„Kończy się miękka gra z klerem”
Nie wiem, co Pan Marszałek Czarzasty dokładnie ma na myśli, mówiąc, że “koniec miękkiej gry z klerem”. Czy to, że teraz będzie twarda? I co to oznacza?
Już kiedyś był utworzony specjalny wydział – Departament IV w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych do „niemiękkiej walki z klerem”. W wolnej, demokratycznej, nowoczesnej i europejskiej Polsce zatoczyliśmy koło i wróciliśmy do czasów spod wpływów ZSRR.
CZYTAJ>>> Urzędy bez krzyża. Próba przypodobania się mniejszości
Kiedy czyta się historię księży, którymi „zajął się” departament czwarty, ten od twardej walki z klerem, człowiek nie jest w stanie zrozumieć, skąd w drugim człowieku może się zrodzić tyle nienawiści, wściekłości, można powiedzieć – aż obłędu z nienawiści. Bo do czego doprowadzony jest człowiek, który chce zabić, czy katować drugiego człowieka, który już jest w stanie agonii. Nie musi już go bić, nie musi nic robić, bo ten umiera, ale ta nienawiść go pcha dalej, nie może się opanować…
Dlaczego to piszę, dlaczego to porównuję?
Przeczytaj również
Bo dokładnie do tego doprowadza publiczne nawoływanie do „końca miękkiej gry” z kimkolwiek. Zwłaszcza nabiera to ogromnego znaczenia, gdy mówi to przedstawiciel władzy, Marszałek Sejmu. Gdzie jest granica Panie Marszałku? Czy bierze Pan odpowiedzialność za słowa „koniec miękkiej gry „? Czy ma Pan pełną świadomość, co takie słowa mogą wywołać w innych?
ZOBACZ>>> Łatwiej zostać wiedźmą, niż świadomym katolikiem
Każdy rozumny człowiek wie, że polityka jest niestety bezwzględna, że w kampanii wyborczej mówi się wszystko, obiecuje się wszystko i wzbudza się emocje, głównie te negatywne. Jednak Pan Marszałek pozwolił sobie celowo użyć słów skojarzonych z najgorszymi kartami polskiej historii. Czy weźmie odpowiedzialność za to, że ktoś zrozumie to dosłownie? Chwyt na cyniczne wywołanie emocji i podziałów wydaje się tani, ale cena za ten chwyt wyborczy może być naprawdę wysoka.
Smutne w tym wszystkim jest to, że w sumie bezwzględna walka polityków już chyba przestała nas dziwić. Przestały nas także dziwić postulaty lewicy kreującej się obecnie na demokratyczną, jednak piastującej dziedzictwo komunistyczne w całej rozciągłości. Najbardziej smuci i dziwi jednak brak sprzeciwu ludzi wobec tego typu stanowisk polityków czy partii. Dużo dziś mówimy w rozwiniętej Europie, o demokracji, wolności, tolerancji, równości, akceptacji, można jeszcze długo wymieniać te puste słowa, które jak widać – nie mają żadnego znaczenia w zderzeniu z prawdą o polityce, o wyborach i przede wszystkim o tym, czy poszliśmy od lat 50 gdzieś dalej. Jak widać nie poszliśmy.
CZYTAJ>>> Pawełek, moje psiecko… Zwierzęta w zastępstwie dzieci
Nic się nie zmieniło. Przecież to wszystko już było – wystarczy sobie posłuchać przemówień rzecznika rządu z czasów PRL. To są te same słowa. Mówi Pan Marszałek, że walka z symbolami jest owszem ważna, a następnie niejako tym samym ruga Prezydenta Warszawy za delikatność w tej materii, bo jak mówi „ważna jest walka symboli, ważne jest zdejmowanie bądź nie zdejmowanie krzyży, ale trzeba się wziąć za źródło zła”. Inaczej mówiąc, nie ma już towarzysze, miękkiej gry z klerem, nie bądźmy zbyt delikatni.
Drodzy politycy, walczcie sobie w wyborach, grajcie sobie w swoje twarde gry, jakie tylko chcecie, konkurujcie o różne stanowiska i urzędy, ale przestańcie w tak cyniczny sposób nawoływać do walki Polaków z Polakami. Nie trzeba mieć wielkiej wiedzy historycznej, by wiedzieć jak zawsze to nawoływanie się kończy.
OPINIE STACJI7 to wartościowe komentarze do aktualnych wydarzeń, przygotowane przez grono doświadczonych publicystów.
W stałym dwutygodniowym rytmie piszą dla nas:
w poniedziałki – Tomasz Krzyżak,
we wtorki – Agata Puścikowska,
w środy – Marcin Makowski,
w czwartki – Konstanty Pilawa,
w piątki – Aneta Liberacka.