Nasze projekty

Kobieta u grobu, mężczyzna z kolegami

Maria Magdalena poszła do grobu (być może były z nią inne niewiasty), a Apostołowie lękliwie schowali się. Czy w tej sytuacji płeć odgrywała rolę?

Reklama

Przyjmuję wyzwanie, by spojrzeć na całą sytuację z perspektywy płci.

 

Wydaje mi się, że podstawowa różnica w przeżywaniu świata polega na tym, że kobiety uczestniczą w zadaniach z powodu relacji, a mężczyźni w relacjach z powodu zadań.

Reklama

 

Tego zapewne nie da się udowodnić. Spróbujmy jednak popatrzeć na te tragiczne chwile, które przeżywały kobiety i mężczyźni z otoczenia Jezusa w dwóch perspektywach.

 

Reklama

Pierwsza: Uczniowie przebywali z Jezusem za życia i czekali, zgodnie z zapowiedzią, na nadejście Królestwa niebieskiego. Nawet ich „rekrutacja” była wpisana w misję Jana Chrzciciela oraz oczekiwanie na Mesjasza, który uwolni Izraela.

 

Kobieta u grobu, mężczyzna z kolegami

Reklama

Czytając Ewangelię widzimy, że tuż przed śmiercią Jan i Jakub zaczęli negocjować dla siebie stanowiska w Nowym Królestwie. Przyjaźń  i więzi pomiędzy Dwunastu zaczynały się dopiero z tworzyć. Poznawali siebie powoli. Mieli nawet w swoim gronie Judasza, którego pewnie nie lubili. W takim kontekście, śmierć Jezusa to tak naprawdę koniec pewnej wizji Nowego Świata – wizji, którą jeszcze Apostołowie nie zdążyli się dobrze nacieszyć.

 

Izrael więc żyje dalej w niewoli, zło zwycięża.

 

Wydaje mi się, że dla Dwunastu jeszcze drugi aspekt był ważny.

 

Absolutnie męską sprawą jest móc polegać na sobie. Facet, na którego nie można liczyć, jest w pogardzie u innych facetów. A Dwunastu zawaliło.

Kobieta u grobu, mężczyzna z kolegami
Maria Magdalena spotyka Jezusa po zmartwychwstaniu, Fra Angelico, Florencja

Przypuszczam, że to pewnie było ich pierwszym i mocniejszym  przeżyciem. W takiej sytuacji, sprawa grobu, ciała Jezusa i pogrzebu, były na drugim planie. Najpierw nieśli w sobie wstyd. A poza tym, musieli sobie odpowiedzieć na pytanie, po co mają razem działać. Uczniowie idący do Emaus są tego przykładem.

 

Maria Magdalena to właściwie relacja w czystej postaci. Wygląda na to, że w Jezusie znalazła odpowiedź na pytanie: dla kogo żyć. Zapewne po męce i śmierci Jezusa miał w sercu wielką ranę. Ale tak naprawdę, w niej Jezus wciąż żył. Wciąż był najważniejszy i nic innego się nie liczyło.

 

Nie widziała niebezpieczeństw, nie dostrzegała twarzy innych ludzi. Ciało Jezusa było dla niej wciąż Jezusem. Nawet widać to w opisie rozmowy z Aniołami w grobie. Czy też z Jezusem jako ogrodnikiem. Dla niej Jezus nie umarł, dlatego łatwiej jej było uwierzyć w zmartwychwstanie. Właściwie, nie musiała wierzyć. To, że Jezus żyje, było dla niej oczywiste.

 

Dwa światy, jedna śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. W takiej sytuacji, nie dziwmy się, że świętujemy Wielkanoc aż osiem dni (oktawa), czego szczególną pozostałością jest wolny od pracy drugi dzień Świąt. Jest o czym rozmyślać.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę