Nasze projekty
fot. Orzalaga/pixabay.com

Bóg się rodzi, łap za mopa

My, przedstawiciele pokolenia 20+, którzy od lat każdego grudnia patrzymy na swoje wycieńczone matki, ciotki i babki, dziś zakładamy własne domy i w pierwsze samodzielne Święta zadajemy sobie pytanie: dlaczego musimy się tak umęczać?

Reklama

Świąteczne porządki to koszmar. Nie okłamujmy się – pucowanie okien na niebezpiecznych wysokościach i szorowanie miejsc, do których przez następny rok i tak nikt nie zajrzy, nikomu nie sprawia przyjemności. A co dostajemy w zamian za długie godziny ciężkiej harówki? Posępne wieczory w nagim mieszkaniu, które bez dywanów, firanek i z rozbebeszoną pościelą wygląda jak miejsce policyjnego przeszukania. My, przedstawiciele pokolenia 20+, którzy od lat każdego grudnia patrzymy na swoje wycieńczone matki, ciotki i babki, dziś zakładamy własne domy i w pierwsze samodzielne Święta zadajemy sobie pytanie: dlaczego musimy się tak umęczać?

Dla katolików odpowiedź jest prosta: bo Adwent. Okres duchowych przygotowywań na przyjęcie Jezusa jest doskonałą okazją, by i w domu zrobić trochę miejsca, wyrzucając niepotrzebne graty. Utożsamianie remanentu duchowego z uporządkowaniem przestrzeni fizycznej występuje zresztą także w innych wyznaniach – przed Rosz ha-Shana żydzi zastanawiają się, kogo skrzywdzili w mijającym roku, jednocześnie wymiatając brud z szafek, a hindusi przed świętem Diwali pucują domy na przyjęcie bogini Lakszmi. Głęboką mądrość wielkich religii mówiącą, że czyste otoczenie to czysta dusza, niespodziewanie potwierdza także nauka. Zgodnie z tzw. teorią wybitych szyb Jamesa Wilsona i George’a Kellinga, wygląd otoczenia w znaczący sposób wpływa na nasze decyzje moralne – dlatego na przykład w dzielnicach, gdzie króluje graffiti, a na ulicach zalega potłuczone szkło, wskaźnik przestępczości jest wyższy, niż w miejscach schludnych. Choć wydaje się, że w tej hipotezie przyczyna zamieniła się ze skutkiem, potwierdził ją ostatecznie prosty eksperyment holenderskich naukowców. Badacze położyli kopertę z pieniędzmi najpierw na zadbanej, a potem zaśmieconej ulicy. Okazało się, że w ładnym otoczeniu pieniądze zabrało tylko 13% przechodniów, podczas gdy w brzydkiej okolicy ten odsetek był aż dwukrotnie wyższy.

W uporządkowanym otoczeniu nie tylko lepiej się zachowujemy, ale i czujemy bardziej komfortowo – przynajmniej zgodnie z teorią ewolucji. Ludzkie zamiłowanie do porządku sięga ponoć jeszcze czasów, kiedy nasi przodkowie byli włochaci i używali maczug. Wówczas pozbywanie się z pola widzenia niepożądanych przedmiotów miało na celu zwiększenie swoich szans na przetrwanie, bo wszelkie zbędne obiekty mogły posłużyć za kryjówkę czającym się w zaroślach drapieżnikom. Dziś nie musimy już uciekać przed fossami, mamy mieszkania wyposażone w odkurzacze i Cif, a jednak nasza naturalna potrzeba porządku przeżywa głęboki kryzys. Najlepiej świadczą o tym telewizyjne programy, takie jak „Perfekcyjna pani domu” czy „Wielkie porządki”. Ich bohaterami, tak w wydaniu zachodnim, jak i coraz liczniejszych edycjach polskich, są ludzie, którzy „przestali panować nad bałaganem”. W praktyce oznacza to, że mieszkają tak, jak zapewne żyłyby nastolatki pozbawione nadzoru rodziców – wśród hałd ciuchów, z podłogą zasłaną książkami, całkowicie bezradni wobec zasypującej ich góry przedmiotów. I, sądząc po lawinowym powstawaniu tego typu show, jest ich coraz więcej. 

Reklama

Oczywiście psychiatria zna pojęcie patologicznego zbieractwa. Być może jednak głębokie przyczyny tego zaburzenia – trudności z podejmowaniem decyzji, niezdolność do realizacji planów i tendencja do unikania odpowiedzialności, są po prostu wpisane w kondycję współczesnego społeczeństwa. Może składujemy bezkrytycznie przedmioty, bo poczucie, że wszystko mamy pod ręką, daje nam utracone poczucie kontroli? A może akumulacja rzeczy trwalszych, niż my sami, osłabia nasz lęk przed przemijaniem? W obu przypadkach to złudne poczucie komfortu nie zawiedzie nas daleko. Może warto więc, choć raz do roku, uporządkować swoją przestrzeń życiową, pozbyć się bufora w postaci nikomu niepotrzebnych przedmiotów i stanąć sam na sam ze sobą – w czystym mieszkaniu. Jeśli istnieje szansa, że parę godzin ze ścierką uczyni nas choć trochę lepszymi ludźmi, to może jednak warto się przemęczyć?

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę