Nasze projekty
fot. domena publiczna/wikipedia.org

Wizjoner,‌ ‌który‌ ‌formował‌ ‌chrześcijan.‌ ‌Ks.‌ ‌Franciszek‌ ‌Blachnicki‌

"Zostałem pochwycony przez Bożego Ducha i ja, który byłem nieśmiałym, zamkniętym indywidualistą, zacząłem tworzyć wspólnoty" - wspominamy ks. Franciszka Blachnickiego.

Reklama

Pokazywał ludzi i wspólnotę, a przede wszystkim, że to człowiek jest ważny w Kościele. Duchowny kształtował dojrzałych chrześcijan, a do jego grobu w Krościenku, zwanego “stolicą oaz”, pielgrzymuje wiele osób z kraju i zagranicy.

Człowiek kerygmatu, o głębokich przemyśleniach, który pokazywał Kościół jako wspólnotę wspólnot, wspomina ks. Roman Trzciński. Duchowny poznał ks. Blachnickiego na kapłańskich rekolekcjach oazowych w 1976 roku, gdzie ten każdego dnia przewodził liturgii.

On ukazywał Kościół, w szczególny sposób, jako wspólnotę wspólnot, co było nauczaniem Soboru Watykańskiego II. Jednak on to bardzo klarownie przedstawił. Bardzo mnie to zachwyciło. Ks. Franciszek był człowiekiem z głębokimi przemyśleniami posoborowymi i wiedział jak mają być realizowane w parafiach – mówi ks. Roman Trzciński.

Reklama

PRZECZYTAJ: Ks. Blachnicki otrzymał pośmiertnie Order Orła Białego. To najwyższe odznaczenie państwowe

“Ruch Światło-Życie narodził się w celi”

Ks. Blachnicki przyszedł na świat w 1921 roku, a w czasie wojny jako młody chłopak zaangażował się w działalność konspiracyjną, za którą został aresztowany. Przebywał w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, a w 1942 roku został skazany na śmierć przez zgilotynowanie.

Po kilku miesiącach oczekiwania został ułaskawiony, a karę śmierci zamieniono na 10 lat więzienia po zakończeniu wojny. Właśnie w czasie pobytu ks. Blachnickiego na oddziale skazańców dokonało się jego nawrócenie, zaczął wierzyć w Chrystusa. Można powiedzieć, że to w tej celi narodził się Ruch Światło-Życie – mówi Kamil Gmiterek, odpowiedzialny za akademicką wspólnotę Ruchu Światło-Życie przy kościele św. Anny w Warszawie.

Reklama

Po zakończeniu wojny wstąpił do seminarium duchownego w Krakowie, a po przyjęciu święceń kapłańskich pracował w kilku parafiach diecezji katowickiej. W tym czasie opracował metodę dziecięcych rekolekcji zamkniętych, ale do ponownego prowadzenia 15-dniowych rekolekcji oazowych powrócił w 1963 roku. Wypracował genialny system formacji – możemy usłyszeć od osób, które wspominają ks. Franciszka.

Kształtował dojrzałych chrześcijan

Wspólnota założona przez ks. Blachnickiego nadal cieszy się popularnością w różnych grupach wiekowych: dzieci, młodzieży studentów, ale też rodzin, które przyłączają się do Domowego Kościoła. Co ważne, Ruch Światło-Życie nie skupia się na wybranym elemencie, ale całościowej formacji człowieka, zarówno jeśli chodzi o liturgię czy ewangelizację.

Ks. Franciszek dostrzegał potrzebę kształtowania dojrzałych chrześcijan. Wiedział, że kiedy wychowa młodych ludzi od początku, ale potem też dorosłych i pokaże się im czym to życie chrześcijańskie jest to będą mogli też formować innych. Czasami jak czyta się sylwetki różnych osób, to można zobaczyć, że niektórzy przez pewien czas należeli do oazy i potem wspominają, że dzięki formacji w Ruchu poznawali zmysł ojca Blachnickiego i świadomie wchodzili w życie społeczne – mówi Kamil Gmiterek.

Reklama

Ks. Blachnicki wiedział co jest ważne i miał pewną wizję Kościoła, na której budował. Nie ograniczał się, a w czasie powstawania wspólnoty oazowej czerpał, co ważne, z innych ruchów obecnych już w Kościele m.in. ze wspólnot protestanckich obecnych na Zachodzie, co nie spotkało się z pozytywnym odbiorem wśród ludzi. Jednak ks. Blachnicki wyciągał to co jest dobre w poszczególnych ruchach, wcielał to na gruncie polskim i powoli budował formację oazową wśród różnych grup.

Widział całe społeczeństwo. Dla każdego chciał mieć jakąś propozycję, żeby nikogo nie zostawić: formować młodych, dorosłych, kapłanów – mówi Kamil Gmiterek.

CZYTAJ TEŻ: „Służę, więc jestem”. Fenomen ks. Franciszka Blachnickiego

Wcielał idee posoborowe w życie

Tym samym uczył Soboru Watykańskiego w praktyce, bo działania, które podejmował były dla niego bezpośrednią odpowiedzią. Ks. Trzciński, który wstąpił do seminarium duchownego w 1967 roku, a więc dwa lata po soborze, wspomina, że jeden z wykładowców omawiał dokumenty wówczas wydane, ale ks. Blachnicki potrafił wprowadzić je w życie.

Doświadczyłem tego w Krościenku, to było moje nawrócenie. Zostałem pochwycony przez Bożego Ducha i ja, który byłem nieśmiałym, zamkniętym indywidualistą, zacząłem tworzyć wspólnoty – mówi.

Czasy posoborowe to moment przejścia z wysłuchiwania mszy do faktycznego uczestnictwa w niej na czym bardzo zależało ks. Blachnickiemu. Wiedział co jest najważniejsze w Kościele, umiłował liturgię i chciał, żeby rozumieli to też inni ludzie.

Wiedział, że tu jest to źródło, jak mówił Sobór Watykański II, i potrafił wcielać to w życie, w formację Ruchu. Kiedy patrzy się na wspólnoty oazowe, to widać tę troskę o liturgię. To miejsce, w którym dzieje się to co najważniejsze w Kościele ks. Franciszek postawił na czele tej formacji. Skupiamy się wokół ołtarza i cała formacja jest też osnuta wokół liturgii – podkreśla Kamil Gmiterek.

Był wizjonerem, patrzył w przyszłość

Nie zatrzymywał się na tym co teraźniejsze, ale patrzył przede wszystkim w przyszłość, niektórzy nazywają go wizjonerem, który widział rzeczywistości niedostrzegalne przez innych. Jednocześnie ks. Blachnicki posiadał w tym wszystkim wielką odwagę i wolność, ponieważ w czasach komunizmu nie można było organizować jakichkolwiek wspólnot czy prowadzić oaz.

A on prowadził. I my prowadziliśmy, poszliśmy za nim. Mieliśmy odwagę jego odwagą. Ale ta jego odwaga była jakaś nadprzyrodzona, niezwykła – podkreśla ks. Roman Trzciński.

Mimo prześladowań przez komunistów pozostawał odważny w swoich sformułowaniach, a po trudnych doświadczeniach np. związanych ze zlikwidowaniem przez władze państwowe Krucjaty Wstrzemięźliwości zainicjowanej przez ks. Blachnickiego w 1957 roku, potrafił okazywać wdzięczność.

Gwałtownik Królestwa Bożego

Za sprawą ks. Blachnickiego powstała również, w 1979 roku, Krucjata Wyzwolenia Człowieka, która miała pomóc w przezwyciężeniu alkoholizmu i innych zniewoleń współczesnego człowieka.

W grudniu 1981 roku wyjechał Rzymu, gdzie zastał go stan wojenny. Natomiast w 1982 osiadł w Carlsbergu, gdzie organizował Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji Światło-Życie i pomagał polskim emigrantom.

Zmarł nagle w Carlsbergu 27 lutego 1987 roku. Jan Paweł II w telegramie wystosowanym po jego śmierci nazwał go “gwałtownikiem Królestwa Bożego” a Kościół modlił się wówczas psalmami i śpiewał, że “potomstwo sprawiedliwego żyć będzie wiecznie”.

W 2000 roku grób duchownego został przeniesiony z niemieckiego Carlsbergu do Krościenka nad Dunajcem, gdzie do tej pory pielgrzymuje wiele osób z kraju i zagranicy. 

We wrześniu 2015 roku papież Franciszek zatwierdził dekret o heroiczności cnót ks. Franciszka Blachnickiego. To oznacza, że do beatyfikacji potrzeba jeszcze cudu za wstawiennictwem świętego kapłana. 

W marcu 2023 roku Instytut Pamięci Narodowej poinformował, że śmierć ks. Blachnickiego nastąpiła w wyniku otrucia rtęcią przez funkcjonariuszy MSW PRL.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę