Św. Spirydon z Tremituntu. Rób to co kochasz
Nie martwimy się o pieniądze. Nie martwimy się o jedzenie, o ubranie. Gdy spotykają nas zaszczyty: wiemy, że nadal nic nie mamy. A gdy nic nie mamy, wiemy, że wszystko dostaniemy od Tego, który ma wszystko i który dając nam, niczego sobie nie odbiera.
Polub nas na Facebooku!
Żył w III wieku na Cyprze. Od dzieciństwa zawodowo zajmował się wypasem owiec. Jego żona zmarła niedługo po urodzeniu córki Ireny, Spirydon musiał więc odnaleźć się w roli samotnego ojca. W okolicy krążyły legendy o jego dobrotliwości. Jedna z nich, cytowana przez Hermiasza Sozomena i Sokratesa Scholastyka, starożytnych historyków Kościoła, mówi, że pewnej nocy do owczarni Spirydona pofatygowali się złodzieje, którym nic jednak nie udało się ukraść, zostali bowiem w niewytłumaczalny sposób przywiązani do ogrodzenia i tam doczekali ranka oraz zjawienia się pasterza. Ten zdziwił się, wygłosił stosowną naukę, rozwiązał ich, a na koniec odpalił im w prezencie jednego baranka, po to by rabusie po powrocie do ziomków nie stali się przedmiotem drwin, bo zmarnowali całą noc bez sensu.
Fragment pochodzi z książki “Święci codziennego użytku” Szymona Hołowni.