Fragment pochodzi z książki „Pan Bóg? Uwielbiam!” Marcina Jakimowicza Drugiego maja 2014 roku ruszyliśmy do Włoch. Od pół roku nie myślałem o niczym innym. Chciałem zwiać jak najdalej od problemów, kłopotów. Mapy Toskanii znałem na pamięć. Były w łazience, w kuchni, w telefonie. Nigdy nie czekałem tak intensywnie na wyjazd jak tym razem. Oficjalnie wpuszczałem […]
Fragment pochodzi z książki „Pan Bóg? Uwielbiam!” Marcina Jakimowicza Naucz się języka królestwa. „W Jego pałacu wszystko woła «Chwała!»” (Ps 29, 9). Pamiętam, jak kiedyś w czasie modlitwy przyszła intuicja: „Błogosław wszystkich, których dzisiaj spotkasz”. Zacząłem nieśmiało sprawdzać, jak to działa. Sytuacja była taka: podchodzę do znajomej ekipy, która właśnie reaguje szyderstwem na czyjeś opowieści […]
Dla Jana Kowalskiego, który nie wie jak zabrać się za zakurzoną księgę, która stoi zduszona na półce miedzy Sienkiewiczem a kryminałami o powojennym Wrocławiu, ta książka będzie odkryciem Ameryki. Opowieścią o Bogu, który marzy o tym, by z nami rozmawiać i chce być bardzo komunikatywny. Znajdziemy wiele zaskakujących smaczków, do których, przyznamy, nie jesteśmy przyzwyczajeni. […]
Wiara polega na tym, że dziękujesz za uzdrowienie wówczas, gdy jeszcze cię boli.
To podobno jedyny cud, który „nie wyszedł” Jezusowi. Powiedział do zmarłego: „Wstań”, a on… usiadł.
Przychodzą chwile, gdy nawet najwięksi twardziele muszą się przyznać do tego, że się boją. Jesteśmy chodzącym lękiem. Jedyną osobą, która może nas z tego strachu uwolnić, jest Bóg
Podwójne życie. Brzmi nieźle, ale jedynie w tytule filmu Kieślowskiego i pod warunkiem, że dotyczy jakieś niesprecyzowanej Weroniki. W małżeństwie to równia pochyła. Nawet jeśli chodzi o drobnostki, szczegóły, duperele.
Bóg nie jest naszym partnerem, Jego drogi nie są naszymi drogami, zawsze będziemy więc skazani na pewną nieprzewidywalność, błądzenie po omacku i bezradny krzyk przypominający wołanie Jerzego Stuhra z „Seksmisji”: „Ciemność, widzę ciemność!”.
Malutka śląska parafia. „I jak wam jest?” – zapytał ksiądz stojącą przy ołtarzu parę obchodzącą 50-lecie ślubu. Kobiecina nie zdążyła jeszcze otworzyć ust, gdy mąż szczerze westchnął do mikrofonu: „Oj, ciężko, księże, ciężko…”. Nie mam tak długiego małżeńskiego stażu. Zaledwie 15 lat. Ale zgadzam się z przedmówcą.