Nasze projekty
Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0/commons.wikipedia.org/archiwum Stacji7

Jesteś za kremówką czy przeciw? Czyli absurdalna dyskusja, w której „trzeba się opowiedzieć”

Przyjeżdżał do nas człowiek, który sprawiał, że każde spotkanie było dla nas jak kozetka terapeutyczna, pozbawiająca nas kompleksów, upokorzeń, poczucia biedy i braku możliwości... A kremówka, kichnięcie, czy "Góralu czy ci nie żal", były elementem tej skutecznej terapii.

Reklama

„Inicjatywa z kremówkami zebrała spore grono zwolenników, jak i przeciwników.” „Sieć obiegły zdjęcia z kremówkami. „Moja skrzynka napuchła od zdjęć składów kremówek.” „O święty Klemensie, patronie cukierników, czego tam nie ma!”

Kiedy czytam te nagłówki przypomina mi się film „Nie patrz w górę”, czyli kolejna dyskusja dla dyskusji, w której nie liczy się sens. Wciągani jesteśmy w nią wszyscy. Bo i owszem, zawsze przekierowując dyskusję na nieistotne tory, zyskuje się przewagę. Z jakiegoś powodu powstają dalekie od prawdy reportaże o Janie Pawle II, tak samo jak z jakiegoś powodu powstaje kremówkowa narracja, której niestety wszyscy ulegamy, choćby w dobrej wierze mówiąc, że „trzeba odkremówkować papieża”. Ale dlaczego mielibyśmy to robić?

Prawdziwy wymiar kremówki

Nie widzę żadnej potrzeby odkremówkowywania Jana Pawła II, a nade wszystko nie widzę potrzeby, byśmy wchodzili w narrację, że trzeba to zrobić, bo inaczej będziemy wyśmiewani.

Reklama

Jeśli przypomnimy sobie kontekst wizyt papieskich, wtedy zaczynamy rozumieć, że każda kremówka, każde „ekumeniczne kichnięcie”, każde „idźcie już spać” (z okna na Franciszkańskiej), czy też zaśpiewane wspólnie „Góralu, czy ci nie żal”, było tak samo ważne, jak wielkie przemówienia i homilie.

Przypomnijmy, że przyjeżdżał do nas wtedy, zza żelaznej kurtyny, a potem nadal z „rozwiniętego zachodu” człowiek, który sprawiał, że każde takie spotkanie było dla Polaków jak kozetka terapeutyczna, pozbawiająca nas kompleksów, upokorzeń, poczucia biedy i braku możliwości. Przyjeżdżał człowiek, który mówił nam, że mamy wielką godność, że jesteśmy pięknym, dumnym narodem, który dla świata może być przykładem. Że każdy człowiek ma prawo do wolności, do godnego życia, do wynagrodzenia, do szacunku, do rozwoju, do sprawiedliwości… Naprawdę, wtedy tego nie wiedzieliśmy. On nam to uświadomił. On nam pomógł przez to przejść i z tego wyjść.

Przecież to on pokazywał nam, czym jest normalność. Nie było takiej pielgrzymki do Polski, by chociaż raz nie powiedział, że jest synem tego narodu, że wyrósł z tej ziemi i z tych ludzi, że jest naszym bratem. Kim my sami wtedy się stawaliśmy? Stawaliśmy się jak on – więksi, bardziej wyprostowani, pewni siebie. Nasz rodak zajmujący jedną z najważniejszych pozycji na świecie, przyjeżdża śpiewać z nami: „Góralu czy Ci nie żal”. Po co On to robił? Przecież nie żartował, żeby się nam przypodobać. Żartował, wspominał, nawiązywał, bo chciał nam pokazać, także w takich gestach, ile jesteśmy warci, ile możemy, co nam się należy. Ten największy hierarcha stawał się dzięki temu o wiele bliższy, taki „swój człowiek z sąsiedztwa”, co to biegał na kremówki za rogiem (w ogóle żart polegał na tym, że w kremówkach był alkohol, choć to już inny temat). Warto przypomnieć też, że w tamtym czasie nie było o. Jana Góry, ks. Piotra Pawlukiewicza, o. Adama Szustaka, czy innych kaznodziejów, którzy w tak otwarty, lekki sposób głosiliby Ewangelię… Jan Paweł II był pierwszym duszpasterzem w naszej, wtedy tak szarej rzeczywistości, który potrafił głosić Ewangelię także przez mrugnięcie okiem, w sposób otwarty i bliski. Tak bardzo wtedy było to ważne.

Reklama

Tak szczerze, przydałaby się nowa kremówka

Dziś tego nie rozumiemy, ani tego żartu, ani wymiaru tego, co robił takimi zdaniami dla nas. Nie rozumiemy tego paradoksalnie głównie dzięki niemu, bo po prostu dziś tych kompleksów już nie mamy. Mamy za to możliwości, możemy sobie pisać i mówić co tylko nam się podoba. Możemy w każdej chwili wyjechać wszędzie, gdzie tylko starczy nam pomysłów. Możemy studiować w innych krajach, rozwijać się, pracować. Być kluczowymi partnerami biznesowymi i merytorycznymi na całym świecie. Dziś możemy wszystko. Komu to zawdzięczamy? Co się dzięki niemu stało, bardzo łatwo możemy zrozumieć patrząc na wschód od naszej granicy, ciągle ogarnięty wpływami tych, którzy chcieli go zabić a nas utrzymać w takich ryzach, byśmy nie podnosili głowy, byśmy nie prostowali się i nie wymagali, że nam się coś należy.  

Dziś, kiedy właśnie w głównej mierze wolność jemu zawdzięczamy, rościmy sobie prawo do podważania jego osoby, jego nauki, a nawet jego żartów. 

Niczego nie można interpretować w oderwaniu od kontekstu, od historii, od czasów. Gdyby dziś mógł do nas przyjechać, zapewne poza kilkoma słowami o wiele mocniejszymi, niż te wypowiedziane w 1991 roku, powiedziałby nam zapewne też coś ku pokrzepieniu serc. Pewnie, jedynie z sobie tylko dostępną subtelnością i ironią, powiedziałby nam, że kiedy tak podnosimy temat tamtej kremówki, odjeżdża nam cały piec z kremówkami niewykorzystanych możliwości. Pozbawieni kompleksów, nakarmieni możliwościami, niczym tymi kremówkami, nie korzystamy z tego, co mamy. Z całej biblioteki nauki o rodzinie, którą nam zostawił. Pozwalamy odjechać naszym dzieciom, w świat pokręconej tożsamości i pseudowolności. Pozwalamy, by im wmawiano, że nie liczy się nikt i nic, a tylko ich własna przyjemność. Nie stawiamy im wymagań. Nawet sami sobie ich nie stawiamy. Nie korzystamy z jego nauki, by dziś choćby swoimi słowami wytłumaczyć nowym pokoleniom, że nie odcina się korzeni, z których się wyrasta. Że prawdziwy sens życia jest tylko wtedy, kiedy idzie się w stronę źródła a to zwykle oznacza płynięcie pod prąd. Pod prąd trendom, ideologiom, nurtom i modom…

Reklama

Kto wie, czy nie warto zjeść kolejnej kremówki, przypomnieć sobie kontekst tamtych dni i jeszcze raz przerobić całą naukę, która przecież jest gotowa i czeka. Zwłaszcza na rodziny, które dziś tak bardzo potrzebują dobrych wzorców.

A gdyby tak chociaż raz w tygodniu, może i przy kremówce, wyszukać i przeczytać fragment z nauki Jana Pawła II. Wystarczy wpisać w Google temat, który nas interesuje i hasło „Jan Paweł II”. Gwarantuję – nie ma takich pytań, na które byśmy w jego nauce nie znaleźli odpowiedzi. 

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę