Jak dobrze, że jesteś
Związek jest jak nauka języka obcego, kto tę sztukę opanuje, ma szansę na zbudowanie czegoś absolutnie niesamowitego.
Miłość, taka na całe życie i na wieczność, jest chyba najtrudniejszą ze sztuk. Napisało i powiedziało się już o tym wiele. Jedni mówią, że kobiety i mężczyźni rozmawiają w dwóch różnych językach i cała sztuka polega na tym, aby opanować ten sam język, by po prostu w życiu się dogadać. Zanim jednak zacznie się biegle władać tym językiem, potrzebna jest ogromna praca. Inni mówią, że najłatwiej jest dać się porwać zakochaniu, cała sztuka jednak polega na tym, by umieć odróżnić zakochanie od miłości i tę prawdziwą wieczną miłość budować każdego dnia.
Zdaniem ojca Adama Szustaka sztuka prawdziwej miłości to sztuka przejścia przez cztery pory roku miłości tak, by wyjść z tego nieprzemarzniętym do szpiku kości. Najlepiej zatrzymać się w rozkwicie lata, czy też pięknej, złotej jesieni.
Gdyby więc komuś się wydawało, że miłość jest prosta, bo przychodzi i po prostu jest, to książka O. Adama książka pt. „Ballady i romanse” absolutnie pokazuje, że jest zupełnie inaczej. Na prawdziwą, wieczną miłość trzeba sobie naprawdę zapracować. Nagroda jednak w tym przypadku nie czeka tylko tam, gdzieś, na końcu, daleko, ale samą już nagrodą jest wspólne, fantastyczne życie, pod warunkiem, że będzie mądrze budowane.
Wiem, że wielu z nas jest na etapie szukania takiej miłości lub na etapie wiosny, może nawet lata a jesień jeszcze daleko przed nami. Jest więc czas na to, by pokochać tę jedną jedyną „Miłość swojego życia” na nowo, a właściwie zakochiwać się w niej każdego dnia. To możliwe, a nawet konieczne, bo tylko wtedy, gdy nasza miłość dojdzie do etapu „JESTEM”, ma szansę przejść przez wszelkie zimy, zawieje, zamiecie i zmarzliny, no i wrócić do tego upalnego lata, którego przyjemne promienie słonecznego naszego współmałżonka, będą budziły nas każdego dnia z myślą: jak dobrze, że jesteś.
Jak pisze Ojciec Adam, jesień życia, czyli ta zwykła codzienność bycia ze sobą, nie musi być szara i monotonna, może rozkwitać i złocić się wszystkimi kolorami, może być „najpiękniejszym okresem związku, bo wtedy rodzi się miłość nie szukająca swego, zupełnie bezinteresowna. Tam bycie z kimś nie wynika z rozgrzania emocjonalnego czy fascynacji, które są czymś dobrym, ale krótkotrwałym, ale z dojrzałej miłości cieszącej się samą obecnością drugiej osoby. Co więcej, taka miłość jest bliska miłości, jaką kocha nas Pan Bóg. On, gdy przedstawił się kiedyś Mojżeszowi, powiedział, że Jego imię to „Jestem”. Nie powiedział: „Jestem, bo cię wydobędę z Egiptu i przeprowadzę cię przez Morze Czerwone”, choć rzeczywiście Bóg to zrobił. On pokazał, że Jego miłość to obecność, zwykła, prosta, codzienna obecność, której to miłości może doświadczyć każdy, kto odważy się tak kochać drugiego człowieka.
Przeczytaj również
Wierzę, że właśnie tak będziemy umieli budować naszą miłość. Wierzę, że najważniejszym słowem w słowniku naszego związku, bez względu na którym jego etapie jesteśmy jest słowo „JESTEM”. Jestem dla Ciebie. Jestem z Tobą. Jestem zawsze. Po prostu jestem.
Takiej właśnie miłości, życzę wszystkim naszym czytelnikom. Zapraszam do wydania o miłości i serdecznie polecam najnowszą książkę Ojca Adama Szustaka „Ballady i romanse”.
W tym numerze:
● Kochani narzeczeni! Potem będzie tylko lepiej
● Jak dobrze przygotować się do sakramentu małżeństwa i nie zwariować?
● Bóg spełnia swoje obietnice. Niezwykłe historie zaręczyn
● Prymas Wyszyński „od siebie” o małżeństwie
● Przepis na świętość we dwoje
● Ślubne kartki z biblijnymi cytatami [POBIERZ I WYDRUKUJ]