Nasze projekty
fot. Polski Komitet Paraolimpijski/ Twitter.com

Róża Kozakowska, paraolimpijka z Tokio: “Zawsze powtarzam to, że miałam, mam i będę mieć jedynego przyjaciela, jakim jest Bóg”

Na Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio zdobyła dwa medale: złoty i srebrny. Mimo, że życie jej nie oszczędza, ona ciągle walczy i jak sama mówi nie byłoby tego gdyby nie jej przyjaciel: ”To jest Bóg!. Modliłam się i wierzyłam w to, że On zawsze we wszystkim mi pomaga”.

Reklama

Róża Kozakowska na Igrzyskach Paraolimpijskich w Tokio startowała w paralekkoatletyce, zdobywając dwa medale: złoty w rzucie maczugą, jednocześnie ustanawiając rekord świata oraz srebrny w pchnięciu kulą. Zawsze dążę do celów tych wyznaczonych, pomimo, że czasem jest naprawdę bardzo ciężko i też mam słabsze dni. To nie jest tak, że ja jestem sportowcem i mi wszystko super wychodzi. Tak jak każdy człowiek zmagam się z różnymi sytuacjami. 

“Zdobyłam go dla mojej siostrzenicy”

Start na Igrzyskach było spełnieniem marzeń: Srebro – tu było emocji co niemiara. Pchałam kulą maks do 7 w tym sezonie, a tu 7,37. Nawet nie wierzyłam, że jestem w stanie w tym momencie taki wynik osiągnąć. Cel jest bardzo ważny. Zdobyłam go dla mojej siostrzenicy Lilianki, która urodziła się z porażeniem, walczyła bardzo długo o życie. Tak naprawdę ona jest najdzielniejszą dziewczynką, kruszynką. Ona walczyła o coś najbardziej cenniejszego, czyli o życie. Nie tam o medale jak ja, jest silniejsza ode mnie i jest moją inspiracją, siłą. 

“Dopóki będę miała siłę walczyć, będę robić wszystko.

 Życie wielokrotnie, w różny sposób doświadczało Różę. Ciężka sytuacja rodzinna, choroba – wiele ją to wszystko kosztowało. Zaczynałam od skoku w dal, byłam już prawie u góry i nagle jestem na dole z powrotem, bo choroba. Spróbowałam z pchnięciem kulą. Okazało się, że jest jakiś potencjał i to rozwijało się w błyskawicznym tempie. Znowu choroba. Okazało się, że nie jestem w stanie utrzymać kuli, nie daje rady, że to porażenie się pogłębiło. Powiedziałam, że się nie poddam. Dopóki będę miała siłę walczyć, będę robić wszystko. Nowa dyscyplina? Okej, zobaczymy nową. Okazało się, że maczuga to strzał w dziesiątkę, to coś co mi leży najbardziej, ale kuli nie pozostawiłam. 

Reklama

Mój przyjaciel

Mimo tak wielu doświadczeń jakie je spotkały, ona nigdy się nie poddała i dzięki temu dziś osiąga wiele sukcesów. Pamiętam jak byłam jeszcze w domu dziecka to sobie przyrzekłam, że będę najsilniejsza, najszybsza i dokonywałam tego w niebywały sposób. Bardzo szybko. Zawsze powtarzam to, że miałam, mam i będę mieć jedynego przyjaciela, jakim jest Bóg. Modliłam i wierzyłam w to, że On zawsze we wszystkim mi pomaga. Jest w każdej chwili mojego życia, w każdej sekundzie. To naprawdę mi pomagało, nawet w tych najtrudniejszych momentach. Zawsze stawiałam sobie wysokie cele i uważałam “dlaczego nie, dlaczego tego nie dokonać, przecież wszystko jest możliwe, wiara przenosi góry, a nie tylko zdobywa drobiazgi.” 

Jak podkreśla nigdy nie miała pretensji do Boga, że tak wygląda jej życie. Zawsze uważałam, że skoro tak mam, to widocznie uważa, że ja jestem w stanie i to znieść, że to udźwignę, że jestem silna. On wie najlepiej, więc ja to po prostu przyjmuję na klatę i idę dalej, do przodu, bo tak trzeba. 

Reklama

pa/ddtvn.pl/Stacja7

Reklama
Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę