Nasze projekty
fot. Christopher Johnson/ Wikimedia

Kobe Bryant – kochający ojciec, fenomen współczesnej koszykówki i… katolik

Słynął z niezwykłego koszykarskiego talentu - gwiazda Los Angeles Lakers Kobe Bryant. Po trudnych doświadczeniach życiowych, kiedy wszyscy inni go porzucili, pomógł mu Kościół w postaci mądrego księdza. 26 stycznia 2020 r. wraz z córką Gianną, zginęli w katastrofie helikoptera w Kalifornii.

Reklama

Fenomen Los Angeles Lakers

Od pierwszych lat życia wiedział, że jego powołaniem jest gra w koszykówkę. Jego kariera tak się potoczyła, że już po skończeniu szkoły średniej dostał się do National Basketball Association, a chwilę później był już zawodnikiem Los Angeles Lakers. Tam jego kariera błyskawicznie poszybowała w górę – aż do momentu, w którym koszykarz został główną postacią klubu.

Niejednokrotnie doprowadził swoją drużynę do zwycięstwa mistrzostw, a sam wielokrotnie został wybrany najlepszym zawodnikiem meczu, sezonu. W środę, 13 kwietnia 2016 roku Kobe Bryant, jeden z największych sportowców wszech czasów, zakończył swoją 20-letnią karierę koszykarską, zdobywając 60 punktów w swoim ostatnim meczu.

Jeden błąd – wiele konsekwencji

Kobe Bryant wychował się w katolickiej rodzinie w Filadelfii. Jako młodzieniec wziął katolicki ślub z Vanessą Laine. Rodzice Byanta nie byli zachwyceni pomysłem syna, by wiązać się z kobietą, która nie jest Afroamerykanką. To skłóciło rodzinę. Po dwóch latach małżeństwa na świat przyszła jego pierwsza córka – Natalie. Wtedy Kobe pogodził się z rodzicami i wydawałoby się, że wszystko idzie ku dobremu. Tylko się wydawało. Bowiem Bryant popełnił ogromny błąd…

Reklama

Kobe Bryant został oskarżony o zgwalcenie kobiety w pokoju hotelowym. Wtedy jego kariera na chwilę zatrzymała się. Wielu sportowców odwróciło się od niego, sponsorzy rezygnowali z kontraktów. Wtedy poza życiem zawodowym, runęło także jego życie prywatne. Kiedy żona dowiedziała się o zdradzie, zażądała rozwodu.

Koszykarz przyznał, że doszło do współżycia, ale zaprzeczał temu, że był to gwałt. Sędzia ostatecznie oddalił zarzuty stawiane zawodnikowi, jednak Bryant poczuwał się, aby publicznie przeprosić kobietę. Zrobił to, zapewniając wszystkich fanów, że żałuje tego, co się stało. Proces cywilny zakończył się ugodą pozasądową.

Punkt zwrotny

Kiedy Kobe był w najtrudniejszym momencie swojego życia – przypomniał sobie, że jest ktoś, kto nigdy go nie opuści. Tą osobą jest Bóg. O tej prawdzie Bryant’owi przypomniał pewien ksiądz, który w najtrudniejszej chwili powiedział mu coś, co już na zawsze zostało w jego pamięci…

Reklama

Jedyną rzeczą, która naprawdę pomogła mi podczas procesu, była rozmowa z księdzem. To było nawet zabawne. Ksiądz zapytał mnie: „Zrobiłeś to?” Odpowiedziałem: „Oczywiście, że nie”. Następnie zapytał: „Masz dobrego prawnika?” Moja odpowiedź była twierdząca. Wtedy ksiądz powiedział: „Puść to. Pójdź dalej. Bóg nie postawi cię przed niczym, z czym nie mógłbyś sobie poradzić. Teraz ta sprawa jest już w Jego rękach. Jeśli nie możesz czegoś kontrolować, puść to.” To był dla mnie punkt zwrotny – powiedział Bryant.

Wszyscy popełniamy błędy

Kiedy do Bryanta dotarło, jakie wartości w życiu są najważniejsze, po oczyszczeniu z zarzutów, postanowił zrobić wszystko, co w jego mocy, by odzyskać rodzinę. Początkowo jego żona nie była chętna, by wrócić do niewiernego męża, ale ostatecznie małżeństwo nie rozpadło się i cieszyło się miłością i wiernością do ostatnich chwil.

Po wkroczeniu na dobry tor, Kobe wraz z żoną postanowili podzielić się swoim szczęściem z innymi. Dlatego założyli rodzinną fundację Kobego i Vanessy Bryantów (KVBFF), której celem jest pomoc młodym ludziom, promowanie sportu i pomoc bezdomnym.

Reklama

Moja kariera się kończy. Kiedy ją zakończę, nie chciałbym, patrząc wstecz po prostu powiedzieć, ile zdobyłem pucharów i punktów. Chciałbym zobaczyć coś jeszcze. Patrząc na osoby pogrążone w problemie bezdomności, można łatwo zepchnąć na nich winę, mówiąc, że sami podjęli złe decyzje i teraz muszą sobie z tym poradzić. Ale w życiu wszyscy popełniamy błędy. To nie w porządku, że nie próbujemy takim ludziom pomóc.

Kobe czcił Boga tuż przed śmiercią

26 stycznia 2020 r. Kobe wraz ośmiona innymi osobami, a także córką Ginną znalazł się na pokładzie helikoptera. Po kilkudziesięciu minutach lotu, śmigłowiec rozbił się na wzgórzach w Calabasas. Nikt z osób będących na pokładzie nie przeżył katastrofy. Wiadomość o tragedii bardzo szybko rozeszła się po całym świecie.

Ks. David Barnes z Bostonu powiedział, że Bryant był na Mszy św. w poranek niedługo przed katastrofą. Przyjaciel napisał mi dziś wiadomość, że jego znajomy chodzi do tego samego kościoła katolickiego co Kobe i widział go dziś rano na Mszy – powiedział kapelan z Uniwersytetu Bostońskiego. Dla tych, którzy go opłakują, nie może być nic bardziej pocieszającego niż to, że Kobe czcił Boga tuż przed śmiercią – dodał.

kw/Aleteia, niedziela, Deon/Stacja7

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę