Nasze projekty

Wanda Półtawska, przyjaciółka Jana Pawła II, kończy 100 lat!

2 listopada setne urodziny obchodzi Wanda Półtawska, przyjaciółka i jedna z najbliższych współpracownic Jana Pawła II. "Szukała kogoś, kto by ją zrozumiał i pomógł – i natrafiła na spowiednika, księdza Karola Wojtyłę" - mówił o ich przyjaźni Andrzej Półtawski.

fot. Wikipedia

Wanda Półtawska – dla znajomych Dusia, urodziła się 2 listopada 1921 r. w Lublinie. Jako 20-letnia dziewczyna przeżyła gehennę obozu koncentracyjnego. Te tragiczne wydarzenia nie zabiły w niej jednak człowieczeństwa. W latach 50. poznała ks. Karola Wojtyłę, z którym się zaprzyjaźniła i blisko współpracowała. Kiedy został papieżem pozostała dla niego ekspertem w dziedzinie ochrony życia. Najważniejszą część swojego życia zawodowego poświęciła poradnictwu małżeńskiemu i rodzinnemu. Z mężem Andrzejem Półtawskim doczekała się czterech córek i ośmiorga wnucząt.

„Śmierć była kwestią dni czy może nawet godzin”

W obozie koncentracyjnym była numerem 7709. Wraz z innymi więźniarkami została poddana bestialskim eksperymentom medycznym przeprowadzonym przez niemieckich lekarzy w pierwszej grupie ravensbrückich „królików”. Jak wspomina, czas obozowej gehenny był przepełniony bezgranicznym bólem, rozpaczą, a jednocześnie bezgraniczną tęsknotą 20-letniej kobiety za życiem, wolnością, miłością. Wyzwolenie obozu w pierwszej chwili nie miało dla niej żadnego znaczenia. Choroba głodowa wyczerpała ją fizycznie do tego stopnia, że nie miała siły podnieść ręki. Wraz z innymi więźniarkami leżała w baraku, w którym powoli umierały.

„Pewnego dnia przyszedł jakiś mężczyzna, rozciął wielkimi nożycami kolczaste druty, jakimi był otoczony ten mały obozik, i zawołał: Dziewczęta, jesteście wolne!. Na co towarzyszący mu drugi człowiek powiedział: Ty głupi, czego się drzesz? To trupiarnia!. A ja właśnie żyłam i myślałam. I leżąc tam z zimnym trupem Cyganki, postanowiłam, że skończę medycynę. Brzmi to paradoksalnie: w chwili gdy umierałam z głodu, a śmierć była kwestią dni czy może nawet godzin, planowałam życie” – wspominała po latach.

Reklama

Po powrocie do domu co noc śnił się jej obóz, tak że spanie stało się męczarnią. „Do domu wróciłam 28 maja 1945 r. – po podróży trwającej 20 dni – zraz po pierwszej nocy stwierdziłam rzecz przerażającą: codziennie, a raczej co noc, śnił mi się Ravensbrück – przy tym jaskrawość snów i jakaś olbrzymia ich plastyczność sprawiały, że nie można było odróżnić czy to sen, czy dalszy ciąg obozu. (…) Odwlekałam spanie jak najdłużej – nikomu zresztą o tym nie mówiąc – wreszcie napięcie tych nocy tak wzrosło, że po prostu przestałam się kłaść: nie mogłam znieść snów o obozie… gdy bałam się snów, pisałam… pisałam tylko w nocy. (…) W jakiś słoneczny poranek lipca czy może sierpnia 1945 roku skończyłam, schowałam do szuflady i… istotnie zasnęłam po raz pierwszy od powrotu bez snów” – napisała w swoim pamiętniku obozowym zatytułowanym „I boje się snów”. Wspomnienia te początkowo nie były przeznaczone do druku i przeleżały w szufladzie aż do stycznia 1961 r. Książka doczekała się tłumaczeń na język japoński, angielski, niemiecki i włoski.

„Szukała kogoś, kto by ją zrozumiał i pomógł”. Przyjaźń z Karolem Wojtyłą

„Beskidzkie rekolekcje” Wandy Półtawskiej są świadectwem przepięknej przyjaźni między autorką książki a Karolem Wojtyłą. O tym, jaka łączyła ich więź najlepiej opisuje jej mąż Andrzej Półtawski: „Obóz, ciągłe obcowanie z perspektywą śmierci, zmienił jej widzenie świata, ukazał nicość tego, o co zazwyczaj najbardziej się troszczymy w codziennym, „zwyczajnym”, mieszczańskim życiu. Toteż jak wielu byłych więźniów, nie mogła znaleźć sobie spokojnego miejsca w pozaobozowym świecie – domowe i zawodowe życie jej nie wystarczało, nie mogła ukoić niepokoju i poczucia wyobcowania. Szukała kogoś, kto by ją zrozumiał i pomógł – i natrafiła na spowiednika, księdza Karola Wojtyłę„.

Andrzej Półtawski daje również niezwykłe świadectwo, jak relacja z Wojtyłą wpłynęła nie tylko na jego żonę, ale również na ich małżeństwo i rodzinę: „Kierownictwo duchowe i bliskość osobista wielkiego Kapłana pozwoliły mej Żonie, Wandzie Półtawskiej, na osiągnięcie integracji i pokoju, umożliwiły pogodzenie pracy dla innych z życiem rodzinnym i ciągłe, w miarę upływu lat – minęło ich właśnie sześćdziesiąt – pogłębianie się i zacieśnianie naszej bliskości i harmonii małżeńskiej.”

Reklama

Cennym dokumentem tej książki są listy Jana Pawła II pisane do autorki, które zawsze podpisywał: „Brat”. Ponadto każda z czterech córek państwa Półtawskich ma pudło listów od „Wujka”, pisanych z okazji różnych uroczystości. Ujmujący jest widok Jan Pawła II, oddanego przyjaciela, zatroskanego o całą rodzinę. W 1962 roku Wanda Półtawska, wtedy już matka czterech córek, zachorowała na złośliwy nowotwór. Biskup Wojtyła jechał właśnie do Rzymu na pierwszą sesję Soboru Watykańskiego II. Napisał list do Ojca Pio z prośbą o modlitwę w intencji chorej. Półtawska była już na stole operacyjnym, gdy ostatnie badania wykazały niewytłumaczalne medycznie, całkowite wyleczenie chorego miejsca.

Półtawska o małżeństwie i rodzinie: z każdej sytuacji można wyjść zwycięsko

Półtawska jest popularyzatorką nauczania Jana Pawła II o świętości życia, małżeństwa i rodziny. Dlatego też w oparciu o swe doświadczenie w poradnictwie, zajmowała się wpływem przerywania ciąży na psychikę kobiety oraz wpływem postawy antykoncepcyjnej na współżycie małżeńskie i rodzinne. „Cywilizacja miłości to rodzina zjednoczona, zwarta, w której każdy znajduje swoje korzenie, żeby prosto rosnąć, która trwa poprzez wszystkie zdarzania, jakie los przynosi” – pisze w książce „By rodzina była Bogiem silna”, która powstała na kanwie „Listu do Rodzin” papieża Jana Pawła II.

„O rozpadzie małżeństwa i o kryzysie rodziny wszystkim wiadomo i o tym się dużo pisze i mówi, a brakuje informacji o tym, że można uratować małżeństwo i rodzinę i o tym, że z każdej sytuacji można wyjść zwycięsko – brakuje takich świadectw, a przecież losy ludzi pokazują, że z pomocą Bożą da się uratować ludzką miłość, że tzw. kryzys może wręcz pogłębić miłość i dojrzałość osób” – dodaje autorka. „Miłość żyje w klimacie cudu – przekształca zwykły dzień w wielkie święto, a życie w wielką przygodę” – tak o wielkiej tajemnicy miłości małżeńskiej i rodzicielskiej pisze kobieta, która za życia przeszła obozowe piekło jako więzień numer 7709.

Reklama

kh/Family News Service/Stacja7

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę