Wesele bez alkoholu?
Zrezygnowanie z alkoholu na weselu lub podawanie go w ilościach niewywołujących upojenia jest szansą na to, by państwo młodzi „upoili” gości swoją miłością.
Zagadnieniem weselnym, którego nie sposób pominąć, jest alkohol. I choć może zabrzmi to jak nudne gadanie księdza (ale to nic), chciałbym powiedzieć, że moim zdaniem najlepiej, by alkoholu w ogóle nie było na weselu, a jeśli już się pojawi, to w niewielkich ilościach.
CZYTAJ>>> Prezent ślubny. Co podarować parze młodej?
Wesele bez wódki to żadne wesele?
Dlaczego? Alkohol to jedna z największych zmór ludzkości, która potrafi popsuć nawet najpiękniejsze święto, bo na przykład w połowie wesela część gości upita do nieprzytomności ląduje pod stołami, więc pozostali nie mają już przyjemności ze świętowania. Zachęcam z całych sił do robienia wesel bezalkoholowych, a jeżeli alkohol jednak się pojawi, to niech będzie w rozsądnych ilościach, na przykład jako wino do obiadu i jakiś drink dla każdego gościa. Argumenty mówiące o tym, że rodzina nie zrozumie lub że przyjaciele są przyzwyczajeni, albo że zawsze tak było i wesele bez wódki to żadne wesele, zupełnie mnie nie przekonują. Błagam was, zmieńmy wreszcie tę kulturę. Bądźcie odważni i róbcie inaczej.
Kiedy alkohol ma sens
Oczywiście nie chodzi o to, że alkohol jest czymś złym, bo nie jest. Napicie się go nie zalicza się do złych i grzesznych czynów. Grzechem jest tylko i wyłącznie nadużywanie alkoholu. A zatem dostarczanie wódki na wesele w nieskończonych ilościach po to, żeby każdy mógł napić się tyle, ile dusza zapragnie, jest według mnie okropnym błędem i strasznym wstydem.
Jeżeli wasza zabawa weselna nie jest w stanie się udać bez alkoholu, to znaczy, że nie potraficie się bawić. Jeśli nie umiecie wzbudzić w sobie radości i szczęścia ani zorganizować szampańskiej zabawy bez szampana, to tak naprawdę nie potraficie się naprawdę cieszyć i wspólnie bawić. Alkohol ma sens, kiedy jest tylko i wyłącznie trunkiem, który sprawia trochę przyjemności, jest spożywany dla smaku lub by nieco (jak mówi Biblia, por. Koh 10,19) rozweselić człowieka. Kiedy jednak staje się koniecznie potrzebny do szczęścia, przeradza się w coś bardzo złego. Dlatego zachęcam wszystkich, a szczególnie tych, którym rzeczywiście zależy na ewangelicznym życiu, by zrezygnowali na swoich weselach z alkoholu albo ograniczyli go do normalnego minimum, czyli do ilości, która nikogo nie doprowadzi do upojenia alkoholowego.
Przeczytaj również
ZOBACZ>>> „Co ludzie powiedzą”, czyli spór o wesele
Kultura presji alkoholowej
Choć wiadomo, że państwo młodzi mają wolność w podejmowaniu decyzji o różnych aspektach ich wesela, to odnoszę wrażenie, że wszyscy wychowaliśmy się w kulturze pewnej presji alkoholowej. Pamiętam z dzieciństwa, jak na weselach widziałem stojące skrzynie wódki, którą potem ojciec pana młodego dumnie roznosił po sali. Z czego tu być takim dumnym? Ojciec pana młodego powinien raczej chodzić ze swoim synem i jego żoną od stołu do stołu i pokazywać, jak wspaniałymi są ludźmi.
Chlubą ojca na weselu powinien być jego syn, a nie skrzynki napełnione alkoholem. Przepraszam, jeśli to brzmi dość ostro, nie chcę nikogo obrażać, ale raczej dosadnie powiedzieć, że koniecznie potrzebujemy zmienić tę bezsensowną kulturę picia. Ta zmiana zaś ma się zacząć od nas, ludzi, którzy starają się żyć Ewangelią.
Jak temat alkoholu na weselu przekłada się na życie małżeńskie?
Otóż bardzo konkretnie. Jeśli wasze szczęście małżeńskie i codzienna radość będzie uzależniona od różnego rodzaju rozrywek, używek czy dopalaczy, to po prostu nie będziecie szczęśliwi. Małżeństwo to miłość i relacja z tą drugą osobą, a nie napędzanie się dodatkowymi rzeczami. Nie chodzi oczywiście tylko o alkohol, ale także o szukanie różnego rodzaju nadzwyczajności. Niestety wielu ludzi tak funkcjonuje, że jeśli nie mają czegoś, co wprawia ich w euforię, czyli na przykład nie posiadają wspaniałego domu, nie jeżdżą na egzotyczne wakacje czy po prostu nie mają na koncie wielkich pieniędzy, to czują się nieszczęśliwi. Między takimi ludźmi nie ma prawdziwej miłości. A tylko ona może wypełnić pustkę w sercu, którą nosi każdy z nas. Ani pieniądze, ani wakacje, ani spektakularne i ciekawe życie nie dadzą wam szczęścia, jeśli nie zbudujecie między sobą miłości.
Zrezygnowanie z alkoholu na weselu lub podawanie go w ilościach niewywołujących upojenia jest szansą na to, by państwo młodzi „upoili” gości swoją miłością. Pozwólcie więc najpierw upoić się Panu Bogu miłością, którą jest On sam, a potem opowiedzcie o niej swoim gościom weselnym przez to, jak z nimi będziecie. Wtedy zbędne okażą się marne trunki, które mają podkręcić zabawę. Gdy zaprosicie Pana Boga, to On wyciągnie trunki swojej miłości, które z niczym się nie równają.
Fragment książki „Ballady i romanse” o. Adama Szustaka OP