Umierająca Europa
Czym jest dzisiaj Stary Kontynent? Jak wygląda jego teraźniejszość, a co za tym idzie - przyszłość? Dlaczego nieuchronnie osuwamy się w zapaść demograficzną? Czy "stara Europa" umiera?
Wróciłem niedawno z urlopu we Włoszech. Im częściej tam bywam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że ze wszystkich miejsc w Europie, to właśnie Półwysep Apeniński jest mi najbliższy. Kulturowo, kulinarnie, religijnie, architektonicznie. Być może dlatego, że Kraków – w którym mieszkam – został zbudowany w dużej mierze przez włoskich architektów, sprowadzonych na dwór polskich królów, w kościołach czuję tego samego ducha i klimat. Koniec końców cywilizacyjnie wszyscy jesteśmy przecież spadkobiercami Rzymu. To na gruzach tego imperium powstała nowożytna Europa. Może dlatego, gdy podróżowałem między Katanią a Wenecją, nie mogłem przestać myśleć, że Europa również tutaj dobiegnie swojego końca. Przynajmniej w tym wymiarze, który określają fundamenty greckiej filozofii, etyki judeochrześcijańskiej i rzymskiego prawa. Nie mam na myśli nawet wojny – która tak czy inaczej może nadejść – ale inną, nieuchronną siłę, która rok po roku nieubłaganie zmienia kształt naszego kontynentu. Demografię.
CZYTAJ>>> Trwa walka o przewartościowanie społeczeństwa
Średni wiek mieszkańca Włoch to 46 lat i 4 miesiące, a osoby po 65. roku życia stanowią w tym kraju 24 proc. ludności. W ciągu ostatnich 20 lat liczba stulatków wzrosła trzykrotnie – jest ich obecnie ponad 20 tys., a liczba urodzeń po raz pierwszy w historii spadła poniżej progu 400 tys. dzieci. W ubiegłym roku na tysiąc mieszkańców przypadało 7 urodzeń i 12 zgonów – to również najgorszy wynik od czasu rozpoczęcia pomiarów. Równocześnie rok do roku o około 4 proc. rośnie liczba imigrantów, zwłaszcza tych nielegalnych, przybywających do Włoch przez Morze Śródziemne. Zmiana struktury społecznej widoczna jest już nie tylko w statystykach, ale również na ulicach. Nawet w stosunkowo niewielkich lub średnich miastach, większość spotykanych na spacerze osób do seniorzy. W dużych miastach, w oczy rzucają się grupy imigrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Za trzydzieści lat, wiele mniej zurbanizowanych regionów opustoszeje. Już dzisiaj, szukając przed tym zjawiskiem ratunku, lokalni włodarze wystawiają domy za 1 euro. W nadziei, że ktoś ocali od upadku liczące często kilkanaście wieków miasteczka.
Ten problem nie dotyczy przecież tylko Włoch, nawet, jeżeli na Południu jest bardziej widoczny. Cała Europa starzeje się w zawrotnym tempie. W Unii Europejskiej nie ma już państwa, w którym przyrost naturalny byłby w stanie zatrzymać kurczenie się populacji. Na początku stycznia 2023 roku, mediana wieku w Unii wynosiła 44,5 lata. Polska niestety prowadzi w tym niechlubnym „wyścigu“. Na każde 10 tys. mieszkańców w ubiegłym roku ubyło 11 osób. Od 2019 r., straciliśmy ponad 680 tys. obywateli. To najgorszy trend od czasów II wojny światowej i nic nie zapowiada, że może się zmienić.
CZYTAJ>>> Patriotyzm na pokaz
Przeczytaj również
Dlaczego o tym piszę? Czy jest w ogóle sens przejmować się zjawiskiem, które choć nieuchronne, majaczy dopiero na horyzoncie? Jeśli uznamy, że Europa, jako idea cywilizacyjna to wartość, której należy bronić – uważam, że tak. Jeśli chcemy, aby nasze Kościoły, miasta i kultura nie zamieniły się w skanseny, nie ma ku temu innej drogi niż demografia. Widzimy to jaskrawie również na ulicach polskich miast oraz na naszej wschodniej granicy. Nie wszyscy, którzy przybywają do Unii chcą żyć ceniąc nie tylko jej programy socjalne, ale również dziedzictwo. Niestety również wielu Europejczyków Europa wydaje się coraz mniej obchodzić. Tak bardzo przywykliśmy do tego, że demokracja, prawa pracownicze, wysoki poziom życia, bezpieczeństwo czy rozwinięta infrastruktura będą nam dane na zawsze.
ZOBACZ>>> Dlaczego oni są tak silni?
Nie będą. Z jednej strony Rosja nieustannie kwestionuje status quo, z drugiej sami tracimy wolę przetrwania i rozwoju, z trzeciej coraz bardziej bezwolnie otwieramy nasze granice, bez mówienia wprost, że Europa nie jest tylko azylem, ale również pewnym system uniwersalnych wartości, które trzeba podtrzymywać, aby była – moim zdaniem nadal – najlepszym miejscem do życia. Czy chcemy nadal o to walczyć? Jeśli nie, alternatywa jest znana. Wystarczy spojrzeć w liczby.
OPINIE STACJI7 to wartościowe komentarze do aktualnych wydarzeń, przygotowane przez grono doświadczonych publicystów.
W stałym dwutygodniowym rytmie piszą dla nas:
w poniedziałki – Tomasz Krzyżak,
we wtorki – Agata Puścikowska,
w środy – Marcin Makowski,
w czwartki – Konstanty Pilawa,
w piątki – Aneta Liberacka.