Nasze projekty

W szkołach będzie nowy obowiązkowy przedmiot. „To łamanie praw rodziców”

"W ramach nowego obowiązkowego przedmiotu „Edukacja zdrowotna” rząd planuje realizację edukacji seksualnej w skrajnej, permisywnej formie" – alarmuje Zbigniew Kaliszuk z Fundacji Grupa Proelio i zachęca do sprzeciwu wobec tych planów. 

fot. gpointstudio/freepik.com

Od 1 września 2025 r. w szkołach realizowany ma być nowy obowiązkowy przedmiot – edukacja zdrowotna, którego elementem ma być edukacja seksualna. Podstawa programowa przedmiotu ma zostać opublikowana na początku listopada, ale w zeszłym tygodniu tygodnik „Newsweek” ujawnił niektóre jej zapisy w części dotyczącej edukacji seksualnej. Niestety potwierdza się wszystko to przed czym przestrzegaliśmy – mówi Zbigniew Kaliszuk z fundacji Grupa Proelio, która odkąd tylko rząd ogłosił plany wprowadzenia nowego przedmiotu alarmowała, że pod przykrywką troski o zdrowie dzieci do szkół wprowadzana jest edukacja seksualna, w skrajnej, permisywnej wersji.  

SPRAWDŹ>>> Rodzice i nauczyciele sprzeciwiają się wprowadzeniu do szkół nowego przedmiotu

„Od teraz – jak się dowiedzieliśmy – dzieci w szkole w siódmej klasie będą uczone m.in. jak bezpiecznie używać prezerwatyw, łącznie z instrukcją ich zakładania. Coś, co do tej pory nie mieściło się głowach nauczycieli i na co nie mieli przyzwolenia w szkole nawet aktywiści z organizacji pozarządowych” – pisze Newsweek. 

Reklama

Powiedzieć, że propozycja jest skandaliczna, to nic nie napisać. Szkoła nie powinna być miejscem na ćwiczenia z nakładania prezerwatyw dla młodzieży w jakimkolwiek wieku – w ten sposób depcze się bowiem wrażliwość i wartości znacznej części młodzieży, a planowanie takiego instruktażu wobec 14-latków to zbrodnia na młodzieży – zwraca uwagę Zbigniew Kaliszuk, wiceprezes Fundacji Grupa Proelio. 

Zespół pracujący nad podstawą programową wyszedł z bardzo szkodliwego i błędnego pedagogicznie założenia, że skoro część młodzieży coraz wcześniej podejmuje wczesną inicjację seksualną, to trzeba program dostosować do tej grupy. Zignorował fakt, że zdecydowana większość młodzieży w tym wieku nie podejmuje współżycia seksualnego i co za tym idzie program powinien być tak skonstruowany, aby przypadkiem jej nie „rozbudzać” seksualnie i chronić jej wrażliwość. Nawet „Newsweek” podał w swoim artykule, że 87% dziewczyn i 70% chłopców przed 15. rokiem życia nie ma za sobą inicjacji seksualnej, ale nawet jakby to była mniejszość, to program także powinien ją uszanować – dodaje.

Każde dziecko ma w sobie naturalne poczucie wstydu, które chroni je przed podejmowaniem aktywności seksualnej. W normalnych warunkach poczucie wstydu może ustąpić jedynie w wypełnionej miłością relacji osób szanujących wzajemnie swoją godność. Ćwiczenia z nakładania prezerwatyw to poczucie wstydu będą niszczyć – komentuje Zbigniew Kaliszuk. 

Reklama

„Nie da się uczyć o seksualności, w oderwaniu od sfery wartości”

Dalej zwraca uwagę na to, że nie są to jedyne groźne zapowiedzi dotyczące nowego przedmiotu. 

„Już w szkole podstawowej, uczniowie będą rozważali kwestie inicjacji seksualnej i tego, na jakim etapie życia jest ona bezpieczna i sensowna. <<Nie będzie ingerencji w światopogląd uczniów. Dostarczymy im wiedzy, na podstawie której dokonają własnych wyborów.>> – zastrzega prof. Izdebski” – donosi Newsweek, przedstawiając stanowiska kierownika zespołu opracowującego podstawę programową.  

Profesor Zbigniew Izdebski manipuluje mówiąc, że jego zespół chce jedynie <<dostarczać wiedzę>>. Nie da się uczyć o seksualności, w oderwaniu od sfery wartości. Nie da się uciec choćby od oceny podejmowania współżycia seksualnego w wieku nastoletnim, podejmowania współżycia seksualnego poza kontekstem relacji i miłości, masturbacji, pornografii, aborcji, czy stosunków homoseksualnych – podkreśla Zbigniew Kaliszuk.

Reklama

W praktyce za słowami o braku <<ingerencji w światopogląd uczniów>> kryje się rezygnacja z wychowywania młodzieży do życia w rodzinie, uczenia wiązania aktywności seksualnej z małżeństwem, wskazywania, że nastoletni wiek nie jest odpowiedni na podejmowanie współżycia seksualnego na rzecz uczenia, że współżycie w nastoletnim wieku jest OK, byle było świadome, dobrowolne i z „zabezpieczeniem”. Bardzo jasno mówiła o tym jakiś czas temu Antonina Kopyt, „edukatorka” związana z fundacją Sexed, która z profesorem Izdebskim współtworzy podstawę programową. W wywiadzie dla Radia Zet za nacechowanie światopoglądowe uznała m.in. to, że uczniowie na dotychczasowych zajęciach z WDŻ poznawali argumenty za inicjacją seksualną w małżeństwie, a nie poznawali argumentów za inicjacją seksualną poza małżeństwem. Teraz najwyraźniej ma się to zmienić – dodaje wiceprezes Fundacji Grupa Proelio.

Jak rozumie <<brak ingerencji w światopogląd>>, pani Kopyt wyjaśniała też w swoich mediach społecznościowych. <<Ostatnio czepiałam się pisania w książkach dla dzieci o tym, że seks powinien być zawsze i koniecznie połączony z miłością. No bo czy powinien? Ja nie wiem. Dla kogoś pewnie tak, a dla kogoś pewnie nie. I tak może być. Ja tu nie jestem od zasad moralnych. Jedyne bez czego nie można uprawiać seksu to zgoda>> – pisała. Prof. Izdebski i Pani Kopyt ignorują, że wiele wyborów związanych z seksualnością jest bardzo szkodliwych dla młodzieży. Rolą odpowiedzialnego wychowawcy nie powinno być przedstawianie wszystkich opcji jako równorzędnych, ale ukierunkowywanie do podejmowania mądrych wyborów, tak jak zakładała krytykowana przez nich podstawa programowa WDŻ – mówi Zbigniew Kaliszuk 

ZOBACZ>>> Szkodliwe ideologie u bram szkoły? Dawaj mi tego smoka!

„Newsweek” poinformował, że na zajęciach z edukacji zdrowotnej mają być też omawiane kwestie dotyczące orientacji seksualnej oraz różne koncepcje rodziny. „Na edukacji zdrowotnej nauczyciel będzie z uczniami rozważał również kwestie hetero– i nieheteronormatywności. W programie mają się znaleźć także rzetelne informacje dotyczące transpłciowości. Wśród problemów dotyczących relacji, będzie miejsce na rozmowy o różnych rodzajach związków, nie tylko o rodzinie, którą tworzą kobieta i mężczyzna” – donosi tygodnik. 

Znając wiele lat działalności prof. Izdebskiego oraz Pani Kopyt oraz ich poglądy nie mam wątpliwości, że „różne rodzaje związków” mają być przedstawiane w sposób pozytywny, a nie jako związki niepożądane i nie można się łudzić, że informacje dot. transpłciowości będą rzetelne – ocenia Zbigniew Kaliszuk.

To łamanie praw rodziców

 Seksualność jest jedną z najważniejszych i najbardziej intymnych sfer życia każdego człowieka. Jednocześnie bardzo mocno powiązana jest z systemem wyznawanych wartości, dlatego jakakolwiek ingerencja w tą sferę w ramach zajęć edukacyjnych powinna odbywać się w porozumieniu i za zgodą z rodziców. Art. 48 Konstytucji gwarantuje, że <<rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami>>. Dotychczas to prawo było szanowane – wychowanie do życia w rodzinie było przedmiotem nieobowiązkowym. Jeśli rodzice uważali, że poruszane treści stoją w sprzeczności z tym, jak chcą wychowywać dziecko, mogli nie posyłać go na zajęcia. Oburza to, że rząd planuje zmianę podejścia i łamanie praw rodziców – mówi Zbigniew Kaliszuk.

Oburza też to, że zmiana tak głęboko ingerująca w wychowanie i prawa rodziców wprowadzana jest podstępem pod pozorem troski o zdrowie dzieci. Na pierwszy rzut oka edukacja zdrowotna w szkołach wydaje się bowiem czymś bardzo potrzebnym i wartościowym. Wielu rodziców może być zupełnie nieświadomych jakie treści będą tam przekazywane dzieciom. Bardzo zachęcam wszystkich rodziców, aby zainteresować się tematem. Rodziców, ale też wszystkie inne osoby zatroskane o młodzież zachęcam też do włączenia się do protestów przeciwko nowemu przedmiotowi, póki jeszcze jego założenia nie zostały zatwierdzone – podsumowuje.

Fundacja Grupa Proelio przygotowała apel „NIE dla deprawacji seksualnej w szkołach!” pod którym podpisało się już 45 tysięcy osób. Można do niego dołączyć na stronie link >>>tutaj>>>.

materiały prasowe, pa/Stacja7

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja