Nasze projekty

Synu, głośniej! Legendarny kurs lektorski ks. Kądzieli ma już 50 lat

Zaliczam, ale pod warunkiem, że śpiewać będziesz tylko na porannych Mszach i to za zgodą twojego proboszcza! - usłyszał od niego na egzaminie ze śpiewu jeden z kandydatów na lektora. Legendarny Kurs Lektorski ks. Wiesława Kądzieli w Warszawie właśnie obchodzi 50-lecie istnienia.

W ciągu tych 50 lat przewinęło się przez niego 5 tysięcy osób. Dziś są dziennikarzami, przedsiębiorcami, nauczycielami, naukowcami, politykami i księżmi, a nawet biskupami! – ludźmi naprawdę różnych powołań, talentów i zawodów. Ale wszyscy jak jeden mąż, gdy pada hasło “ks. Kądziela” najpierw się uśmiechają, dodają “pamiętam, pamiętam”, a potem najczęściej zaczynają opowiadać. Anegdot i historii związanych z prowadzonym przez ks. prałata w Warszawie kursem lektorskim są dziesiątki.

Wygrabcie liście!

Wielu najpierw mówi o “liściach”. – Pamiętam te liście! Ks. Kądziela mówił, że da nam grabki, a wy wygrabcie te liście” – wspominają. O co chodzi? O ćwiczenie z właściwego akcentowania słów w języku polskim. Wszystkim kandydatom na lektorów ks. Kądziela dawał  po kolei do głośnego czytania słynny fragment Ewangelii wg św. Mateusza, w którym Pan Jezus dzieli wybranych na tych, którzy przyszli z pomocą potrzebującym lub nie przyszli. “Gdy byłem głodny – nakarmiliście mnie, gdy byłem spragniony – napoiliście mnie” – czytali lektorzy. I właśnie wtedy większość z nich słyszała, że zaraz dostaną grabki do tych “liści” ponieważ jak wielu przed nimi i po nich – niewłaściwie akcentowali na przedostatnią sylabę, podczas gdy w niektórych polskich słowach takich jak “poszliście”, “przyszliście”, “nakarmiliście” – należy akcentować na trzecią od końca. Wtedy nie słychać tak “liści”. 

Reklama

Sam ks. Kądziela przyznaje, że nauczenie poprawnej akcentacji w języku polskim jest trudne.

W szkole nie zwraca się na to już w ogóle uwagi. Zawsze pytam na początku kursu lektorskiego: kto z was miał zwróconą uwagę na akcentację w języku polskim? Niewiele rąk się podnosi

– mówił w wywiadzie ks. prałat.

Reklama

Potrzeba zaś właściwej akcentacji wynika wprost z troski o właściwy przekaz Słowa Bożego, za co w Kościele odpowiedzialni są właśnie lektorzy. “Ministranci, lektorzy, komentatorzy i członkowie chóru niech wykonują swój urząd z tak szczerą pobożnością i dokładnością, jak to przystoi wzniosłej posłudze i odpowiada słusznym wymaganiom ludu Bożego” – podkreślił Sobór Watykański II w Konstytucji o liturgii. Funkcja lektora oczywiście istniała w Kościele już wcześniej, ale wcześniej związana była ściśle ze święceniami kapłańskimi, i miała rangę tzw. święceń niższych. 

Po Soborze lektorami mogą stać się również świeccy, np. posługujący w liturgii niedzielnej ministranci. Sobór jednak tu zastrzegł, że “należy ich starannie wychować  w duchu liturgii oraz przygotować do odpowiedniego i zgodnego z przepisami wykonywania przypadających każdemu czynności”.

Reklama

Kto czyta na Mszy?

Archidiecezja warszawska, podobnie jak wiele diecezji na świecie, w odpowiedzi na to wezwanie zorganizowała swój pierwszy kurs niedługo po zakończeniu Soboru. Był rok 1965, gdy ruszyło pierwsze nieregularne szkolenie starszych ministrantów. Potem zaczęło być organizowane już w formie regularnych spotkań w trzyletnim cyklu i zakończone obrzędem zwanym “święceniami lektorskimi”, choć w przypadku osób świeckich chodzi o “posłanie do funkcji lektora” przez biskupa. Teoretycznie czytać podczas Mszy św. powinni bowiem wyłącznie mężczyźni, którzy mają takie posłanie. Praktyka – jak wiemy z obserwacji – jest jednak często inna. 

Z tego ogromnego zapotrzebowania na przygotowanych lektorów wziął się zapewne i fenomen Kursu prowadzonego w archidiecezji warszawskiej. Uczestniczą w nim głównie licealiści będący starszymi ministrantami w parafiach, ale w 2015 r. zdarzyła się rekordowa rozpiętość wieku między najmłodszym a najstarszym uczestnikiem, która wynosiła 66 lat. Najmłodszy miał 14 a najstarszy 80 lat.

Kurs odbywa się w gmachu Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie i jest w całości bezpłatny. W programie znajdują się zajęcia z liturgiki, biblistyki i fonetyki, a w ich prowadzenie zaangażowani są również klerycy miejscowego seminarium

Nie bez znaczenia jest również osobowość, profesjonalizm i charyzma samego prowadzącego – ks. Wiesława Kądzieli – dyplomowanego muzyka i muzykologa, absolwenta klasy skrzypiec, autora muzyki do wielu pieśni kościelnych w tym do śpiewanej chyba we wszystkich kościołach “Panie dobry jak chleb”. 

Ks. prałat Kądziela był dla nas jak ojciec czy wychowawca. Dla wielu – w tym dla mnie – w czasie rozeznawania powołania, zastanawiania się nad pójściem do seminarium – jedyną osobą, z którą można było o tym porozmawiać, jedynym znajomym z seminarium

– mówi ks. dr Bartosz Szoplik, liturgista i kapłan archidiecezji warszawskiej. – Moja mama do tej pory uważa, że to ks. Kądziela jest winowajcą tego, że zostałem księdzem – dodaje żartem.

Dziesięcina

O tych kapłańskich powołaniach spośród kursantów “winowajca” – ks. Kądziela – wprost mówił żartem, że chodziło o “dziesięcinę”. Termin wymyślił jeszcze w 1969 r. bp Bronisław Dąbrowski, który podczas pierwszej promocji lektorskiej zażartował, że “powinni teraz złożyć dziesięcinę Kościołowi. Skoro jest was 50 to przynajmniej pięciu powinno podjąć dalszą drogę i zostać księdzem”. 

Okazało się, że ten niewinny żart biskupa Dąbrowskiego był proroctwem: nie tylko pięciu absolwentów tamtego kursu zostało potem księżmi, ale też działo się podobnie w przypadku wielu  następnych edycji kursów. Ostatecznie wiemy o 400 kapłanach wywodzących się z Kursu Lektorskiego ks. Kądzieli. 

Jednym z nich jest dzisiejszy proboszcz katedry warszawsko-praskiej ks. Bogdan Kowalski. W jego przypadku nie było tak, że powołanie kapłańskie odkrył już na kursie lektorskim, jako licealista, ale przyznaje, że rozmiłowanie w czytaniu Słowa Bożego, które z kursu wyniósł odegrało poważną rolę w odkryciu, że ma być księdzem. 

– Na kurs przyjmowali wtedy od 8 klasy podstawówki. Ja byłem dobrze zapowiadającym się ministrantem, ale dopiero w 7. klasie. Gdy proboszcz mnie wysyłał powtarzał: gdyby pytali, z której klasy – mów żeś w ósmej, tak mu zależało na tym przyjęciu. Ostatecznie jednak przyjęli bez pytania – wspomina ks. Kowalski. W pamięci zapadły mu zwłaszcza wykłady biblijne, prowadzone przez – wówczas diakona Waldemara Chrostowskiego, dziś wybitnego profesora biblistyki. Pamięta również zajęcia z dykcji, które prowadził słynny ks. Kazimierz Orzechowski – aktor, który wstąpił do seminarium już jako rozpoznawalna postać scen polskich. 

– Pamiętam go jak mówi niezwykle wyraźnie: “Lektor musi czytać tak GŁOŚNO i tak WYRAŹNIE, żeby go dobrze było słychać z końca kościoła”. Nagle spod chóru, z ostatniego rzędu, odzywa się jeden z kursantów: głośniej, nic nie słychać!

Kurs lektorski u ks. Kądzieli kończył także warszawsko-praski biskup Marek Solarczyk. Tak wspominał dzień swojej promocji lektorskiej na Instagramie:

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

Warszawski Kurs Lektorski świętuje dziś 50-lecie. Promocja z 1985 roku. Bogu niech będą dzięki!

Post udostępniony przez Marek Solarczyk (@bpmsolarczyk)

A tak swój kurs lektorski u ks. Kądzieli wspomniał na Twitterze red. Tomasz Krzyżak z „Rzeczpospolitej”, laureat tegorocznej nagrody „Ślad” im. bp Chrapka:

Wymagania czyli “Synu, głośniej!”

Wszyscy absolwenci Kursu wspominają wysokie wymagania stawiane im zarówno przez ks. Kądzielę, jak i innych prowadzących zajęcia, którymi najczęściej byli klerycy seminarium warszawskiego. Także wymagania dotyczące wyglądu: 

Byłem na kursie w latach 1993/94 i wówczas jasnym było, że promocji lektorskiej nie dostanie żaden chłopak z długimi włosami. I jeden mój kolega, któremu bardzo zależało na zostaniu lektorem – ściął swojego pielęgnowanego długo kucyka. Dziś to nie do pomyślenia!

– wspomina ks. dr Bartosz Szoplik, liturgista, dziesięcina ‘2004.

Z kolei Piotr Kluczyk, inny absolwent kursu, tak wspominał na Facebooku swoje rekolekcje kończące szkolenie:

Ks Kądziela miał wtedy poranną Mszę świętą, oczywiście zaspałem i dużo nie myśląc poleciałem do kaplicy w krótkich spodenkach i koszulce na ramiączka. Ksiądz spokojnie i kulturalnie: – Kluczyk, idź się ubierz jak na Mszę św, a my z Panem Jezusem poczekamy na ciebie… Do końca swoich dni nie zapomnę jak należy ubierać się na Mszę św. i przekazuję to swoim dzieciom dumnie.

Inni wspominają:

Nieśmiertelne: Synu, głośniej!

Legendy krążyły również o ćwiczeniach z dykcji, na których ks. Kądziela zadawał uczestnikom trudne wierszyki do wymawiania. Absolwenci wspominają zwłaszcza ten:

Tracz tarcicę tarł tak takt w takt jak takt w takt tarcicę tartak tarł

Czarny dzięcioł z chęcią pień ciął

Żarty

Uczestnicy cenili jednak również humor wymagającego prowadzącego. Wspominając swój kurs na Facebooku Mariusz Kamiński pisze: 

Kandydat na lektora przeczytał: „pocieście! pocieście mój lud!” (Zamiast “Pocieszcie, pocieszcie mój lud”). Na co ks. Kądziela: „po cieście, synu, to się można kawy albo herbaty napić!

Żartował też stawiając wymagania: 

Egzamin na koniec kursu. Ksiądz po wysłuchaniu mojej próby śpiewu stwierdził, zaliczam, ale pod warunkiem, że śpiewać będziesz tylko na porannych Mszach i to za zgodą twojego proboszcza

wspomina jeden z absolwentów. 

Oni nie pozostawali mu dłużni i bardzo szybko któryś z roczników kursu wymyślił Psalm O Kądzieli czyli śpiewaną na najpopularniejszą w Polsce melodię psalmu pieśń o refrenie:

“W każdą niedzielę / wysławiaj Kądzielę”

Te i inne wspomnienia posypały się w ciągu zaledwie paru godzin na stronie Archidiecezji Warszawskiej na Facebooku, gdy rok temu ukazał się tam wywiad z ks. Kądzielą. Niektórzy pisali tylko rocznik kursu, inni wywoływali znajomych, którzy też go ukończyli, wszyscy wyrażali sympatię i wdzięczność dla wymagającej osoby ks. Kądzieli. 

On sam na te wszystkie pochwały odpowiada prosto:

Bardzo mi miło, że tak odbierają, chociaż ja zawsze „oskarżam” o to Pana Boga. On tutaj robi całą robotę i bardzo Mu za to dziękuję. A to, że jest tyle powołań to jest zasługa Pana Boga! A że czasem jesteśmy nieudolnymi pomocnikami – to tylko dzięki Bogu.


Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę