Bóg stawał się fundamentem ich życia, a Ojczyzna największym skarbem – powiedział o uczestnikach akcji pod Arsenałem ks. płk Jan Domian w 72. rocznicę brawurowej akcji odbicia więźniów z rąk Gestapo
Liturgia zgromadziła kombatantów, żołnierzy Szarych Szeregów, harcerzy i młodzież szkół noszących imię oddziałów Armii Krajowej i Szarych Szeregów. Obecni byli także żołnierze wojsk specjalnych z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca, kultywujący tradycje jednostek i związków zbrojnych okupowanej Polski. Poczty sztandarowe wypełniły boczne nawy katedry polowej. Liturgię słowa przygotowali harcerze, a śpiew żołnierze Reprezentacyjnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego.
Ks. Jan Domian przypomniał w homilii okoliczności przeprowadzenia akcji. Podkreślił, że jest to jedna z najbardziej znanych akcji zbrojnych Polskiego Państwa Podziemnego, która w okupowanej Warszawie miała poważne znaczenie psychologiczne. Powiedział, że w duchu patriotyzmu wychowane było całe pokolenie młodzieży polskiej okresu międzywojnia, wpatrujące się m.in. w postaci ostatnich żyjących uczestników Powstania Styczniowego i bohaterów wojny polsko-bolszewickiej. "To Bóg stawał się fundamentem ich życia, a Ojczyzna największym skarbem i darem" – zauważył kaznodzieja.
Podkreślił też, że w dalszym ciągu przekazywana jest w sztafecie pokoleń odpowiedzialność za losy Ojczyzny. "Dzisiaj troska o wolność zależy do młodego pokolenia. Druhny i druhowie przejmujący tradycje Szarych Szeregów, jesteście tym pokoleniem, które winno przejąć od żyjących harcerzy Szarych Szeregów ich patriotyzm i życie oparte na wartościach. Budujcie swoje życie tak, jak czynili to Wasi poprzednicy: na ufności Bogu, honorze w sercu i miłości do Ojczyzny" – zaapelował kapłan.
Podczas Mszy św. wierni modlili się m. in. w intencji kombatantów, ostatnich żyjących świadków II wojny światowej.
Eucharystię koncelebrowali z bp. Guzdkiem księża Henryk Kietliński i Stefan Wysocki – kapelani środowiska Szarych Szeregów, a także księża: płk Jan Domian, por. Artur Samsel – kapelan JWK z Lublińca oraz br. Grzegorz Brzeziński, kapucyn.
Przeczytaj również
We Mszy św. uczestniczyli m.in. Henryk Wujec – doradca prezydenta RP, Bożena Żelazowska – zastępca szefa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych, oficerowie i żołnierze WP, harcerze, kombatanci i mieszkańcy Warszawy.
"Święci rodzą świętych, bohaterowie rodzą kolejnych bohaterów. Pięknie, gdy istnieje sztafeta pokoleń, a tego jesteśmy dzisiaj świadkami. (…) Wszystkim dziękuję za tę lekcję miłości Boga i Ojczyzny. Niech dotknięcie tych śladów, złożenie kwiatów na miejscach zroszonych krwią będzie dopełnieniem tego wydarzenia" – powiedział przed błogosławieństwem bp Guzdek. Podziękował przedstawicielom prezydenta, Urzędu ds. Kombatantów oraz wojsku, kombatantom i harcerzom za udział w Eucharystii i chwilę wspólnej refleksji.
Po Mszy św. przy budynku Arsenału odbył się apel pamięci. Przed głazem upamiętniającym akcję złożono kwiaty.
W nocy z 18 na 19 marca 1943 Gestapo aresztowało komendanta Hufca Praga Henryka Ostrowskiego, ps. "Heniek". Poddano go okrutnym torturom w celu wydobycia dalszych informacji. W „Kamieniach na szaniec” Aleksander Kamiński napisał, że Heniek załamał się w śledztwie i zdradził „Rudego”. Autor nie wiedział jednak, że wszystkie materiały gestapowcy zdobyli ze znalezionych w mieszkaniu Ostrowskiego notatek. Wmawianie "Rudemu", że "Heniek" złamał się, było celowe dla wydobycia zeznań.
Akcją odbicia więźnia dowodzili Stanisław Broniewski "Orsza", a bezpośrednio Tadeusz Zawadzki "Zośka". Więźniarkę zaatakowano u zbiegu ulic Długiej i Bielańskiej w Warszawie w pobliżu budynku Arsenału. Samochód wiozący "Rudego" został obrzucony butelkami z benzyną i zatrzymany. W wyniku ostrzału dwóch żołnierzy Szarych Szeregów zostało śmiertelnie rannych, a jeden schwytany i później rozstrzelany. Dziewięciu Niemców zostało rannych, a 4 zginęło (załoga spalonej więźniarki Gestapo i policjant).
Tylko jedenastu uczestników akcji dożyło końca II wojny światowej. Dowódca grupy, Tadeusz Zawadzki ps. "Zośka" zginął 20 sierpnia 1943 w czasie rozbicia strażnicy granicznej w miejscowości Sieczychy. Odbity "Rudy" zmarł 30 marca 1943 na skutek obrażeń zadanych mu przez gestapowców w czasie przesłuchania, tego samego dnia, co Aleksy Dawidowski ("Alek"), ranny podczas ewakuacji spod Arsenału.
kos (KAI) / Warszawa