Nasze projekty

Kobiety, które zachwyciły Jezusa swoją wiarą

Nie znamy ich imion. Ewangelia określa je jako "kobietę cierpiącą na krwotok", "cudzoziemkę", "wdowę z Nain", "kobietę pochyloną". To kobiety, które zachwyciły Jezusa swoją wiarą. Czy potrafisz być jak one?

Reklama

Kobieta cierpiąca na krwotok

Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości. A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: „Kto się dotknął mojego płaszcza?”. Odpowiedzieli Mu uczniowie: „Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto się Mnie dotknął”. On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!” (Mk 5,25–34, zob. Mt 9,20–22; Łk 8,43–48).

Przez swoją wielką i nieustępliwą wiarę decyduje się działać w sposób ukryty. 

Anonimowa kobieta, o której mówią nam ewangelie, usłyszała o rozgłosie, jaki towarzyszył Jezusowi, rabinowi, któremu także przypisywano działania uzdrawiające, tak więc po wielu próbach leczenia u różnych lekarzy (przez ponad dwanaście lat!) podejmuje starania, aby dotrzeć blisko Jezusa, usiłuje choćby dotknąć się Jego płaszcza w nadziei uleczenia. Nie może wykrzyczeć swojej niemocy, bo wówczas wszyscy oddaliliby się od niej, nie może także poprosić Jezusa, aby ten uleczył jej chorobę, jest przecież oblegany przez tłum. Przez swoją wielką i nieustępliwą wiarę decyduje się działać w sposób ukryty. Ukradkiem, gdy tylko pojawiła się możliwość przedarcia się pomiędzy tymi, którzy towarzyszyli Jezusowi, przybliża się i dotyka płaszcza. Zawsze dotknięcie się frędzli płaszcza jakiegoś Żyda oznaczało uznanie, że Bóg jest z nim (zob. Za 8,23). Jej wiara w Jezusa jest naprawdę głęboka, jest ona przekonana, że ten człowiek może uzdrowić ją nawet bez proszenia, błagania i nalegania: wystarczający jest zwykły kontakt! Kobieta jest również świadoma, że dotykając Jezusa, łamie Prawo: przekazując swoją nieczystość, popełnia poważne wykroczenie. Jednakże dokonuje gestu, który wyraża jej wiarę oraz ukazuje jej podmiotowość, jej wolę, aby wypowiedzieć „nie” temu niesprawiedliwemu prawu, które ją stygmatyzuje i oddziela od relacji z innymi: jest przekonana, że kontakt z Jezusem sprawi, iż otworzą się przed nią relacje ze wszystkimi innymi. I oto ledwo dotknęła płaszcza Jezusa, odczuwa, że jej dolegliwość ustaje, i czuje w swoim ciele uzdrowienie. Jej śmiałość i odwaga zostały nagrodzone: wydarła Jezusowi uleczenie, o które nie mogła prosić publicznie!

To opowiadanie może się wydawać relacją z jakiegoś magicznego wydarzenia, ale tak nie jest: to moc Boga obecna w Jezusie, która jest przyczyną uzdrowienia, i wiara kobiety sprawiają, że Bóg może działać. Czym jednak wyróżnia się ten epizod spośród innych gestów i słów potwierdzających wiarę? Śmiałość kobiety, która wyznaje swoją patologiczną nieczystość, zaufanie do tego rabina z Galilei, moc Boga obecna w Jezusie skrzyżowały się w geście dotknięcia: w komunikacji ciał, w geście seksualnym, geście najbardziej ludzkim, który wyraża pragnienie bliskości… Jezus nie tylko, że nie poniżył jej, ale wręcz przeciwnie: uznał ją i dostrzegł całą jej wiarę. Co więcej, ten gest bliskości, raz przyjęty, tworzy wzajemną bliskość: Jezus chciał potwierdzić i uznać to, co się dokonało między Nim a tą kobietą, i pochwalić ją za jej wiarę i śmiałość. Jeśli nieczysty dotykał kogoś, było to uznawane za naruszenie Prawa, grzech, ale dla tej kobiety było to wołanie o zbawienie, a dla Jezusa akt wiary: „twoja wiara cię ocaliła”. Na końcu tego opowiadania zostają powtórzone słowa Jezusa, które w odniesieniu do kobiety mogłyby brzmieć: „To szabat został ustanowiony dla kobiety, a nie kobieta dla szabatu” (zob. Mk 2,27).

Reklama

Cudzoziemka

Wybrał się stamtąd i udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, lecz nie mógł pozostać w ukryciu. Wnet bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, upadła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka rodem, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki. Odrzekł jej: „Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom”. Ona Mu odparła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci”. On jej rzekł: „Przez wzgląd na te słowa idź, zły duch opuścił twoją córkę”. Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku, a zły duch wyszedł (Mk 7,24–30; zob. Mt 15,21–28).

Wiara kobiety sprawiła zmianę postawy Jezusa, który czuje się zobowiązany do wysłuchania jej prośby: „niech ci się stanie, jak chcesz!”.

W Ewangelii według Marka (i według Mateusza) ma miejsce inne spotkanie pomiędzy Jezusem i pewną anonimową kobietą, o której zanotowano, że jest cudzoziemką, a więc poganką, z pochodzenia Syrofenicjanką, nie córką Izraela. Ewangelie potwierdzają, że Jezus spotykał także cudzoziemców, pogan (zob. Mk 5,1–20 i par.; 7,31–8,10), a pośród nich również pewną kobietę. Już wspomniano, że dla rabina spotkanie z kobietą mogło być niewygodne, a tym bardziej że chodzi o pogankę, o której Ewangelia wyraźnie mówi, że nie tylko była poganką, ale pochodziła z Fenicji w Syrii: tak więc kobieta ta reprezentuje ludy pogańskie otaczające Izrael; w każdym razie nie była córką Izraela ani przez pochodzenie, ani przez wychowanie. Ona nie wierzy w Boga Izraela, dla Żydów jest bałwochwalcą, jednakże kiedy słyszy o Jezusie poza granicami Izraela, budzi się w niej ufność, ponieważ jest On dla niej człowiekiem wzbudzającym zaufanie!

Ta pogańska kobieta wie, że ma prawo, tak jak każdy człowiek, do miłosierdzia Bożego ponad przepisami Tory, dlatego wzywa Jezusa, aż ten uczyni widzialnym nieskończone miłosierdzie Ojca, przekraczające wyobrażenia uczonych w Piśmie i faryzeuszy (zob. Mt 5,20), które nie może być wykluczające, ograniczone tylko do Izraela i odebrane poganom. Według Mateusza słowa zamykające spotkanie, wypowiedziane przez Jezusa do kobiety, są wyjątkowe, czynią bowiem z niej wzór: „O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!” (Mt 15,28).

Reklama

Wiara kobiety sprawiła zmianę postawy Jezusa, który czuje się zobowiązany do wysłuchania jej prośby: „niech ci się stanie, jak chcesz!”. Jej słowa zamykają poprzedzające nauczanie Jezusa na temat tego, co jest czyste i nieczyste (Mk 7,14–23) i przygotowują do następnego: rozmnożenia chleba na obcej ziemi, które Marek opisuje jako następujące po nim (zob. Mk 8,1–10), gdy chleba będzie pod dostatkiem dla wszystkich, rozdzielonego pomiędzy Żydów i pogan, a wspólny stół będzie dla wszystkich dostępny. Istotne jest, że w tym opisie pojawia się kobieta, co więcej cudzoziemka, która jest aktywną uczestniczką wydarzenia ewangelicznego! Mówiąc innymi słowy, to, co tu się dokonuje, jest cudem spotkania. „Z powodu tego decydującego spotkania Jezus rozpoczyna nową fazę: ta poganka wprowadza Jezusa w »świat«, sprawia, że odkrywa On uniwersalność swojej misji” (Élian Cuvillier).

Wdowa z Nain

Wkrótce potem udał się do pewnego miasta, zwanego Nain; a szli z Nim Jego uczniowie i tłum wielki. Gdy zbliżył się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową. Towarzyszył jej spory tłum z miasta. Na jej widok Pan użalił się nad nią i rzekł do niej: „Nie płacz!”. Potem przystąpił, dotknął się mar – a ci, którzy je nieśli, stanęli – i rzekł: „Młodzieńcze, tobie mówię wstań!”. Zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go jego matce. A wszystkich ogarnął strach; wielbili Boga i mówili: „Wielki prorok powstał wśród nas, i Bóg łaskawie nawiedził lud swój”. I rozeszła się ta wieść o Nim po całej Judei i po całej okolicznej krainie (Łk 7,11–17).

Reklama

Jezus zatrzymuje dwa orszaki, dotyka noszy pogrzebowych i mówi do kobiety: „Nie płacz!”. Czyni to, jak potwierdza Łukasz, ponieważ widząc takie cierpienie, wzruszył się, poczuł ucisk wnętrzności, głębokie poruszenie, które jest i współczuciem, drżeniem, i wzruszeniem (czasownik splanchnízomai, używany w ewangeliach jeszcze osiem razy dla opisania emocji, jakich doznawał Jezus: Mk 1,41; 6,34; 8,2; 9,22; Mt 9,36; 14,14; 15,32; 20,34).

Widok cierpienia wzbudza zawsze w tym, który pozwala się nim dotknąć, poruszenie, któremu trudno się oprzeć, ponieważ jawi się jako potrzeba uczestnictwa w bólu, pocieszenia i bliskości. Jezus – jak Samarytanin z przypowieści (zob. Łk 10,34.36) – czyni się bliźnim, nie mówi dużo, wiedząc, że cierpienie nie znosi długich kazań, wyciąga rękę, kładzie ją, dotyka noszy pogrzebowych, choć jest to czynność, która według Prawa powoduje nieczystość (zob. Lb 19,11–17). Następnie mówi do zmarłego: „Młodzieńcze, tobie mówię wstań!”. Zostaje tu użyty czasownik, który oznacza również zmartwychwstanie Jezusa (zob. Łk 9,22; 24,6.34) i zmartwychwstanie na końcu świata (zob. Łk 20,37); jest to czasownik opisujący życie, które odzyskuje życie.

Syn owej wdowy był martwy, ale ten jego „sen” wskazuje śmierć wewnętrzną, sytuację, do której odnosi się apostoł: „Zbudź się [czasownik egheíro], o śpiący, i powstań z martwych [czasownik anístemi], a zajaśnieje ci Chrystus” (Ef 5,14). Jak często bywa, że matka opłakuje swojego zmarłego syna, mając świadomość, że przepadł w otchłaniach zła i śmierci, która go trawi. To właśnie pełne mocy słowo Jezusa jest w stanie wezwać do nowego życia, wyrwać śmierci i przezwyciężyć każdą przeciwność. Zmarły chłopiec podnosi się i zaczyna mówić; odzyskuje postawę człowieka wyprostowanego, stojącego na nogach, który powraca, aby komunikować si z innymi.

Wdowa, która utraciła swojego syna, odzyskuje go dzięki słowu i działaniu Jezusa. To wydarzenie przekazuje nam pouczenie wcale nie inne od tego, które jest zawarte w opowiadaniu o powstaniu z martwych córki Jaira (zob. Łk 8,40–42.49–55 i par.); potwierdza ono, że Jezus działa na rzecz wszystkich, nikogo nie pomijając, i że pomiędzy ubogimi – pierwszymi, którym powierza się przyniesioną przez Niego Dobrą Nowinę – są także wdowy, kobiety biedne, nieznane i poniżane.

Kobieta pochylona

Nauczał raz w szabat w jednej z synagog. A była tam kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy: była pochylona i w żaden sposób nie mogła się wyprostować. Gdy Jezus ją zobaczył, przywołał ją i rzekł do niej: „Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy”. Włożył na nią ręce, a natychmiast wyprostowała się i chwaliła Boga. Lecz przełożony synagogi, oburzony tym, że Jezus w szabat uzdrowił, rzekł do ludu: „Jest sześć dni, w których należy pracować. W te więc przychodźcie i leczcie się, a nie w dzień szabatu!”. Pan mu odpowiedział: „Obłudnicy, czyż każdy z was nie odwiązuje w szabat wołu lub osła od żłobu i nie prowadzi, by go napoić? A tej córki Abrahama, którą szatan osiemnaście lat trzymał na uwięzi, nie należało uwolnić od tych więzów w dzień szabatu?”. Na te słowa wstyd ogarnął wszystkich Jego przeciwników, a lud cały cieszył się ze wszystkich wspaniałych czynów, dokonywanych przez Niego (Łk 13,10–17).

Kobieta natychmiast się prostuje, dzięki pełnym mocy słowu Jezusa i Jego działaniu: jej słabość staje się jej siłą, z pozycji pochylonej przechodzi do wyprostowanej – znaku odkupienia, i natychmiast dostrzega chwałę Boga.

Ta kobieta, pomimo że pozbawiona możliwości wyprostowania się, cierpiąca i sparaliżowana, udaje się na liturgię w swojej nędzy, mając nadzieję, że przyjdzie dzień, w którym wybrzmią potężne słowa Boga, który uczyni możliwym stanięcie prosto i podniesienie głowy (por. Łk 21,28). Jako pochylona nie widzi Jezusa, ale Jezus widzi ją, dostrzega ją w jej biedzie i przywołuje. Stoi w głębi synagogi, w miejscu zwyczajowo zarezerwowanym dla kobiet, nie w zgromadzeniu świętym uformowanym tylko z mężczyzn bez fizycznych defektów, zgodnie z przepisami żydowskimi. W tym właśnie kontekście słyszy głos Jezusa i idzie naprzód do Niego. On zaś zwraca się do niej: „Niewiasto, jesteś wolna od swej niemocy”, nakłada na nią ręce jak do błogosławieństwa i działa z mocą (dýnamis) dla jej dobra (por. Łk 4,40; 5,13; 8,54; 14,4). Kobieta natychmiast się prostuje, dzięki pełnym mocy słowu Jezusa i Jego działaniu: jej słabość staje się jej siłą, z pozycji pochylonej przechodzi do wyprostowanej – znaku odkupienia, i natychmiast dostrzega chwałę Boga. 

Jezus w autorytecie Pana, objawia dwie decydujące kwestie. Pierwszą, że ta pochylona kobieta jest „córką Abrahama” – wyrażenie to nie występuje ani w Starym Testamencie, ani w pismach rabinicznych. Drugą, że właśnie sobota, dzień szalom, pełni życia, wyzwolenia, błogosławieństwa, wymaga, aby zatriumfowało zdrowie, uwolnienie ze zła. Jezus nie uzdrawia w sobotę po to, aby kontestować zawarte w Prawie znaczenie tego dnia, ale właśnie aby zademonstrować jego właściwy cel i przeznaczenie – szabat został dany przez Boga Izraelowi: każdy człowiek ma w tym dniu odpocząć, żyć pełnią, celebrować życie, wychwalać Boga! To odnosi się również do tej kobiety, także ona, jak wszyscy Żydzi, „synowie Abrahama”, jest w przymierzu z Bogiem, nawet nieobrzezana i niepodpadająca pod określenie „córka przymierza”.

Całe zgromadzenie zebrane w synagodze po zobaczeniu i usłyszeniu tego wszystkiego raduje się tym, co Jezus uczynił i powiedział, podczas gdy Jego przeciwnicy popadają w zakłopotanie i czują się zmieszani. W uszach słuchaczy pozostają zarówno słowa kobiety, która się wyprostowała, a teraz z podniesionym czołem publicznie, głośno wychwala Boga, jak i słowa Jezusa, który patrząc na nią, twarzą w twarz, ogłasza, że jest „córka Abrahama”. Również kobiety żydowskie są córkami Abrahama, jest to oczywisty fakt, a jednak nigdy nieuznany poprzez użycie takiego określenia. Każda zatem kobieta jest „dziedzicem obietnicy” (Hbr 6,17) w przymierzu z Panem bez potrzeby pośrednictwa ze strony obrzezanych mężczyzn. Jezus mówi do każdej kobiety: „Podnieś się na nowo, unieś głowę, stań na nogach, nie bądź więcej kobietą »pochyloną«!”.

Fragmenty książki „Jezus i kobiety” autorstwa Enzo Bianchi

Enzo Bianchi
Jezus i kobiety

Autor wydobywa na światło dzienne to, co wielu z nas, czytając Pismo Święte, uznaje za mało ważne lub czego nawet nie dostrzega: gesty i słowa Jezusa adresowane wyłącznie do kobiet, przede wszystkim zaś gesty kobiet – ich dotyk, czułość i ukrytą w nich miłość. W męskim świecie kobiety były zwykle postaciami drugiego planu. Nawet jeśli udawało im się przedrzeć do centrum wydarzeń, to i tak najczęściej pozostawały nieme. Zyskiwały znaczenie i godność jako towarzyszki Jezusa. Enzo Bianchi zachęca, aby Kościół, wzorując się na postawie Jezusa, zmienił swoje podejście do kobiet i ich roli we wspólnocie chrześcijańskiej.

KUP KSIĄŻKĘ>>>

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę