Nasze projekty

Klerycy pomagają uchodźcom. „Spotkałem ludzi, którzy uciekli przed bombardowaniem”

Klerycy z warszawskiego seminarium jako wolontariusze pomagają uchodźcom przebywającym na dworcu zachodnim. "Bez zastanowienia podjęliśmy decyzję, by pomagać" - mówią.

fot. Wyższe Metropolitalne Seminarium Duchowne w Warszawie

Dworzec Zachodni. Olbrzymie centrum przesiadkowe dla uchodźców uciekających przed wojną w Ukrainie. Większość dociera tu pociągami, a inni przyjeżdżają autobusami. Dziennie przewija się tu kilka tysięcy ludzi. Od trzech tygodni pracuje tam wielu wolontariuszy, a od 8 marca także seminarzyści Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego Warszawie.

W nocy jedziemy na dworzec adorować Jezusa w drugim człowieku – mówią.

Podjęli pracę wolontariacką: organizują jedzenie, wskazują drogę na pociąg, pomagają załatwić formalności, a także wspierają duchowo bezradnych, zmęczonych kilkudniową podróżą ludzi.

Reklama

„Bez zastanowienia podjęliśmy decyzję, by pomagać uchodźcom”

Seminarzyści chcieli zaangażować się w pomoc Ukraińcom już w pierwszych dniach agresji na Ukrainę. Właściwie bez zastanowienia podjęliśmy wspólnie decyzję, by pomagać uchodźcom na Dworcu Zachodnim, nawet kosztem naszych zajęć – opowiada Marek Szczepański, kleryk Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego, jeden z wolontariuszy.

Jeżdżą tam popołudniami, a nawet zostają na całą noc. Pomagają na wszystkie możliwe sposoby: kupują bilety, wskazują kierunki na pociąg, organizują jedzenie.

Mają poczucie, że są tam potrzebni. Nie ukrywają, że jest to dla nich wyjątkowe doświadczenie. Dla nas jest to czas spotkania z drugim człowiekiem. Chcemy po po prostu być z nimi w tych trudnych chwilach. Staramy się wnosić pokój, pocieszać, uspokajać, wspierać i umacniać na duchu każdego, kto tylko tego potrzebuje – mówi Marek Szczepański.

Reklama

„Tutaj można poczuć, że ta wojna jest naprawdę blisko”

Twierdzą, że solidarność i wzajemne wsparcie odczuwa się na dworcu bardzo mocno. Widzą dużą pomoc ze strony warszawiaków, jak i wolontariuszy dojeżdżających z całej Polski. Ludzie przywożą kosmetyki, ubrania. Każdy tu o coś walczy. Jedni o wolność własnej ojczyzny, my o własne człowieczeństwo i wiarę w praktyce – dodaje kleryk.

Tutaj można poczuć, że ta wojna jest naprawdę blisko. Spotkałem wiele matek z małymi dziećmi i osób starszych, którzy uciekali przed bombardowaniem.

kh, mg, archwwa.pl/Stacja7

Reklama
Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę