Nasze projekty

Miłość – trudna sprawa. Wywiad z o. Benedyktem Pączką

O miłości do bliźniego i przebaczaniu mordercom - z ojcem Benedyktem Pączką, kapucynem, misjonarzem który alarmował świat o wojnie w Republice Środkowoafrykańskiej (RCA) - rozmawia Patrycja Michońska-Dynek

Reklama
Foto: Sławomir Dynek CogitoMedia
Ojciec Benedykt Pączka OFMCap w habicie afrykańskim

Czy księdzu wypada mówić o miłości?

 

Pewnie, że tak! Przecież został stworzony przez Boga z miłości. Ksiądz też jest człowiekiem, też ma uczucia – Bóg tak nas stwarza. Dlatego może mówić o miłości, o tym, jaka powinna być, co tak naprawdę znaczy to słowo. Warto się nad tym zastanowić.

Reklama

 

 

Pojawiają się zarzuty, że wy – księża – wypowiadacie się na tematy, na których się nie znacie. To nie wasza "działka"…

Reklama

 

Czy trzeba być lekarzem, żeby wypowiadać się o chorobie serca? Myślę, że nie trzeba założyć rodziny, żeby się móc o tej rodzinie wypowiadać. Ludzie się do mnie zwracają, często spotykam się z nimi w konfesjonale – pojawia się tu mnóstwo spraw związanych z rodziną, z dziećmi, małżeństwem i również z miłością. Także seksualną. Wielokrotnie przychodzą do mnie kobiety albo mężczyźni i pytają: "Proszę ojca, co ja mam zrobić? Jest duży problem między nami". Często mówię, że nie wiem, bo nie żyję w małżeństwie, ale podpowiadam, gdzie szukać pomocy: są specjaliści, pary, które mogą pomóc.

 

Reklama

 

Czas na fundamentalne pytanie: czym jest miłość?

 

To górnolotnie zabrzmi… Wczoraj przyszedł do mnie ktoś, kto powiedział, że nie czuje Boga. Nie czujesz Boga? Idź do kościoła i popatrz na krzyż. To jest Bóg. Nie znajdziesz większego znaku niż ten, który został nam dany. Jeżeli mam powiedzieć, czym jest dla mnie miłość – to jest właśnie TO. Oddanie życia. Jeśli ksiądz wstępuje w szeregi kleru, czy zakonnik do zakonu – to powinien oddać życie za Chrystusa. Jeśli kobieta czy mężczyzna decydują się zawrzeć związek małżeński to także powinni za siebie umierać – tak, jak Chrystus umarł za nas na krzyżu.

 

 

Mówiąc o umieraniu Ojciec używa chyba przenośni?

 

Mówię także o fizycznym umieraniu – miłość to przecież codzienne wyniszczanie siebie. To nie jest zbieranie profitów tylko dawanie. Dziś świat tego nie chce rozumieć, ale w rodzinie realizujesz się w tym, że się dla kogoś wyniszczasz.

 

 

A nie jest tak, że nam się jednak coś  w tej miłości należy? Chcę czerpać, otrzymywać, rozwijać się!

 

Kiedy popatrzymy na miłość w aspekcie chrześcijańskim, to musimy spojrzeć na Chrystusa. Co Mu się należało? Był Synem Boga i należało mu się wszystko, ale On nic nie wziął. On się wyniszczył, dał się opluć i ukrzyżować. Umarł. Powiedział do nas, że jeśli chcemy być Jego uczniami, to musimy na Niego patrzeć i Go naśladować. To jest super! To jest pociągające!  Nie chodzi o to, żeby się w życiu nachapać przyjemności. Miłość jest czymś, czego nie widzisz, a mimo to możesz ją komuś ofiarować. 

Miłość - trudna sprawa. Wywiad z o. Benedyktem Pączką

Czy europejskie pojęcie miłości różni się od tego, co Ojciec obserwuje w Afryce?

 

Bardzo się różni. My w Europie mamy uczucia, mamy relacje z ludźmi. Afryka tego nie ma… Bardzo rzadko widzi się, że kobieta i mężczyzna idą trzymając się rękę. Nie wiem, czy można w ogóle wyobrazić sobie sytuację, że mężczyzna zaprasza dziewczynę na kolację albo para umawia się na randkę. Tam raczej od razu przechodzi się do rzeczy… (śmiech). Dziecko, rodzina.  W Afryce akcent miłości przekierowany jest na dzieci: są oznaką płodności, bogactwa i tego, że Bóg ci błogosławi.

 

 

Rozmawiamy o miłości między kobietą a mężczyzną, a ja chciałabym jeszcze nawiązać do innych relacji: w Republice Środkowoafrykańskiej, między innymi na misji Ngaoundaye wiele razy dochodziło do dramatycznych sytuacji, kiedy wasza misja, wasza i sąsiednie wioski były napadane i grabione… Ginęli ludzie. Żyliście w strachu. Czy jest tu miejsce na miłość do oprawców – do ludzi, którzy przynoszą zagrożenie, którzy przynoszą śmierć?

 

To jest bardzo trudny temat. Kiedy przez kilka długich miesięcy przeżywaliśmy te trudne sytuacje, jeden z moich współbraci napisał do mnie: "Benek, głoś im Ewangelię". A ja się zastanawiałem, jak to robić, kiedy nie możesz nawet głową ruszyć, jak przychodzą na twoją misję. To jest strasznie ciężkie  – kochać swoich nieprzyjaciół… Wybaczać im, kiedy ktoś ci zabił żonę albo dziecko. Czy taki człowiek wybaczy? Myślę, że nie. On nie jest na takim poziomie wiary… Jeśli chcemy głosić Ewangelię prześladowcom, to często musimy pogodzić się z porażką, a  czasem – z oddaniem życia. Być może nawet nic nie zdążysz powiedzieć, a ktoś przyjdzie do ciebie i cię zabije. Myślę, że to jest miłość, za którą trzeba będzie oddać życie.

 

 

Mimo tego zagrożenia nie opuścił Ojciec swojej wioski, swojej misji.

 

Ta siła przyszła z zewnątrz. Czułem się bardzo silny. Nie miałem żadnych zwątpień. Myślałem, w jaki sposób zmobilizować opinię publiczną. Wiele osób z Polski się za nas modliło – szły różance, adoracja, komunia święta. Byliśmy bardzo silni. I kiedy strzelano do nas i wokół nas, trzymaliśmy się razem jako wspólnota i szliśmy do przodu.    

 

 

Co Ojciec czuje do ludzi, którzy was napadali?

Nie potrafię tego określić…

 

 

Ale mówi Ojciec codziennie: odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom?

 

Tak. I pamiętam przy tym cały nasz strach i ucieczki. Na dalszą metę jest tu element przebaczenia, ale on jest strasznie trudny. Ja mogę przebaczyć, ale myślę też o tych, którzy stracili kogoś bliskiego… Jeśli ci zabiją męża czy dziecko – jaką ty musisz mieć wiarę, żeby wybaczyć? To nie bierze się od tak po prostu… Modlimy się o to przebaczenie, bo przecież nie chcemy żyć w nienawiści. Ale to takie trudne…

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę