Nawet jeśli nie wiesz, co to spalony
Z okazji Mundialu odświeżono ostatnio wszelkie okołopiłkarskie memy, w tym jakże liczną grupę dowcipów o żonach kibiców, czyli kobietach, które nie wiedzą, kiedy jest spalony.
Polub nas na Facebooku!
W naszym domu tego problemu nie ma, bo piłką interesujemy się oboje minimalnie i oglądamy tylko najciekawsze mecze, oboje też znamy reguły tej gry. Generalnie nie trzeba mi tłumaczyć, którzy to nasi. Pomyślałam sobie jednak przy tej okazji o szerszym zagadnieniu spędzania czasu i wspólnych zainteresowań w małżeństwie – czy to naprawdę takie ważne, żeby mieć „wspólne pasje”, jak to się mówi.
Rzeczywiście – znam trochę par, które każdą chwilę wolną poświęcają na robienie czegoś razem – wędrówki, żeglowanie, kolekcjonowanie minerałów albo siedzenie w bibliotekach uniwersyteckich. Zdecydowanie układ taki ułatwia planowanie urlopów czy weekendów, dostarcza mnóstwo tematów do rozmów i potencjalnie bardzo zbliża. Pewnym zagrożeniem jest tylko wzajemny przesyt i współzawodnictwo, jeżeli oboje działają dokładnie na tym samym polu (widziałam takie sytuacje – kto wygra regaty, kto pierwszy napisze doktorat…).
Na drugim biegunie mamy pary spędzające czas na zupełnie osobnych aktywnościach i z zasady nieuczestniczące w zainteresowaniach drugiej strony – przysłowiowy mąż-kibic i jego śmiertelnie znudzona futbolem żona, która tylko czeka na mecz, żeby czmychnąć z domu. Żona ogrodniczka i mąż rowerzysta, który najchętniej przerobiłby ogródek na bike park. Żona biegaczka i mąż filatelista – i tak dalej. Takich znajomych też mamy, i wcale nie są to kiepskie związki – spędzenie czasu osobno bywa ożywcze, człowiek wraca wypoczęty, z nową perspektywą i ogólnie życzliwiej nastawiony. Istnieje jednakowoż ryzyko stopniowej utraty kontaktu i porozumienia, czasem można wręcz przeoczyć narastający kryzys – bo oboje zajęci, każdy ze swoimi znajomymi. Albo – całkiem już kiepsko – można się wzajemnie znielubić, jeśli jedna strona uparcie lekceważy albo wyśmiewa upodobania drugiej.
Dlatego upieram się, że jednak lepiej się przemęczyć i pojechać z ukochanym na ten turniej łuczniczy, zapytać o najnowszy nabytek w kolekcji komiksów, wybrać się chociaż raz na Pyrkon. A w mniejszej skali – obejrzeć film niekoniecznie ulubionego gatunku albo nie przymierzając – mecz piłki nożnej, ale razem. Spędzić chwilę nominalnie wspólnego życia rzeczywiście razem, próbując lepiej poznać i lepiej zrozumieć tego kochanego przecież człowieka. Coś w tym musi być, skoro dla niego to takie fascynujące.
P.S. Pozycja spalona to sytuacja, gdy podczas podania piłkarz danej drużyny znajduje się na stronie boiska należącej do drużyny przeciwnej i jest bliżej linii bramkowej drużyny przeciwnej niż piłka oraz bliżej niż przedostatni zawodnik drużyny przeciwnej i ma wpływ na przebieg akcji. Proste.