Nasze projekty
Reklama
fot. kolbemission.org

Polska pamięć japońskich chrześcijan

Polscy duchowni zapisali piękną kartę w historii Japonii. Pamiętają o tym Japończycy, nie tylko katolicy, których jest w końcu w Japonii niewielu.

– Moja żona, która jest protestantką, bardzo ceni postać św. Maksymiliana Kolbe – mówi mi Akihiko Watanbe, wykładowca na tokijskim uniwersytecie Otusuma. Sam będąc katolikiem zna oczywiście postać o. Kolbe, słyszał także o innych polskich duchownych, którzy zasłużyli się dla japońskiego chrześcijaństwa. Ale to o. Kolbe jest tu dla najważniejszy. Japończycy nazywają go nawet „japońskim świętym”. – W kościele Toma, w zachodniej części miasta, blisko stacji Nagayama mamy nawet jego relikwie – dodaje Watanbe, wyraźnie dumny.

W Japonii katolicy stanowią od 0,04 do 0,06% społeczeństwa, ok. 500 tysięcy osób. Nie wiadomo dokładnie ilu, bo wielu katolików jest imigrantami z innych części Azji, Korei, Filipin czy Wietnamu. Ci ostatni to często diakoni i seminarzyści, którzy budują tu Kościół. – W Japonii pracuje kilku Polaków, a byli też tacy, którzy przybyli tu z pierwszymi misjonarzami z Portugalii – tłumaczy mi siostra Aneta Płonecka, polska misjonarka zgromadzenia Sług Ewangelii Miłosierdzia Bożego, pracująca w Tokio. Siedzimy, popijając kawę w turystycznej części miasta. Siostra Aneta ma na myśli o. Wojciecha Męcińskiego, zwanego też Alberto Polacco. Historia jego życia i gorliwość ewangelizacyjna nadaje się na scenariusz filmowy. Wstąpił do Towarzystwa Jezusowego niecałe pół wieku po jego powołaniu. Studiował na Akademii Krakowskiej. Odziedziczył 17 wsi i miasteczko Nowodwór, które pomimo protestów rodziny zapisał na wyposażenie kolegium św. Piotra w Krakowie. Po wyjeździe do Portugalii na studia teologiczne, wypłynął do Indii, jednak musiał zawrócić z powodu niesprzyjającej pogody. Ostatecznie do Indii dotarł w 1633 roku, wylądował w Goa, gdzie poświęcił się pracy charytatywnej. Rok później przybył na ziemie dzisiejszego Wietnamu, skąd popłynął do Malakki, by leczyć chorych żołnierzy, a stamtąd do Makau. Statek, którym później próbował przedostać się z Makau do Japonii został porwany, ale Męciński uciekł, trafił do Kambodży tam został przełożonym tamtejszej misji i zyskał poważanie króla. Kilka lat później odpłynął do Manili na Filipinach, skąd w przebraniu Chińczyka w końcu przedostał się do Japonii. Był tam krótko, wraz z towarzyszami został odkryty przez ludzi szoguna, zmarł po torturach. Uznawany jest dziś za męczennika. – To żar wiary porównywalny do tego, który miał w sobie ulubiony misjonarz Ojca Świętego, jezuita Franciszek Ksawery – twierdzi Tatsuo Shirahama, prezes Fundacji Yumenosya, zajmującej się badaniem oraz kultywowaniem japońskiej kultury i sztuki. – Warto aby tę historię poznał cały świat – dodaje.

Wielu spotkanych Japończyków poznało chrześcijaństwo dzięki papieżowi z Polski.

Reklama

Japończycy pamiętają także wizytę Papieża-Polaka w 1981 roku. – Jan Paweł II wpisuje się w grupę kilku Polaków, o których pamiętają Japończycy. – Jest to Skłodowska-Curie, Kopernik, Wałęsa, Chopin i właśnie Jan Paweł II – mówi ambasador Polski w Tokio, Paweł Milewski. Wielu spotkanych Japończyków poznało chrześcijaństwo dzięki papieżowi z Polski. Papież-Polak spotkał się również z japońską młodzieżą, wśród której było wielu niechrześcijan, a którzy po jego wizycie w Azji ochrzcili się. – To była ostatnia silna iskra ewangelizacyjna w Japonii – mówi o. Paweł Janociński OP, pracujący w Japonii od ponad 40 lat. Podczas swojej podróży do Azji, Jan Paweł II odwiedził ponadto brata Zenona Żebrowskiego, 90-letniego polskiego franciszkanina-misjonarza który przybył do Japonii z ojcem Maksymilianem Kolbe w latach 30-tych i który był opiekunem ofiar bomby atomowej. „Brat Zeno”, jak nazywają go Japończycy, to postać niezwykle tutaj znana. Do dziś można znaleźć tu ludzi, którzy go spotkali i którym służył pomocą. Opiekował się bowiem tymi, którzy podczas wybuchów bomb atomowych ucierpieli, opiekował się także japońskimi sierotami. – Mamy wspaniałą historię o. Maksymiliana Kolbe i br. Zenona Żebrowskiego także salezjanina, ks.  Michała Moskwy – mówi Ambasador Polski w Tokio, Paweł Milewski. I dodaje. – Chcielibyśmy przypominać o tym, że Karol Wojtyła był nie tylko pierwszym Polakiem na Stolicy Piotrowej. Chcielibyśmy pomóc zintegrować polskie środowisko duchowieństwa w Japonii jeszcze mocniej, nie dlatego że kapłani tu potrzebują jakiejś specjalnej pomocy – twierdzi i nadmienia – Pracowałem jako Ambasador na Papui-Nowej Gwinei, gdzie jest 75 polskich misjonarzy i tam to zdecydowanie oni potrzebują pomocy. W Japonii natomiast tworzą oni szansę na wyjątkową promocję polskiej historii, kultury i wyjątkowych działań, które zasługują na docenienie. Rok Ojca Świętego będzie do tego okazją.

 

Jest więc na czym budować, zwłaszcza że wystawa o św. Maksymilianie Kolbe, która została przetłumaczona na język japoński dziś już przemierza Japonię. Wyruszyła z Nagasaki, kolebki japońskiego chrześcijaństwa gdzie pracował męczennik z Auschwitz. Japończycy, również ci niewierzący, doceniają cnoty polskich duchownych, a także ich rolę w otwieraniu Japonii na świat. A krajów takich, gdzie jak w Japonii, polscy duchowni zapisali się złotymi zgłoskami, jest więcej, zwłaszcza w Afryce i Ameryce Południowej. Warto wziąć to pod uwagę i spróbować odkryć to dziedzictwo.

Reklama

Reklama

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja