Nasze projekty

Islandia. Wojownicy z wysp

Kraj, którego populacja nie wynosi nawet pół miliona, przeżywa złoty okres w sportach drużynowych

Reklama

Reprezentacja Islandii to absolutny fenomen obecnych mistrzostw. Już sam awans powinien być odbierany jako niespodzianka porównywalna do tej, jaką byłoby wbiegnięcie wilka i zająca na murawę w tym samym czasie, najlepiej jeszcze z syberyjskim niedźwiedziem.

Złoty okres dla sportów drużynowych

Reklama

Kraj, którego populacja nie wynosi nawet pół miliona, przeżywa złoty okres w sportach drużynowych. 10 lat temu reprezentacja piłki ręcznej zdobyła srebrny medal na Igrzyskach Olimpijskich. Teraz furorę robią piłkarze. 2 lata temu w swoim debiucie na Euro doszli do ćwierćfinału, eliminując wcześniej wymienianych w gronie faworytów do wygrania całego turnieju Anglików. Później udało im się uzyskać promocję na mistrzostwa w Rosji. Wojownicy z Islandii nie zamierzają na 3 meczach poprzestać. W meczu otwarcia swojej grupy sensacyjnie zremisowali z całkowicie zepsutą przez trenera Sampaoliego Argentyną, która przecież 4 lata temu zaszła aż do finału. Argentyńczycy nie byli w stanie przebić się przez islandzkie zasieki, nawet rzut karny podyktowany przez polskiego arbitra Szymona Marciniaka okazał się zbyt trudnym zadaniem dla Leo Messiego. Ostatecznie zakończyło się wynikiem 1:1 i podziałem punktów.

Jak to jest w grupie?

Reklama

Znakiem firmowym Islandczyków są gole zdobywane po dośrodkowaniach z rzutów z autu, a la Marek Sokołowski z Podbeskidzia. To, w czym są najlepsi, wyszło im bokiem w meczu z sprinterami z Nigerii. Dwie kontry, jedna po nieudanym aucie, dwie wykorzystane przez filigranowego Ahmeda Musę, który w walce fizycznej nie miał z wikingami z Islandii żadnych szans, więc postawił na szybkość. Zakończyło się porażką 2:0 i dubletem Ahmeda Musy na drugim kolejnym mundialu. W efekcie sytuacja w grupie przed ostatnią kolejką zapowiada wielkie emocje. Pomimo katastrofalnej gry i upokorzenia w meczu z Chorwatami, Argentyńczycy pokonując Nigerię w ostatnim meczu nadal mają szansę na wyjście z grupy. Z pewnością nie życzy im tego Chorwacja, bo to zawsze jedna wielka drużyna mniej jako potencjalny rywal w fazie play-off. Niewykluczone więc, że Chorwaci w ostatnim meczu wystawią rezerwy, by oddając zwycięstwo Islandii wyrzucić Argentynę z turnieju. Cały plan może im jednak pokrzyżować Nigeria, która przy zwycięstwie z Argentyną i porażce Chorwacji ma szansę wskoczyć na pierwsze miejsce w grupie, co pozwala na rozstawienie w ⅛ finału. Los Islandii w dużej mierze zależy więc od trenera Chorwatów Zlatko Dalicia, bo trudno wyobrazić sobie, że najlepiej grająca drużyna podczas finałów w starciu z dzielnymi, ale posiadającymi gorszych piłkarzy wyspiarzami nie zdobyła nawet punktu. Jeżeli w podstawowym składzie zabraknie Modricia, Mandzukicia i spółki, to Islandczycy mogą odetchnąć z ulgą.

Warto obserwować islandzkich piłkarzy na mundialu, bo niewykluczone, że to pierwszy i ostatni ich występ na tak wielkiej imprezie. Obecne pokolenie piłkarzy tworzy bez wątpienia najlepszą islandzką reprezentację w historii. Wcześniej można było ich postrzegać jako nieprzyjemnego rywala w eliminacjach, ale bez większych szans na sukces, pokroju Armenii czy Kazachstanu. Dzisiaj nie ma już w drużynie Eijdura Gudhjonsena, legendy islandzkiej piłki, przez parę lat zawodnika Chelsea i samej Barcelony. Jest za to Gylfi Sigurdsson, od paru lat jedna z jaśniejszych postaci całej ligi angielskiej, jest Alfred Finnbogason, który swego czasu zdobył 29 bramek w barwach Heerenveen i został królem strzelców ligi holenderskiej, jest Birkir Bjarnason z Aston Villi. Są to piłkarze bardzo dobrzy, jednak bez wątpienia nie na tyle, by samemu pociągnąć drużynę do zwycięstw.

Poza dużą liczbą utalentowaych piłkarzy, ważną rolę w budowaniu siły reprezentacji odegrał szwedzki trener Lars Lagerback, który prowadził Islandię aż  5 lat, do samego Euro 2016 i zbudował z islandzkich piłkarzy drużynę. Od paru lat ta ekipa praktycznie się nie zmienia i widać, że łączy ich coś więcej niż tylko gra w piłkę. Obok reprezentantów najsilniejszych lig w Europie wybiega Birkir Saevarsson, po treningach dorabiający w fabryce soli. Rewelacją meczu z Argentyną został okrzyknięty golkiper Hannes Haldorsson, który w pełni profesjonalnym zawodnikiem został kilka lat temu. Wcześniej bliżej bycia jego autorytetem było bardziej Francisowi Fordowi Coppoli niż Ikerowi Casillasowi. Haldorsson do teraz pomaga jednej z wytwórni filmowych w reżyserii reklam, czy zwiastunów filmowych. Cała drużyna po udanym meczu świętuje podczas wspólnego grilla, który w Islandii, tak jak i u nas, jest sportem letnim każdego obywatela.

Reklama
Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę