
Nawet jeśli nie wiesz, co to spalony
Z okazji Mistrzostw Europy odświeżono ostatnio wszelkie okołopiłkarskie memy, w tym jakże liczną grupę dowcipów o żonach kibiców, czyli kobietach, które nie wiedzą, kiedy jest spalony.
W naszym domu tego problemu nie ma, bo piłką interesujemy się oboje minimalnie i oglądamy tylko najciekawsze mecze, oboje też znamy reguły tej gry. Generalnie – nie trzeba mi tłumaczyć, którzy to nasi. Pomyślałam sobie jednak przy tej okazji o szerszym zagadnieniu spędzania czasu i wspólnych zainteresowań w małżeństwie – czy to naprawdę takie ważne, żeby mieć, jak to się mówi, „wspólne pasje”.
Rzeczywiście – znam trochę par, które każdą chwilę wolną poświęcają na robienie czegoś razem – wędrówki, żeglowanie, kolekcjonowanie minerałów albo siedzenie w bibliotekach uniwersyteckich. Zdecydowanie układ taki ułatwia planowanie urlopów czy weekendów, dostarcza mnóstwo tematów do rozmów i potencjalnie bardzo zbliża. Pewnym zagrożeniem jest tylko wzajemny przesyt i współzawodnictwo, jeżeli oboje działają dokładnie na tym samym polu (widziałam takie sytuacje – kto wygra regaty, kto pierwszy napisze doktorat…).
Dlatego upieram się, że jednak lepiej się przemęczyć. Obejrzeć film niekoniecznie ulubionego gatunku albo nie przymierzając – mecz piłki nożnej, ale razem. Spędzić chwilę nominalnie wspólnego życia, próbując lepiej poznać i lepiej zrozumieć tego kochanego przecież człowieka.
Na drugim biegunie mamy pary spędzające czas na zupełnie osobnych aktywnościach i z zasady nieuczestniczące w zainteresowaniach drugiej strony – przysłowiowy mąż-kibic i jego śmiertelnie znudzona futbolem żona, która tylko czeka na mecz, żeby czmychnąć z domu. Żona ogrodniczka i mąż rowerzysta, który najchętniej przerobiłby ogródek na bike park. Żona biegaczka i mąż filatelista – i tak dalej. Takich znajomych też mamy, i wcale nie są to kiepskie związki – spędzenie czasu osobno bywa ożywcze, człowiek wraca wypoczęty, z nową perspektywą i ogólnie życzliwiej nastawiony. Istnieje jednakowoż ryzyko stopniowej utraty kontaktu i porozumienia, czasem można wręcz przeoczyć narastający kryzys – bo oboje zajęci, każdy ze swoimi znajomymi. Albo – całkiem już kiepsko – można się wzajemnie znielubić, jeśli jedna strona uparcie lekceważy albo wyśmiewa upodobania drugiej.
Dlatego upieram się, że jednak lepiej się przemęczyć i pojechać z ukochanym na ten turniej łuczniczy, zapytać o najnowszy nabytek w kolekcji komiksów, wybrać się chociaż raz na Pyrkon. A w mniejszej skali – obejrzeć film niekoniecznie ulubionego gatunku albo nie przymierzając – mecz piłki nożnej, ale razem. Spędzić chwilę nominalnie wspólnego życia rzeczywiście razem, próbując lepiej poznać i lepiej zrozumieć tego kochanego przecież człowieka. Coś w tym musi być, skoro dla niego to takie fascynujące.
Przeczytaj również
P.S. Pozycja spalona to sytuacja, gdy podczas podania piłkarz danej drużyny znajduje się na stronie boiska należącej do drużyny przeciwnej i jest bliżej linii bramkowej drużyny przeciwnej niż piłka oraz bliżej niż przedostatni zawodnik drużyny przeciwnej i ma wpływ na przebieg akcji. Proste.