Anioł, który pocieszał Jezusa w Ogrójcu
Myśl, że Jezus potrzebował pocieszenia ze strony anioła, czyni Go bardzo bliskim. Jest to jeden z bardziej poruszających fragmentów w Piśmie Świętym.
Św. Łukasz jako jedyny podaje informację, że w godzinie zwątpienia i próby w ogrodzie Oliwnym, kiedy uczniowie zawiedli, gdyż zostali pokonani przez senność, zstąpił z Nieba anioł, który pocieszał i umacniał Jezusa (Łk 22,43). Jest to jeden z bardziej poruszających fragmentów w Piśmie Świętym. Myśl, że Jezus potrzebował pocieszenia ze strony anioła, czyni Go bardzo bliskim.
Anioł, który przytula Jezusa
Bardzo lubię obraz duńskiego malarza Carla Heinricha Blocha „Gethsemane”, na którym możemy ujrzeć anioła, przytulającego do siebie Jezusa, swego Pana i Stwórcę, który jako człowiek odczuwa strach przed mającą niebawem nadejść męką i opuszczeniem.
W jednym z opowiadań Vladimira Volkoffa, zawartym w książce „Kroniki anielskie” możemy poznać, jakie były uczucia anioła, który miał pocieszyć Jezusa w Ogrójcu. Otóż według Volkoffa anioł ten tak bardzo był przejęty swoją rolą, że kiedy ujrzał agonię Jezusa i krwawy pot na Jego czole, wypowiedział wbrew sobie prośbę: „Pociesz mnie”… I ostatecznie to Jezus musiał być pocieszycielem dla anioła (V. Volkoff, Kroniki anielskie, tł. Beata Biały, Dębogora 2007).
Samotność zbyt dominująca?
Oczywiście możliwe jest również, że żadnego anioła nie było. Znamienne, że wspomina o nim tylko Łukasz. Może uznał on, że taki zabieg literacki jest potrzebny… ponieważ samotność Jezusa wśród chrapiących uczniów byłaby nazbyt dojmująca?
Przeczytaj również
Przypomina mi się tu wiersz poety, który jest szczególnie drogi mojemu sercu, czyli Rainera Marii Rilkego. Napisał on niesamowity utwór pod tytułem „Ogród Oliwny”, który ukazuje osamotnionego i wątpiącego Jezusa, czyniąc Jego samotność w Ogrójcu archetypem wszelkiej ludzkiej samotności:
„Wchodził na górę w szarych liści chmurze,
W jesiennym krajobrazie szary i zgubiony.
I złożył ciężar skroni przyprószonych kurzem
Głęboko, w prochu swych gorących dłoni.
Po wszystkim to. I to był kres.
„Teraz mam iść, gdy ślepnąc tracę drogę?
I czemu żądasz, abym rzekł, żeś jest,
Gdy sam już Ciebie odnaleźć nie mogę
Już Cię nie odnajduję. Ciebie nie ma
we mnie. Ni w innych. Ni w trwaniu kamienia.
Już Cię nie odnajduję. Jestem sam.
Sam z troską wszystkich ludzi, w ich czuwaniu.
Przez Ciebie chciałem im zmniejszyć cierpienia,
przez Ciebie, którego nie ma. O, wstydzie.
Później opowiadano: przyszedł anioł.
Dlaczego anioł? Ach, to przyszła noc
i szeleściła obojętnie nad wezgłowiem.
I poruszyli się we śnie uczniowie.
Dlaczego anioł? Ach, to przyszła noc.
Noc ta nie była z tysiąca wybraną,
była jak inne, co mijają nieskończenie:
tutaj śpią psy, tam leżą kamienie,
ach, smutna, ach ta pierwsza lepsza noc
co czeka, kiedy znów nadejdzie rano.
Bo aniołowie nie schodzą wezwani
przez tak proszących, ani noce wielkie, jasne –
wszystko opuszcza tych, którzy się gubią sami,
przez swoich ojców rzuceni na pastwę
i ze żywota swych matek wygnani”
(tł. Adam Ważyk)
Fragment tekstu „Samotność Jezusa” Romana Zająca