Nasze projekty
Rodzina Ulmów

Miłość w czasie wojny

I wcale nie chodzi tu o wojenne historie miłosne, choć takich z pewnością było wiele. „Miłość ma ten przywilej, że do niej należy zwycięstwo ostateczne” - mawiał bp Adolf Piotr Szelążek. Przedstawiamy kilka wojennych historii, w których miłość okazała się silniejsza niż śmierć.

Reklama

Prześliczna polonistka

Piękna, ciemnooka, o imieniu przywodzącym na myśl poezję Gałczyńskiego. Polonistka, skrzypaczka, poetka, miłośniczka teatru, malarstwa i muzyki. Natalia Tułasiewicz. Marzyła o pracy w radiu, ale w czasie wojny otrzymała inne zadanie: prowadzenie tajnego nauczania, a następnie wyjazd do Hanoweru, by tam jako emisariusz rządu londyńskiego i świecka apostołka pomagać w fabryce pracownikom przymusowym. Niestety, jej tajna misja została zdemaskowana. Przeszła szlak więzień i obozów, mimo tortur i pogłębiającej się gruźlicy dodając otuchy innym więźniom, a nawet… organizując czwartki literackie. Bł. Natalia – „dobry anioł”, „żywa Ewangelia” – zmarła zagazowana w Ravensbruck w Wielką Sobotę 1945 r., niedługo przed wyzwoleniem obozu. „Nie potrafię nienawidzić nawet tych, którzy nas skrzywdzili” – pisała – „Wspiera mnie sam Bóg”.

Przyjaciele

–  Ty możesz odejść, bo jesteś Niemcem! – esesman dał znak, aby wystąpił z szeregu.
Ksiądz profesor spoglądał zdziwiony na swojego rozmówcę.
–  Nie, zostanę z nimi. To moi przyjaciele, będę dzielił ich los.
–  
A, rób jak chcesz!

20 października 1939 r., po całym dniu znęcania się i tortur, rozstrzelano 16 profesorów pelplińskiego Wyższego Seminarium Duchownego, Collegium Marianum, członków kapituły i pracowników kurii. Wśród nich ks. Waltera Schutta, zwanego przyjacielsko „Szytkiem” – rodowitego Niemca, którego brat był oficerem Wermachtu.

Reklama

Listy miłosne

Niemal całe swoje kapłaństwo przeżył w obozach koncentracyjnych. Mawiano o nim, że Dachau traktował jak własną parafię. Podnosił na duchu, potajemnie spowiadał, organizował Msze św. (zwłaszcza kiedy jego siostra przesłała komunikanty ukryte w toruńskich piernikach). Jego listy z obozowego przedpiekla są przepełnione wyrazami miłości i troski o rodzinę i przyjaciół. Dzieci, które przygotowywał do I Komunii Świętej były przekonane, że przeżyły wojnę, bo modlił się za nie ich ksiądz.

Bł. ks. Stefan Wincenty Frelichowski nie dożył końca wojny. Umarł w lutym 1945 r., zarażony tyfusem od tych, których władze obozowe skazały na pewną śmierć. Nie potrafiłby zostawić ich samych.

Zakochani

Byli zakochani po uszy i oczekiwali narodzin siódmego dziecka. Wojna pokrzyżowała im plany przeprowadzki. Dom Wiktorii i Józefa Ulmów stał w Markowej koło Łańcuta na uboczu, początkowo nikt nie wiedział, że Józef wykopał w lesie kryjówkę dla sąsiadów – Żydów. Po jakimś czasie dwie rodziny ukryli pod własnym dachem, choć wiedzieli, że grozi za to śmierć.

Reklama

Kto na nich doniósł – nie wiadomo. Wczesnym rankiem 24 marca 1942 roku gospodarstwo otoczyli żandarmi. Zamordowali wszystkich, także dzieci. Dziś toczy się proces beatyfikacyjny całej rodziny Ulmów.

Na przekór

Wybitny historyk i liturgista, w trakcie I wojny światowej ratował głodujące dzieci. Stare lata przyszło mu spędzić w więzieniu, a następnie w KL Soldau – obozie koncentracyjnym w Działdowie, porównywanym do Dachau. Przez dawne koszary wojskowe przewinęły się tysiące więźniów – zarówno władz faszystowskich, jak i później, po wojnie, komunistycznych. Uwięzieni zapamiętali, jak dzielił się z innymi nędzną strawą, a po brutalnym przesłuchaniu oddał drugiemu więźniowi sweter. Mawiał: „Tylko miłością dochodzi się do celu”. Płocki bp Antoni Julian Nowowiejski umarł w Działdowie w maju 1941 r. Kilka miesięcy później odszedł za nim współwięzień i przyjaciel, bp Leon Wetmański, który przed śmiercią modlił się, aby ich prześladowcy poznali miłość Bożą.

Teraz w Działdowie można odwiedzić sanktuarium im poświęcone.

Reklama

Głodnych nakarmić

I na koniec wspomniany już Sługa Boży, bp Szelążek. Świadek masakry wołyńskiej, przymusowo wygnany przez bolszewików z ukochanej diecezji łuckiej. Podczas podróży pociągiem z Kresów do centralnej Polski przez całą drogę towarzyszyli mu dwaj enkawudziści. Biskup doskonale zdawał sobie sprawę z tego, kim są. Kiedy wysiadł w Kielcach, zwrócił się do księdza, który wyszedł mu na spotkanie: „Stasiu, ci panowie są głodni! Jechali ze mną od samej granicy! Daj im coś zjeść i wypić”.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę