Wszystkie kulinarne triki pochodzą z książki Agaty Puścikowskiej „Wielokuchnia”
Produkty, które zawsze trzeba w domu mieć, to:
Mrożonki – dwie porcje mrożonego szpinaku, jedne warzywa na patelnię, chińską mieszankę. Gdy „nie ma co do garnka włożyć”, wyjmujemy mrożonkę i szybciutko i smacznie kombinujemy.
Kawałek mrożonego mięsa, najlepiej „szybkiego” w obsłudze, czyli na przykład pierś z kurczaka. Po wyjęciu i rozmrożeniu, szybko przesmażamy pokrojone w drobną kostkę mięso, dodajemy rozmrożoną chińską mieszankę i już obiad gotowy. Moja babcia nazywa takie obiady „okryjbida”. Ale zapewniam: bidnie nie smakują. Smakują całkiem przyzwoicie. Lepsze to niż fastfoody.
Puszka groszku zielonego i kukurydzy – do sałatki „z niczego” w sam raz.
Przeczytaj również
Puszka pomidorów w zalewie i koncentrat pomidorowy – zupę robi się szybciutko i skutecznie. Podobnie sos do makaronu.
Sucha kiełbasa – może poleżeć dłużej, a jest świetnym dodatkiem do różnych przystawek. Nie tylko na kanapki.
Paczka ryżu, paczka makaronu, kilogram mąki, oliwa lub olej.
Przedmioty „ostatniej szansy”. Czyli co trzeba mieć w kuchni, żeby nie zagracić pomieszczenia, a wszystko się udało? Moim zdaniem trzeba mieć… jak najmniej. Jak najmniej niepotrzebnych sprzętów kuchennych. Przeróżne modne roboty, dziwolągi kuchenne, które się teraz reklamuje, może i są śliczne oraz drogie, jednak nie zastąpią naszej głowy, rąk i intuicji. Dodatkowo zajmują miejsce i wymagają… drobiazgowego czyszczenia po użyciu. A ja czasu na to zwykle nie mam. Oczywiście, jeśli ktoś bardzo chce i świadomość posiadania super robota kuchennego poprawi mu kulinarny nastrój, można kupować. Śmiało! Ale jeśli nas nie stać lub mamy małą kuchnię, darujmy sobie chęć posiadania, porzućmy kompleksy. Dobra kuchnia to nasze ręce, a nie elektryczne macki.
Wejdź na fanpage „Wielokuchni” i bądź na bieżąco z kulinarnymi pomysłami Agaty Puścikowskiej!
Premiera „Wielokuchni” już 19 listopada!
„Wielokuchnia” to zapiski kuchenno-rodzinne. Zbiór szkiców z rodzinnego życia widzianego od kuchni. Oto wielodzietne przygody kulinarne od A do Z, mozaika pełna prawdziwego smaku dnia codziennego i życiowego aromatu: z dziećmi wokół stołu, szalejącym między kuchnią a salonem kotem, kuchennymi awanturkami i częstymi kataklizmami.
To książka antykucharska w tradycyjnym rozumieniu. Napisana z serca, dla tych, ktorzy chcą gotować z serca. Dla rodziny. Dla własnej satysfakcji. Dla smaku. Bez stresu i kompleksow. A czasem… bez przepisu.