii w swoim ojczystym języku. Gdy o. Jacek zrozumiał jak liczna to grupa w Polsce, postanowił znaleźć czas na podszlifowanie języka. Takie pijarowe DNA.

Reklama

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja