Na rowerze przemierza tysiące kilometrów, często wspólnie ze studentami, ale też samotnie. Właśnie w taką podróż ks. Kamil Leszczyński, salwatorianin wyruszył do Medjugorie, zabierając ze sobą mnóstwo intencji. "Niektórzy, patrząc na tę długą listę, śmieją się czy wystarczy czasu, aby je wszystkie omodlić" - mówi.
Można przecież wybrać zupełnie inny środek transportu i dotrzeć o wiele szybciej, bez większego zmęczenia. Jednak rower to od kilku lat dobry towarzysz w życiu ks. Kamila Leszczyńskiego, który pozwala mu spędzać ciekawie czas wolny, odwiedzać bliskich, ale również “rozkręcać wiarę”.
Zebrał mnóstwo intencji. “Niektórzy śmieją się czy wystarczy czasu”
Cały ten wyjazd traktuję jako pielgrzymkę. Ludzie od wieków pielgrzymują w dwóch celach, aby przebłagać za swoje grzechy lub prosić o konkretną łaskę. Dlatego też do Medjugorie jadę w konkretnych intencjach, zarówno swoich własnych, ale też w intencjach ludzi, którzy mi je podesłali – mówi ks. Kamil Leszczyński.
Salwatorianin wyruszył do Medjugorie 13 lipca, codziennie zamierza pokonać około 200 km, co pozwoli dotrzeć mu na miejsce około 20 lipca. Przed wyjazdem kapłan zebrał długą listę intencji do omodlenia w czasie drogi.
Tych intencji jest tak dużo, że niektórzy, patrząc na tę długą listę, śmieją się czy wystarczy czasu, aby je wszystkie omodlić podczas drogi do Medjugorie. To też pokazuje wiarę ludzi. Są świadomi, że czasami potrzeba pewnego trudu, wyrzeczenia, pewnej aktywności, żeby wyprosić u Boga więcej łask – tłumaczy salwatorianin.
„To miejsce, gdzie ludzie wracają do Boga”
Kapłan odwiedził pierwszy raz Medjugorie siedem lat temu i ogromne wrażenie wywarł tam na nim kult eucharystyczny. Chyba w życiu nie widziałem tak wielkiej monstrancji, jak w Medjugorie. I te tysiące ludzi, którzy klęczą i adorują Pana Jezusa, to niesamowicie poruszający widok – mówi ks. Kamil Leszczyński.
Przeczytaj również
Pod koniec czerwca przypadała 40. rocznica domniemanych objawień maryjnych w Medjugorie, a na obchody przyjechało tysiące wiernych. Papież Franciszek wyraził zgodę na pielgrzymki do tego miejsca “nie ze względu na wiarygodność objawień, ale ze względu na miejsce łaski”.
Medjugorie jest miejscem łaski, czyli widać po owocach, że tam dokonują się Boże dzieła. To miejsce nawróceń, miejsce gdzie ludzie wracają do Boga i zaczynają z Nim przyjaźń na nowo. Dlatego wybrałem takie miejsce, które widzę, że w moim życiu duchowym jest teraz potrzebne, takie które pomoże mi na nowo odbudować lub umocnić więź z Bogiem – podkreśla.
“Rower jest przestrzenią na podróż do własnego serca”
Salwatorianin na co dzień opiekuje się warszawskim duszpasterstwem akademickim i postakademickim STUDENT+, cały czas spotyka się z ludźmi i nie zawsze znajduje chwilę, aby “pobyć samemu ze sobą i usłyszeć własne serce”.
Nawet kiedy jestem fizycznie sam to włączam komputer lub coś innego, co mnie zagłusza, a rower ma to do siebie, że muszę być skupiony tylko na jeździe. I jak wyłączam te wszystkie bodźce, to w pewnym momencie tak naprawdę najtrudniejsza i najgłębsza jest podróż do własnego serca. Dla mnie rower jest taką przestrzenią, gdzie mogę dokonać podróży do własnego serca – tłumaczy salwatorianin.