Nasze projekty
fot. Michel Grolet / Unsplash

„Msza święta jest zaproszeniem na wyjątkową ucztę z Panem Bogiem”

"W Eucharystii odnajduję coś takiego, co mnie prowadzi jeszcze dalej do odkrywania Boga. Msza święta jest dla mnie zaproszeniem na wyjątkową ucztę z Panem Jezusem". O odkrywaniu swojego powołania i wielkiej tajemnicy, jaką jest Msza święta, opowiada kleryk Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie Paweł Klefas.

Reklama

Katarzyna Wysocka: Mówi się, że powołanie, to reakcja człowieka na wołanie Chrystusa. Ty usłyszałeś to wołanie i na nie zareagowałeś. Co dalej? Łatwo było wykonać pierwszy krok w stronę kapłaństwa? 

Paweł Klefas: Kiedy patrzę na historię mojego powołania, to wydaje mi się, że była to lekka ścieżka wojenna z Panem Bogiem, ponieważ On miał względem mnie inne plany, ja miałem troszkę inne pragnienia, aż w końcu te dwa plany się zbiegły. Natomiast jeżeli chodzi o samą decyzję, że wstępuję do seminarium i idę drogą powołania – była ona bardzo przełomowa, ale ogarnięta spokojem. Kluczem, jeżeli chodzi o historię mojego powołania, jest poszukiwanie wewnętrznego spokoju – w relacji z Panem Bogiem i samym sobą. Moim pierwszym krokiem w stronę wstąpienia do seminarium były rekolekcje powołaniowe, na które się zapisałem. Wtedy cała machina ruszyła.  

Przed wstąpieniem do seminarium byłeś blisko Kościoła? Byłeś ministrantem, należałeś do jakichś wspólnot, powołanie przyszło zupełnie z zaskoczenia, czy ta myśl zawsze się gdzieś przewijała?  

Reklama

W zasadzie od Pierwszej Komunii Świętej byłem ministrantem u siebie w parafii, pochodzę też z wierzącej rodziny. Natomiast jeżeli chodzi o przynależność do jakichś konkretnych grup, duszpasterstw, to działałem w grupie młodzieżowej działającej przy parafii, natomiast nigdy nie byłem związany z jakąś konkretną formacją.  

Mówisz, że decyzja o wstąpieniu do seminarium w tobie dojrzewała, ale była pełna spokoju. A czy łatwo było powiedzieć rodzicom, rodzinie, przyjaciołom o tym, że chcesz zostać księdzem?  

Ogłoszenie decyzji o wstąpieniu do seminarium światu rzeczywiście było trudne, ponieważ była to naprawdę osobista decyzja. Początkowo nie chciałem się tym dzielić, ale nie ze względu na to, że było to dla mnie wstydliwe, ale bardziej dlatego, że chciałem przez jakiś czas utrzymać intymność z Panem Bogiem. Początkowo wiedzieli o tym: mój ówczesny kierownik duchowny, jeszcze inny bliski mi ksiądz oraz mój przyjaciel z liceum. Właśnie oni wspierali mnie w tamtym czasie. Moim rodzicom powiedziałem po wstępnym teście, który był niezbędny przy rekrutacji do seminarium. Znajomym powiedziałem, gdy już się niecierpliwili co planuję robić po maturze. Był to czas elektronicznej rejestracji na studia. Zwlekałem z rekrutacją, aż w końcu powiedziałem o swoich planach i w zasadzie moja decyzja została bardzo ciepło przyjęta.  

Reklama

A czy był ktoś, kto ci pomagał, kto wspierał w trudniejszych chwilach?  

Wiele było przy mnie osób, które mnie wspierały i nadal wspierają. Moi przyjaciele z liceum chętnie ze mną rozmawiali o powołaniu, o wierze. Mam też kilku najbliższych znajomych, którzy byli gotowi mnie wysłuchać, gdy mówiłem o moich problemach, które miałem i miewam nadal. Moja rodzina też bardzo mnie wspierała. Czasami ciężko jest zrozumieć powołanie, a oni mimo to cały czas są przy mnie i do dziś mi towarzyszą i służą pomocą, przede wszystkim są gotowi słuchać.

Masz jakiś autorytet, wzór kapłana? 

Reklama

Ostatnio osobą, którą traktuję jako autorytet, w rozeznawaniu mojego powołania i odkrywaniu tego, czym rzeczywiście jest relacja z Panem Bogiem jest Sługa Boży Ojciec Dolindo. To ktoś, kto wskazuje mi kierunek na drodze do kapłaństwa. Drugim wzorem jest o. Jan Bosko, który jest dla mnie podporą. To dwie postaci, które mi towarzyszą na tej seminaryjnej drodze.  

Dlaczego oni? 

Ojciec Dolindo jest osobą bardzo wrażliwą, która prowadziła bogate życie wewnętrzne. Niezwykle urzeka mnie jego podejście do problemów, do bólu, sprawiedliwości. Dzięki niemu łatwiej jest mi dostrzec to ogromne bogactwo Boga. Patrząc na jego historię widzimy, że on potrafił trudne momenty w swoim życiu ofiarować Panu Bogu i z pokorą wytrwać w swoim bólu. Natomiast św. Jan Bosko zainteresował mnie przypadkiem, ponieważ na jednym z wyjazdów trafiłem do kaplicy Salezjanów. Tam był portret Jana Bosko – to było jeszcze przed seminarium. Kilka razy przewinął mi się ten obraz przed oczami i tak zainteresowałem się bardziej jego osobą. Przeczytałem jego zapiski i tym mnie kupił. Szczególnie jego podejściem do młodzieży, otwartością na nich. Nie zamykał się w schematach, nie ulegał presji środowiska. Był gotowy przyjąć człowieka takim, jakim jest.  

A Ty jakim chciałbyś być księdzem? 

Przede wszystkim takim, który słucha Pana Boga. Chciałbym być księdzem, który nie będzie ranił drugiego człowieka, który będzie potrafił go wysłuchać i wspierać. Z tym, że ta pomoc ma nie być moim planem i pomysłem tylko ma wypływać z relacji z Chrystusem budowanej w kaplicy, na adoracji. Wiem, że podczas modlitwy ładuję baterię, żeby tę miłość do Boga przelewać na ludzi, których spotkam na swojej drodze.  

Największą tajemnicą kapłaństwa jest chyba przede wszystkim możliwość odprawiania Mszy świętej. Czym Msza święta jest dla ciebie?  

Msza święta to przede wszystkim tajemnica. Ona ma swoje liturgiczne gesty, swój przebieg, ale za tym wszystkim kryje się głębia, która jest po ludzku czymś niezwykle ciekawym, inspirującym. W Eucharystii odnajduję coś takiego, co mnie prowadzi jeszcze dalej do odkrywania Boga. Msza święta jest dla mnie zaproszeniem na wyjątkową ucztę z Panem Jezusem. W seminarium mamy to szczęście, że uczestniczymy w Eucharystii codziennie. Być może istnieje ryzyko, że Msza mogłaby stać się dla nas jakąś rutyną, ale wtedy warto wracać do tych momentów, które budują w nas ciekawość, które otwierają nas na to co nie jest takie oczywiste.  

Wziąłeś udział w filmowej produkcji, która promuję Mszę świętą w języku łacińskim. Czy łatwo było przygotować spot, który promuje Mszę świętą? Jak zachęcić do uczestnictwa we Mszy świętej? I to tak wyjątkowej?  

Przy kręceniu spotu często powtarzaliśmy, że Mszy świętej nie chcemy potraktować jako towaru.  Nie chcieliśmy jej sprowadzać do jakiegoś produktu, który można w prosty sposób zareklamować. Chcieliśmy poruszyć takie struny w człowieku, by go poruszyć, by pokazać mu niezwykłość Eucharystii. Zwracaliśmy uwagę na to, żeby pokazać głębię niektórych elementów, żeby sprawić, że Msza święta przyciąga. Natomiast czy było łatwo stworzyć spot promujący Mszę? Niekoniecznie. Największym trudem było właśnie ukazanie tej głębi, poszukiwania. Chcieliśmy umieścić tylko okruchy tej tajemnicy, niedopowiedzenia – zwrócić uwagę na Jezusa, na Jego ofiarę, która dokonuje się w trakcie Eucharystii.  

Powiedziałeś, że nie chcieliście potraktować Mszy świętej jako towaru, który można sprzedać. No właśnie, czy w ogóle Msza święta potrzebuje promocji? 

Biorąc pod uwagę dzisiejszą kondycję świata, wydaje mi się, że tak. W dobrobycie szeroko pojętym mamy bardzo wiele rzeczy na wyciągnięcie ręki i bardzo wiele rzeczy sprowadzamy do materii. Msza święta jest inna, wyjątkowa, niesamowita. Z jednej strony rzeczywiście jest ona codziennością, bo właściwie w każdej chwili możemy w niej uczestniczyć i mamy ją na wyciągnięcie ręki. A z drugiej strony jest to rzeczywistość wykraczająca poza nasze poznanie, poza nasze myślenie. I to, że mamy do niej dostęp, to zasługa Pana Boga, który nas do tego zaprasza. Uzdalnia nas do tego, żebyśmy w Mszy świętej brali udział. Wydaje mi się, że właśnie dlatego ona nigdy nie będzie towarem, ponieważ ona nie jest nasza, nie jest czyjaś – jest Pana Boga, który się nią z nami dzieli, byśmy mogli mieć udział w zbawieniu.   

W opisie do wspomnianego filmu czytamy, że podczas Mszy świętej można zachwycić się tajemnicą Boga. Jak to rozumieć? Czy naprawdę tak jest, że Bóg podczas Mszy świętej zdradza nam swoje największe tajemnice?  

Pan Bóg daje nam możliwość, byśmy mogli Go bliżej poznać podczas Mszy świętej, w naszej rzeczywistości. Pozwala nam spojrzeć na Jego piękno, na Jego niezwykłą naturę. Ale jednak nie pozwala się poznać do końca, bo gdybyśmy poznali do końca Pana Boga, wtedy przestalibyśmy wierzyć. Natomiast ta tajemnica, którą odkrywamy podczas Mszy świętej pobudza nas do tego, żeby dalej odkrywać to Boże piękno, abyśmy się nim zaciekawili, zainspirowali.  

Czego mogę ci życzyć na tej dalszej, kapłańskiej drodze?  

Na pewno tego, żeby decyzje, które podejmuję, były zgodne z wolą Boga. Żeby nie było takich sytuacji, że ja chcę w lewo, a Pan Bóg prowadzi mnie w prawo. Chciałbym, byśmy zawsze potrafili wypracować porozumienie.  

Tego zatem ci życzę i dziękuję za tę rozmowę.  

Również dziękuję  

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę