Krok po kroku do… wolności
Przejdź kolejne kroki z Krzysztofem Pałysem OP i poznaj najważniejsze zasady wolności.
-
Post to wolność płynącą z rezygnacji.
-
Szalony konsumpcjonizm ogranicza naszą wolność, a często narusza godność. „Nie chcę być niewolnikiem pewnych rzeczy. Mam swój wewnętrzny świat, który daje mi jakąś niezależność” – mówiła nieżyjąca już aktorka Krystyna Feldman, znana z życiowego ascetyzmu. Nie wystarczy mieć. Sztuką jest umiejętne korzystanie z już nabytych dóbr. Ważne jest to, w jaki sposób używamy tego, co mamy. Czy potrafimy się cieszyć, czy narzekamy?
-
Niekiedy można odnieść wrażenie, że dzisiaj ludzie uważają, że psychologia, terapia jest rozwiązaniem wszystkich kłopotów i problemów. Owszem, bywa, że jest potrzebna, ale nie może uszczęśliwić człowieka. Nawet Freud pisał do Sandora Ferenczi o bezradności psychoanalizy. Był świadom granic psychoterapii. Szczęście nie polega na wolności od wszelkiego cierpienia, to raczej trud odkrywania tego jak być szczęśliwym w cierpieniu, albo mimo cierpienia. To trudne dla ludzi, którzy myślą, że duchowość ogranicza się do wydobycia z własnego ciała i własnej historii.
-
Człowieku, nie katuj siebie! Za co próbujesz się katować? Że miałeś trudną historię życiową? Że miałeś taką a nie inną sytuację rodzinną? Za to, że byłeś źle traktowany w szkole? Wszystko, nawet momenty najbardziej bolesne czy wstydliwe historie, mogą służyć dobru człowieka. Tam, gdzie grzech jeszcze obficiej rozlała się łaska – twierdzi św. Paweł. Można więc śmiało za nim dodać, że tam, gdzie była ludzka krzywda, jeszcze obficiej rozlała się łaska.
-
Prymitywna psychologia nieraz maluje takie ideały: dziecko wychowywane w domu, gdzie mama i tata bardzo się kochają, może być świadkiem tej miłości i z pewnością będzie dojrzałe. To jest zbyt naiwne. Z takich rodzin wychodzą straszliwi egoiści, narcyzy. Człowiekowi, który nigdy nie miał żadnych przeszkód, nigdy nie cierpiał, będzie o wiele trudniej osiągnąć dojrzałość, niż temu, który miał trudności.
-
W dążeniu do dojrzałości powinno przestać się myśleć o deficytach, a zacząć myśleć o zasobach. Taka postawa wdzięczności daje człowiekowi wolność i umiejętność dostrzegania dobra, nawet w najtrudniejszych momentach.
-
Bóg jest jak dobry trener dodaje kolejnych wyzwań, abyśmy byli silniejsi.
-
Szkoda tracić czas na zatrzymywanie się nad swoimi wadami. Jeśli pójdą w ruch nasze talenty, to wady same zaczną obumierać.
-
Zebranie zbyt dużej ilości doświadczeń, mądrych tekstów, dobrych rad może zabić. Dostęp do materiału jest bardzo łatwy, nie sposób jednak, zdążyć go przepracować, ani z punktu widzenia światopoglądowego, ani osobowości. Powstaje w końcu wielki plac budowy z ogromną ilością materiału, ale człowiek mieszka w kurnej chacie. Materiał bowiem nie został przez niego wykorzystany. Jeśli zaczynam budować źle, to muszę rozebrać budowlę, do tego punktu, do którego budowałem według pionu. Nie wolno mi budować dalej, bo wszystko się zwali. A jeśli się już wali, to należy na to pozwolić. Czasami wali się kilkanaście lat życia i muszę zacząć od nowa. To także droga nawrócenia.
-
Można budować na błędnych założeniach: to budowanie na własnych siłach, talentach, na tym, że „ja potrafię”. Ale gdzie w tym wszystkim jest Bóg? Jego łaska? Ten błąd w myśleniu popełniają ludzie o wielu talentach (dominuje w nich zbytnia pewność siebie) i Ci, którzy mają tylko jeden talent (nie chce im się ryzykować). Jedna postawa to kompleks wyższości, druga – niższości.
-
Jeśli nie buduję swojej osobowości i swojego życia na skale, tylko na piachu, zabijam w sobie Bożego ducha. Nie dbam o fundament. Jeśli autorytetem jestem sam dla siebie, to jest to błoto. Jeśli tym autorytetem są ludzie, to inny rodzaj błota. Jest tylko jeden autorytet, który nie zawodzi. Gdy człowiek zacznie budować na Bogu, to wtedy budowla, nawet jeśli przejdzie przez próbę kryzysu, zostanie ocalona.
-
Pewien emerytowany wojskowy opowiadał, że pilot myśliwca zawsze, nawet jeśli jego samolot już dymi, walczy do końca. Zawsze liczy, że uda mu się jakiś niekonwencjonalny manewr. Albo, że przeciwnikowi odpadnie skrzydło. Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony – mówi Jezus. Nie dodaje w jakim stanie…
-
Jeśli coś jest wolą Bożą, to jest dla nas najlepsze. Ile nerwów byśmy zaoszczędzili robiąc to, co do nas należy i nie zamartwiając się? Bóg zatroszczy się o nas. Zawierz i pozostań spokojny.
-
Można zabić w sobie całą radość życia nieustannym zamartwianiem się, tym co było, na co nie mam się już wpływu. Jeśli nie jesteś w stanie zmienić przeszłości, a wciąż się tym zamartwiasz, to marnujesz teraźniejszość na wyrzuty sumienia.
-
Są różne rodzaje życiowych dróg. Niektóre dają wewnętrzną pewność, w jakim kierunku iść. Na innych człowiek czuje się, jakby dryfował na krze, ta nagle pęka i musi zdecydować, na którą połówkę wskoczyć. Są chwile, w których potrzeba deklaracji i decyzji, bez odwracania się za siebie. Taką drogę pokazuje Psalmista: Zawierzyć i pozwolić, aby odtąd On już działał
-
Wolność w Bogu to przekonanie, że wszystko co nas spotkało, jest wpisane w naszą drogę: dobro i zło. Bóg nie jest autorem zła, ale zło dopuszcza i zawsze potrafi je wykorzystać do większego dobra.
-
To co zabija w człowieku spontaniczność i wolność, to nadmierne pragnienie sukcesu i brak umiejętności przegrywania. Jeśli ktoś nie potrafi przegrywać konflikt jest nieunikniony.
-
Ewagriusz z Pontu pisał o takim okresie w życiu duchowym człowieka, który określił „letniością”. Tego typu stan duszy popycha człowieka do byle jakich czynów i obowiązków. Wiąże się on z przeciętnością, nie ma zgody na grzech ciężki, ale też nie ma gorliwości. To tak, jakby uczyć się w szkole tylko po to, by nie dostać oceny niedostatecznej. W chrześcijaństwie nie chodzi o to, by wciąż myśleć o tym, jak żyć, żeby nie zgrzeszyć, ale co zrobić, by w życiu było więcej miłości.
-
Jeden z niemieckich filozofów, Martin Heidegger, twierdził, że gdy umieramy, świat ginie razem z nami. Przed śmiercią jednak dodał: „Tylko Bóg może nas uratować”.
-
Benedykt XVI na spotkaniu z młodzieżą w Niemczech powiedział zdanie, które przeszło niemal niezauważone: Bóg nie pamięta o naszych upadkach, ale o tym ile razy powstajemy.
-
Mówienie o tym, że środowisko wiele znaczy, to teza socjologów, a nie Pana Boga. Zupełnie beznadziejne środowisko potrafi wydać świętego, ale też święte środowisko potrafi wydać drania. Judasz miał środowisko fenomenalne, najlepsze z możliwych: Matka Boża, Apostołowie, sam Jezus – jednak nie było go stać na próbę ratowania siebie. Może nie pomyślał, że Chrystus mu przebaczył. Są ludzie, którzy wolą skończyć ze sobą, niż nad sobą zapłakać.
-
Pod wpływem konfliktów w środowisku najprościej się wycofać. Proboszcz na parafii, nie jest taki jak bym chciał, przełożony w klasztorze, współpracownicy, szefowie, podwładni... Jestem niezaakceptowany więc odchodzę. Zastanawiam się jednak, w którym miejscu Ewangelii jest napisane, że przełożony musi spełniać moje oczekiwania? Jezus nie miał „wybitnych” przełożonych: Herod, Piłat, Kajfasz, Ananiasz… Jeśli chcesz znaleźć wolność w Bogu, najpierw naucz się żyć z takimi ludźmi, jakich daje ci Bóg.