Nasze projekty
Fot. Teresita Ibarra, siostra Ojca Bernarda

Ma dziesięcioro rodzeństwa. 5 braci to księża, 2 siostry to zakonnice! Niezwykła rodzina o. Bernarda

Pokażcie mi drugą taką rodzinę w Polsce, ba, w Europie! Nic w tym dziwnego, że Ojciec Bernard Ibarra pochodzi z licznej argentyńskiej rodziny, niezwykłe jest to, że z jego dziesięciorga rodzeństwa, ośmioro to osoby duchowne. Sześciu księży i dwie siostry zakonne. Poznajcie niezwykłą historię Ojca Bernarda, który z Argentyny przyjechał do Polski na misje.

Reklama

Magdalena Siemion: Twoja rodzina jest niezwykła. Masz dziesięcioro rodzeństwa, z których pięcioro braci to księża, a dwie siostry to zakonnice, wow! To chyba jedyna taka rodzina na świecie. Jak to się stało?

Ojciec Bernard Ibarra: Moja rodzina jest bardzo religijna. Rodzice to wspaniali ludzie, którzy nie zrobili nic szczególnego, choć zrobili coś bardzo ważnego – stworzyli w domu chrześcijańskie środowisko, w którym wiara, modlitwa, częste uczestniczenie we mszy św. były na porządku dziennym. Wiara była dla nas czymś naturalnym, a poświęcenie się Bogu nie było niczym niezwykłym, ale raczej efektem życia wiarą. Mama i tata zawsze mówili nam, że najważniejsze w życiu jest dotarcie do nieba i bycie świętymi. Musimy więc przestrzegać woli Boga za wszelką cenę. Inne rzeczy nie są takie ważne. Jest nas jedenaścioro: 5 kapłanów, 1 seminarzysta i 2 siostry zakonne. Pozostałe rodzeństwo jest w związkach małżeńskich, mają piękne rodziny i dzieci. 

Wszyscy należymy do Instytutu Słowa Wcielonego i dlatego jesteśmy misjonarzami na całym świecie – na Filipinach, we Włoszech, w Stanach Zjednoczonych, w Peru, w Holandii i w Polsce. Moja mama zawsze twierdziła, że nasza wyjątkowa rodzina jest całkowicie niezasłużoną łaską, to jest dar całkowicie nieproporcjonalny. To wolna decyzja Boga, to jakaś tajemnica. Pytasz mnie, jak to się stało? Moja odpowiedź powinna brzmieć: “Naprawdę nie wiem”.

Wiara była dla nas czymś naturalnym, a poświęcenie się Bogu nie było niczym niezwykłym, ale raczej efektem życia wiarą z całego serca. Mama i tata zawsze mówili nam, że najważniejsze w życiu jest dotarcie do nieba i bycie świętymi.

Jaki był Twój dom, jacy byli rodzice?

Kiedy myślę o moich rodzicach, zawsze przychodzi mi na myśl to piękne wyrażenie Jana Pawła II: “Moja rodzina była domowym seminarium duchownym”. Myślę, że coś podobnego wydarzyło się w moim domu. Tata i mama stworzyli środowisko niezbędne do słuchania głosu Boga. Tata zawsze przyprowadzał do domu księży, przyjaciół i uczył nas zdrowej nauki. Matka nauczyła nas, jak się modlić i otwierać na Jezusa, a przede wszystkim, jak codziennie składać małe ofiary, aby pocieszyć Serce Jezusa. Moi rodzice mają wielką cześć dla Najświętszego Serca Pana Jezusa. Wszyscy zostaliśmy Mu poświęceni w dniu naszego chrztu. Moi rodzice byli również głęboko pod wrażeniem rekolekcji św. Ignacego Loyoli i przekazali nam jego duchowość, taką jak oderwanie się od świata, samozaparcie, wielkoduszność, poświęcenie się Opatrzności Bożej itp. Jeszcze tego do końca nie zrozumieliśmy, ale próbujemy!

Reklama

Kiedy myślę o moich rodzicach, zawsze przychodzi mi na myśl to piękne wyrażenie Jana Pawła II: “Moja rodzina była domowym seminarium duchownym”. Myślę, że coś podobnego wydarzyło się w moim domu. Tatuś i mama stworzyli środowisko niezbędne do słuchania głosu Boga.

Jak to się stało, że przybył Ojciec do Polski, Krakowa, Centrum Jana Pawła II?

Z powodu św. Jana Pawła II! W czerwcu 2021 roku wraz z moim towarzyszem o. Jonaszem, przybyłem do Krakowa, aby rozpocząć nowy etap życia. Należę do Instytutu Misyjnego (Instytut Słowa Wcielonego – lepiej znany jako IVE, od hiszpańskiej nazwy Instituto del Verbo Encarnado) i zawsze jestem gotów pójść tam, gdzie poproszą mnie przełożeni. Po siedmiu latach spędzonych na Filipinach i kilku miesiącach spędzonych na różnych misjach, takich jak Wyspy Salomona i Tanzania, zostałem wysłany na studia do Krakowa. W 2018 roku zostałem wyświęcony na kapłana w moim kraju, w Argentynie.

Na szczęście i dzięki niesamowitej Opatrzności Bożej mieszkam przy Sanktuarium św. Jana Pawła II na Białych Morzach, które jest wybitnym pomnikiem ku czci tego wielkiego papieża. Rektor tego cudownego sanktuarium, ks. Tomasz Szopa, serdecznie nas przyjął i wspierał na wiele sposobów, abyśmy mogli studiować tutaj w Krakowie. Jest dla naszej małej społeczności w Krakowie jak ojciec.

Czym zajmuje się Instytut Słowa Wcielonego?

Reklama

Moje zgromadzenie zakonne jest całkowicie przesiąknięte naukami i stylem życia wielkiego polskiego papieża Jana Pawła II. Zostaliśmy ustanowieni w czasie jego pontyfikatu (rok 1984) i otrzymaliśmy od niego najważniejsze punkty dla naszego charyzmatu i duchowości. Jesteśmy zaangażowani w ewangelizację i przedłużanie wcielenia w historii, naśladując kenozę naszego Pana. Nie moglibyśmy tego robić, gdybyśmy nie postępowali zgodnie z naukami wielkiego papieża; dlatego uważamy go za naszego duchowego ojca. Nasi przełożeni wysłali mnie tutaj do Krakowa, abym poznał człowieka, którym był Karol Wojtyła, jego filozofię, teologię i humanizm. Św. Jan Paweł II jest osobiście świętym tego nowego tysiąclecia, ponieważ jego nauczanie i życie są kluczem do przyszłości Kościoła i świata. Im więcej go studiujemy, tym bardziej przygotowujemy się do wyzwań trzeciego tysiąclecia, z których wiele już istnieje.

Fot. Teresita Ibarra, siostra Ojca Bernarda

Jak wygląda wiara w Argentynie? Czy obserwujesz podobne problemy jak tutaj w Polsce? Jakie widzisz podobieństwa i różnice?

Reklama

Tak! Wiara wygląda podobnie, zauważam jednak pewne różnice. Nasza wiara ma charakter latynoski. Dlatego mamy silnego ducha walki i kochamy pobożność ludową. Z jednej strony większość naszych miast i prowincji nosi imiona swoich patronów, a ludzie nadal chodzą na niedzielne Msze Święte, ale do sakramentów przystępują nieliczni. Z drugiej strony, jak wiadomo, współczesny świat i sekularyzm stanowią niebezpieczne wyzwania i można zauważyć, że wiara w Argentynie gwałtownie zanika. Wielu katolików przechodzi do sekt, których jest bardzo dużo w moim kraju, szukając prostszej doktryny i moralności. W Argentynie wiara nie jest częścią kultury, jak w Polsce. Ludzie muszą więc mieć silne przekonania, jeśli chcą wytrwać w wierze, ponieważ w większości przypadków chcąc być katolikami muszą, przeciwstawić się dominującej kulturze antychrześcijańskiej. 

To, co kocham w polskich katolikach, to ich świadomość, że kultura katolicka jest istotą Narodu, więc Polska niekatolicka jest po prostu niemożliwa, podobnie jak okrągły kwadrat. Zanim przyjechałem do Polski, myślałem, że każdy Polak jest katolikiem. Teraz wiem, że tak nie jest, jednak nadal uważam, że niekatolicki Polak to jakaś sprzeczność. Jest oczywiste, że Polska toczy dziś jedną ze swoich najważniejszych bitew w historii – obronę swojej tysiącletniej kultury. Żadne obce mocarstwo nigdy nie było w stanie zniszczyć i zmienić polskiej kultury i jej głębokich przekonań. Ale teraz, wraz ze wszystkimi nowymi ideologiami, które pochodzą z Zachodu (ideologia gender, konsumpcjonizm itp.), młodzi ludzie stopniowo tracą własną kulturę i często się jej zapierają.  

Niekatolicki Polak to jakaś sprzeczność. Jest oczywiste, że Polska toczy dziś jedną ze swoich najważniejszych bitew w historii – obronę swojej tysiącletniej kultury.

Stereotyp Polak – katolik ukształtował się w czasach rozbiorów w większości katolickim społeczeństwie polskim w wyniku oporu przeciw tradycyjnemu rosyjskiemu prawosławiu i pruskiemu protestantyzmowi. Obecnie coraz większym problemem jest ciągle rosnąca apostazja, szczególnie wśród młodych ludzi. Czy obserwuje Ojciec takie zjawisko także w Argentynie?

Tak, niestety, podobnie jest w mojej ojczyźnie, wielu młodych ludzi już wystąpiło z Kościoła, a wielu właśnie odchodzi. Jest to zjawisko ogólnoświatowe, które należy potraktować bardzo poważnie, nie tyle w celu poprawy statystyk, ale przede wszystkim w celu ratowania dusz młodych ludzi. Kościół musi zatrzymać młodych, nie dla samego zatrzymania, ale z powodu troski o ich zbawienie. To zjawisko exodusu młodych ludzi z Kościoła wskazuje, moim zdaniem, na to, że w jakiś sposób zapomnieliśmy o ukazaniu osoby Jezusa Chrystusa. Nasz Pan jest zawsze pociągający i przyciąga wszystkich do siebie, ale musi być przedstawiony, pokazany i urzeczywistniony przez Kościół. Jeżeli młodzi ludzie odchodzą z Kościoła, to może dlatego, że w ostatnich latach robiliśmy coś innego, niż pokazywanie prawdziwego, cierpiącego, ale kochającego Jezusa Chrystusa.

Apostazja to zjawisko ogólnoświatowe, które należy potraktować bardzo poważnie, nie tyle w celu poprawy statystyk, ale przede wszystkim w celu ratowania dusz młodych ludzi. Kościół musi zatrzymać młodych, nie dla samego zatrzymania, ale z powodu troski o ich zbawienie.

 Czy takie jest właśnie Twoje zadanie w Polsce? Co jest Twoją misją?

Moim zadaniem jest teraz przede wszystkim studiowanie. Przez ponad 7 miesięcy o. Jonasz i ja skupiliśmy się na tym bardzo trudnym, ale ciekawym języku (a przed nami jeszcze długa droga). Codziennie mamy zajęcia. Jeśli Bóg pozwoli, we wrześniu rozpoczniemy studia o rodzinie na Uniwersytecie Papieskim tutaj, w Krakowie. Jesteśmy również bardzo szczęśliwi mogąc wspierać Wspólnotę Neokatechumenalną i pomagać we wszystkim, co jest potrzebne w Sanktuarium Jana Pawła II.

Jakie są największe różnice kulturowe między Polakami, a Argentyńczykami?

To nie jest proste pytanie! Polacy i Argentyńczycy są do siebie podobni, ponieważ oba kraje mają kulturę chrześcijańską jako fundament swojej historii i narodu. Co więcej, jedno i drugie państwo ma wielki szacunek dla tradycji i dla swojego kraju. Kiedy Jan Paweł II odwiedził Argentynę w 1982 roku, powiedział, że Argentyna jest młodym krajem i myślę, że to jest największa różnica. Kiedy spotykacie Polaka, wiecie, że jest on spadkobiercą tysiącletniej kultury i ma w sobie bardzo wyjątkową specyfikę. Kiedy spotykacie Polaka, czujecie, że stykacie się z setkami lat historii. Świadczy o tym tylko sam język. My, Argentyńczycy, mimo że jesteśmy spadkobiercami wspaniałej hiszpańskiej tradycji, wciąż znajdujemy swoją odrębność i walczymy o jej obronę. Mamy naszych bohaterów, poetów, nauczycieli i świętych, ale brakuje jeszcze tego upływu wieków, który pozwoliłby dojrzeć naszej tradycji.

Czego Argentyńczyk  może nauczyć się od Polaków?

Zawsze chętnie podkreślam, że od Polaków uczę się cnoty wytrwałości. Nauka języka polskiego zobowiązuje mnie do nabycia tej cnoty! (śmiech). Polacy w ciągu dziejów przeszli tyle walk i przetrwali tyle trudności, że przynajmniej dla mnie ich pierwszą cnotą jest wytrwałość, która oczywiście zakłada wierność i siłę. Język polski jest również tego świadkiem, ponieważ rozwinął się na przestrzeni dramatycznych dziejów, np. wtedy, gdy Polska znikała z mapy Europy. Kiedy Jan Paweł II wstąpił do Teatru Rapsodycznego w czasie okupacji hitlerowskiej, wiedział, że przyczynia się do przetrwania języka, a tym samym kultury. Był wspaniałym przykładem wytrwałości, wierności i siły. Jeżeli chodzi o ludzi, Polacy są zazwyczaj zimni i bardzo oficjalni, dla Latynosów są zbyt formalni… i czasami trudno jest powiedzieć, kiedy są po prostu formalni, a kiedy naprawdę się obrażają.

To ciekawe, co Ojciec mówi, bo raczej mamy łatkę smutasów i wiecznie niezadowolonych, a teraz dojdzie jeszcze „obrażalscy”. Może na końcu powiesz coś po polsku?

Oczywiście! Język polski jest przetrudny, ale przepiękny. 

Jak powiedziałem, to język ma długą i mocną historię. Kiedy uczę się polskiego codziennie i pytam siebie, dlaczego jest taki trudno, zawsze odpowiadam, że musi być taki jaki jest, bo niesie w sobie niesamowitą kulturę. Bóg dużo pomaga to, co zakładałem jako niemożliwe, teraz jest możliwe. Jest takie zdanie które mówi: „Ja umiem mówić po polsku, jaka jest twoja super moc?”. Dokładnie to…!

Dziękuję Ojcu za rozmowę. Wszystkiego najlepszego!

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę