Związek Smart, czy Premium? Czyli, jak się ma związek partnerski do małżeńskiego
Czy wprowadzenie instytucji związków partnerskich w jakikolwiek sposób rozwiązuje kwestię związków nieformalnych?
Jak można przeczytać w samym „Projekcie ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich”, chodzi tu głównie o zapewnienie ochrony parom tej samej płci. W drugiej części opisu tego projektu dodano, że „Instytucja rejestrowanych związków partnerskich” będzie dostępna także dla par różnej płci. Projekt wyjaśnia, że liczba małżeństw stale spada oraz rośnie liczba małżeństw bez dzieci, a „coraz więcej rodzin to osoby pozostające w związkach nieformalnych”. „Niewątpliwie” – jak zapisano w projekcie ustawy – „istnieje potrzeba społeczna zwiększenia ochrony prawnej rodzin tworzonych przez pary tej samej i różnej płci, które nie zawierają małżeństw.”
ZOBACZ>>> Przepis na udane małżeństwo według Agaty i Tomasza Wolnych. Zobaczcie sami! [WIDEO]
Nie umiem niestety sobie wyobrazić, jaka to jest sytuacja prawna, że jakaś para różnej płci nie może zawrzeć cywilnego związku małżeńskiego, tylko musi zawrzeć partnerski. Jeśli nie ma przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego, to w czym miałby takiej parze pomagać związek partnerski, skoro, aby zawrzeć taki związek też nie może być – jak mówi projekt – przeszkód? Śmiem twierdzić, że jeśli jakaś para żyjąca ze sobą, nie mająca żadnych przeszkód do zawarcia związku małżeńskiego, mimo to go nie zawiera, to znaczy, że nie chce go zawrzeć i podobnie nie zawrze żadnej innej umowy partnerskiej. Nie sądzę też, by możliwość zawarcia związku partnerskiego przez taką parę bardziej chroniła ją niż zawarcie związku małżeńskiego.
Projekt powołuje się na problem spadającej liczby zawieranych małżeństw, rodzi się więc następne pytanie, czy rozwiązaniem problemu coraz mniejszej liczby związków małżeńskich jest zachęta do ich niezawierania? Wprowadzenie bowiem czegoś, co ma być pośrednim rozwiązaniem (choć, jak widać, nim nie jest) pomiędzy nieformalnym i formalnym związkiem jest jeszcze większą zachętą do niezawierania związku małżeńskiego. Mówiąc wprost Państwo tę ideę w ten sposób wspiera.
„Smart związek” a Kościół
Kościół w ślad za nauką Papieża Franciszka objął już swoją opieką niesakramentalne związki. Powstaje coraz więcej duszpasterstw i wspólnot dla ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych. Ich obecność w Kościele jest już bardzo mocno uregulowana. Jeśli para wchodzi w związek formalny lub nieformalny (ponieważ są przeszkody do jego zawarcia), ale chce aktywnie uczestniczyć we wspólnocie Kościoła, to jak najbardziej do tej wspólnoty należy, jedynie nie może korzystać z wszystkich sakramentów. Para, która ma pragnienie założenia rodziny i może zawrzeć związek małżeński, zawsze będzie zachęcana przez swojego duszpasterza do zawarcia takiego związku. W Kościele projekt związków partnerskich niczego nie reguluje i nie sądzę, by Kościół musiał taki rodzaj związku traktować w inny sposób.
Przeczytaj również
Zachęta do umów krótkoterminowych
Jedynym więc argumentem, który można wywnioskować z zawartej w tym projekcie logiki jest ten, że Państwo legalizuje i zachęca do tworzenia związków krótkoterminowych. Możliwe (mimo, że nie ma jeszcze szczegółowych regulacji), że taką umowę będzie można łatwiej rozwiązać niż wziąć rozwód cywilny. Tylko, czy jeśli jest taka tendencja, że coraz więcej ludzi żyje w związkach nieformalnych i ma w tych związkach dzieci, to czy Państwo powinno do tego zachęcać?
Wchodzimy w ten sposób coraz bardziej na równię pochyłą demografii, ponieważ Państwo w ten sposób nie wspiera i nie zachęca par do posiadania dzieci, a jeśli zachęca umową krótkoterminową, to ze szkodą dla tych dzieci. Rozwód pomiędzy małżonkami, którzy mają dzieci zwykle toczy się długo, ponieważ w takiej sytuacji najważniejsze jest wypracowanie dobra dzieci.
Smutną konsekwencją tego projektu, a w przyszłości ustawy, jest to, że do tej pory Państwo sytuację dzieci rodziców rozwodzących się chroniło. W mojej ocenie zachęta do formalizowania związków umową partnerską, w konsekwencji przyczyni się do dalszego spadku demografii i do jeszcze większej liczby dzieci z traumą rozbitej rodziny (bo przecież będzie to tylko kwestia rozwiązania umowy i już).
* W tekście nie odnoszę się do związków małżeńskich sakramentalnych, ponieważ to zupełnie inny temat.