Każdy ma swoje guilty pleasures. Ja na przykład mam słabość do telewizyjnych metamorfoz. Każdego dnia, kiedy patrzę bezradnie w swoją szafę pełną przypadkowych rzeczy, po cichu marzę o tym, że i mnie weźmie kiedyś na warsztat jakiś tvn-owski stylista, który dzięki swojej wiedzy, doświadczeniu i voucherowi do Arkadii zapełni moją garderobę zgrabnymi zestawami na każdą okazję.
Święta to czas równości. W ubogim żłobie rodzi się Zbawiciel, a biedni, bogaci, młodzi i starzy ocierają się o siebie w centrach handlowych, razem stoją w korkach ulicznych i przy tych samych wigilijnych stołach spożywają pochodne karpia, maku i kapusty. A potem, kiedy duch Świąt powoli mija, a kalorie zostają, wszyscy spotykają się jeszcze raz – tym razem w zaciszu osiedlowej siłowni, gdzie ramię w ramię biegają na stepperach, ćwiczą na aerobach i pedałują na stacjonarnych rowerkach.
Być piękną kobietą, to nie znaczy być top model – twierdzi Agnieszka Draniak, współwłaścicielka Accademii TeN Milano, współtwórczyni linii kosmetyków solaryjnych. Kobieta, która ma naście lat, czy kobieta z dużym bagażem doświadczeń życiowych, mogąca być naszą babcią, każda z nich ma w sobie coś szczególnego, coś specjalnego…
W tym roku staramy się naszego oczekiwania nie ubierać w wiarę w Aniołka równą tej, że w Betlejem narodził się Zbawiciel i że czekamy na Niego całym sercem. Z drugiej jednak strony czuję, że również w tym oczekiwaniu na dar od kogoś Innego, posłanego z Nieba jest coś bardzo ważnego.
„Młodzi, dobrze wykształceni i dobrze sytuowani mieszkańcy dużych miast przyznający się do praktyk religijnych” – tak CBOS definiuje polskich wolontariuszy. Postawili na głowie system robota-wypłata, bo postawili na siebie: działanie bez wypłaty jest dla nich jak egzorcyzmowanie własnego egoizmu i… interesowności. Dobrze im robi na to, kim się stają.
Gdyby ktoś zapytał mnie, dlaczego miałby spędzić święta w domu rodzinnym skoro ma ochotę wreszcie spędzić je na nartach w górach – będąc uczciwym intelektualnie, musiałbym odpowiedzieć: nie mam bladego pojęcia. Ale równie szczerze dopowiem: ale wiem, że absolutnie warto.
My, przedstawiciele pokolenia 20+, którzy od lat każdego grudnia patrzymy na swoje wycieńczone matki, ciotki i babki, dziś zakładamy własne domy i w pierwsze samodzielne Święta zadajemy sobie pytanie: dlaczego musimy się tak umęczać?
Naparzajcie pompejankę! – taki wpis znalazł się w dziale „komentarze” portalu z pieskiem w nazwie, pod jednym z cytowanych z kolorowej prasy wywiadów z Katarzyną Figurą o jej skomplikowanych relacjach z – niedługo byłym – mężem.
Poznać dziecko, to jak odkryć tajemnicę. Niby nic bardziej fascynującego niż odkrywanie tajemnic, a z jakiegoś powodu dorośli tych akurat wydają się wcale nie ciekawi. Idą na łatwiznę, powtarzając banał, że nikt nie zna ich dziecka lepiej. Nawet nie zauważają, kiedy przestają z nim rozmawiać, bo wiedzą lepiej czego ich dziecko chce, co myśli i co czuje.
„Myśl o rodzinnej wigilii tego roku wzbudzi we mnie poczucie winy. Udam, że cieszy mnie prezent, interesuje rozmowa przy stole i że zupa jest wyjątkowo smaczna. Tylko gdzie jest osoba, która zawsze ją dla nas przygotowywała?”
Z dobrych spotkań, z dobrych rozmów można utkać piękną przyjaźń, która zmieni nasze życie
Nowy rozdział, nowe rozdanie, nie wiem, gdzie i kiedy ta podróż się skończy.