W wielu życiowych sytuacjach, nawet tak banalnych jak przedłużające się oczekiwanie na przystanku autobusowym w mroźny dzień, przekonujemy się, że czekanie może być cierpieniem. Jednocześnie, rzadko pamiętamy o tym, że każde cierpienie jest oczekiwaniem
Prawda ma to do siebie, że lubi spłatać figla, jeśli ktoś zamiast ją badać i ukazywać w całym jej pięknie, zaczyna kształtować ją po swojemu. Wczoraj reżyserom medialnego świata rzeczywistość wbiła kolejny nóż w plecy
Pies najpierw nie lubi kota, a dopiero potem szuka argumentów – powiedział ktoś sprytny. Zupełnie przypadkiem udało się mądremu ktosiowi celnie zdiagnozować podejście części mediów do Kościoła. Trudno to zrobić celniej i mam na to świeży przykład
Jestem wychowany w katolickiej rodzinie, gdzie celebrowanie chrześcijańskich świąt nie jest pustą tradycją – wydmuszką, w którą pompuje się całoroczne niezadowolenie, a z której to, co najważniejsze dawno już uleciało. Boże Narodzenie zawsze było świętowaniem Wcielonego Boga.
Ciemno, zimno i do domu daleko – tak mówili nasi dziadkowie! Nie tylko wówczas, gdy chcieli opisać jakiś etap swoich mało komfortowych podróży, ale także kiedy chcieli zaznaczyć, że się pogubili. W kilku słowach stworzyli metaforę naszego życia, która świetnie pasuje do istoty Adwentu, do jego przeżywania – jest w niej wędrówka, wysiłek, wyczekiwanie i cel
Spośród wszystkich zarzutów stawianych Kościołowi, po wyłączeniu spraw bieżących (domniemane wtrącanie się do polityki, jeszcze bardziej domniemana skala przestępstw seksualnych itp.), najistotniejszym pozostaje zarzut o zakłamywaniu własnej historii, a przede wszystkim historii Jezusa
Pisałem ostatnio o odważnym dziennikarstwie antykatolickim. Oczywiście ten termin należy ustawić w głębokim cudzysłowie jako ironię. W wielu miejscach świata, w tym także w Polsce, taka pisanina z odwagą nie ma nic wspólnego
Niewiele ponad tydzień temu Polskę obiegła informacja, że pewna krakowska katechetka straciła misję kanoniczną, czyli de facto prawo do wykonywania zawodu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby w jej obronie nie stanęli… przeciwnicy religii w szkołach.
Jesteśmy w połowie Oktawy Uroczystości Wszystkich Świętych. Na grobach więdną już kwiaty, znicze dogasają, gwar cichnie. Mija już ten szczególny okres paradoksów, w którym ludzie biegający po domach w strojach upiorów i wampirów zarzucają katolikom modlącym się nad grobami popisowość i zabobony
Stałem się gruboskórny. Stała analiza nieprzychylnych Kościołowi mediów prędzej czy później uodparnia na nieuczciwe zarzuty niczym dobra szczepionka. Jednak od wielkiego dzwonu igła – a może raczej szpilka? – bywa za gruba i za długa, by można ją zignorować
W dyskusjach z grupami nieprzychylnymi Kościołowi zdarza nam się nierzadko trafić na retoryczne wytrychy, przeciw którym niewiele można zdziałać. Wynikają one z przekonania, że jedno wyrwane z kontekstu i intencji zdanie udowadnia katolikom, jak bardzo się mylą.