Dar, którym był mój rodzony ojciec stał się naturalnym fundamentem, na którym wyrosło moje własne powołanie do ojcostwa, ukształtował się sposób, w jaki traktuję ludzi szukających u mnie wsparcia.
A gdyby tak wysłać autostopem siedemdziesiąt dwie osoby w Europę mówiąc, że mają ten czas przeżyć jak rekolekcje? Dziwny pomysł. Na pewno mało rozsądny, a nawet powiedziałbym więcej: niebezpieczny i groźny. Dlaczego? Ponieważ ten rodzaj doświadczenia Bożej Opatrzności może nie tylko uzależnić, ale nawet zmienić życiowe plany.
Coraz więcej księży i zakonników traktuje internet „na serio”, tak, jak ambonę. Wielu z nich zakłada swoje kanały na Twitterze. Stworzyliśmy widżet, dzięki któremu w jednym miejscu zobaczycie najnowsze tweety najaktywniejszych z nich.
Z tygodnia na tydzień przybywa osób duchownych na Twitterze. Grupa polskich księży poprowadziła już rekolekcje wielkopostne na TT, były też medytacje nad wezwaniami litanii loretańskiej. Piszą klerycy, kapłani, biskupi na czele z papieżem.
U podstaw mojego działania jest wizja człowieka. Nie ukrywam, zbudowana jest na analizie Ewangelii i moim życiu duchowym. Trzydzieści lat po moim nawróceniu i dwadzieścia lat od momentu otrzymania święceń kapłańskich, chciałbym się nią podzielić. Jestem przekonany, że ta wizja człowieka leży u podstaw wszelkich zmian na lepsze, w które dokonują się w ludziach dzięki działaniu Stowarzyszenia WIOSNA.
Niezaliczona sesja, utrata stypendium, powtórka roku. Ale też rozboje, pożary i banicja – sprawdź, co grozi, gdy impreza roku wymyka się spod kontroli.
Przejdź kolejne kroki z Krzysztofem Pałysem OP i poznaj najważniejsze zasady wolności.
Post był dla mnie przez lata zjawiskiem z gatunku czysto teoretycznych. Piękna, stara tradycja nie przepuszczana do dalszych rozważań przez dwa pytania.
Kiedy zobaczyłem swój naznaczony przez „sąsiada waleczne serce” (o miejsce parkingowe) samochód, przyznaję, szlag mnie trafił.
„Powiedział Bartek, że jest tłusty czwartek”. Takie wierszyki opowiada się w Warszawie na ulicy Chmielnej. Kilka dni temu byliśmy tam z kamerą i pytaliśmy o najbardziej kaloryczne święto w roku.
Dzieci przychodzą do nas ze wszystkim, co ich dotyka, bo chcą się tym podzielić. Jeśli spotka je jakaś przykrość, chcą nam o tym powiedzieć, bo to przynosi ulgę. Tak naprawdę wcale nie oczekują naszej ingerencji.
Zawsze była w nich siła, o czym nie raz przekonała się polska historia. Dziś można myśleć o nich różnie, ale to tylko z tego powodu, że są niezwykle barwną i różnorodną grupą. Rzecz jasna, mowa o studentach, którzy solidarnie wypełniają biblioteki, puby i ulice dużych miast.