Gdy papież opuszczał Brazylię, zostałem z niedosytem. Zostałem z obawą. Niedosytem, bo mam poczucie, że wiele słów do mnie nie dotarło. Chcę teraz odszukać wszystkie przemówienia, przeczytać, zakreślić, zapamiętać. Nie chcę czytać streszczeń, nie chcę karmić się prasowymi nagłówkami, które – jak widzę z przerażeniem – bardzo manipulują czytelnikiem.
Jezus przy wniebowstąpieniu pouczał Apostołów co mają dalej robić, kiedy już Go nie będzie. Powiedział: „Czyńcie uczniów ze wszystkich narodów”. Nieco bardziej „na nasze” przełożył to papież Franciszek w swoim tweecie: „Droga Młodzieży, Chrystus wam ufa i zawierza wam swoją misję: Idźcie i pozyskujcie uczniów.” No dobrze, ale o co chodzi z tymi uczniami?
Hymnom, flagom i korpusowi dyplomatycznemu nie udało się nas zmylić. Papieski przylot do Rio to nie było powitanie głowy państwa watykańskiego, jak chciałby protokół, ale pokorna prośba apostoła, by przyjąć go w gościnę. Papież nie przyjechał by odnieść sukces.
Tak ostrych słów w ustach Papieża Franciszka jeszcze nie słyszeliśmy. Wstrząsał naszymi zobojętniałymi na los drugiego człowieka sumieniami, ukazując jednocześnie niesamowitą wrażliwość na cierpienie. Nie krył bólu słuchając dramatycznych opowieści afrykańskich emigrantów. Lampedusa była celem pierwszej podróży tego pontyfikatu i była to wyprawa na prawdziwe peryferie świata
Dwa dni, dwa kazania. Pierwsze w uroczystość świętych Piotra i Pawła. Pierwsza poranna msza, średnia wieku słuchaczy koło osiemdziesiątki. Treść: w Polsce są niewierzący, a my powinniśmy być wierzący. A jak będziemy wierzący to wreszcie uwierzymy, że związki partnerskie są złe i in vitro jest złe.
Kult Bożego Miłosierdzia rozwija się na naszych oczach. I to w tempie błyskawicznym
Kto ubierał papieża Benedykta XVI i czy nowe elementy jego stroju to inwencja któregoś z krawców, czy ceremoniarzy sięgających do przepastnych zasobów watykańskich szaf? Benedykt XVI w nakryciu głowy przypominającym czapkę św. Mikołaja – ta papieska stylizacja stała się jedną z modowych ikon minionego pontyfikatu.
Kaplica Sykstyńska wygląda identycznie jak w czasie wyboru Jana Pawła II i Benedykta XVI. Jedyna nowinka to specjalny elektroniczny piec, który wyprodukuje perfekcyjny dym ogłaszający lub nie wybór Papieża.
„W modlitwie zawsze jesteśmy blisko siebie” – tymi słowami Benedykt XVI zakończył ostatnie spotkanie na Anioł Pański w swym pontyfikacie. Wcześniej dziękował za pamięć, dowody bliskości a szczególnie za modlitwę.
Decyzja papieża nabrała – przynajmniej dla mnie – nowego wymiaru. To już nie tylko po ludzku rozeznany wybór dla dobra Kościoła. Benedykt XVI dał dziś świadectwo, że to rozeznanie woli Bożej, że to pójście za Jego wezwaniem
Przyzwyczaiła nas wiara, że Duch Święty szczególnie strzeże papieża i daje mu łaskę mądrości. Przyzwyczaiła nas pewność, że jego decyzja jest w Kościele najważniejsza, a gdy chodzi o kwestię wiary i moralności – nawet nieomylna. I nagle teraz, gdy papież z tą samą asystencją Ducha, podejmuje decyzję o zrzeczeniu się urzędu, nie wiemy gdzie wiara, a gdzie przyzwyczajenia.
Po tym, jak papież Benedykt XVI zrzekł się urzędu, świat obiegło słowo „abdykacja”. A razem z nią mnóstwo nieporozumień, historycznych odniesień i fałszywych etykiet. Powstał mit o abdykacji.