Mistyka codzienności w trzech krokach
Pamiętam jak o. Joachim Badeni OP opowiadał, że Bożej obecności można doświadczyć także pod prysznicem. “Widocznie kaplica Mu nie wystarcza”, dodawał. Jak to pojąć? Bóg najwyraźniej jest obecny w codzienności. Chce mnie tam spotkać. Tylko czy ja tam jestem?
Mistyka codzienności to już dość wytarte hasło, więc pewnie łatwo o banał. Mam jednak przekonanie, że wciąż w tym właśnie określeniu tkwi siła i niezwykłość. Za słowem mistyka kryje się coś nadzwyczajnego i niespotykanego. Dlatego może wkładamy ten temat na najwyższą półkę i tym samym sięgamy tam niezwykle rzadko. Kiedyś, podczas rozmowy duchowej, jeden benedyktyn mnie zapytał: Po co stawiasz sobie poprzeczkę duchową tak wysoko? Czy nie dlatego żeby ci było łatwiej pod nią przechodzić?
Codzienność jest bliska ziemi, naszego człowieczeństwa i naszych słabości – czy da się znaleźć tam miejsce na mistykę? Ośmielę się powiedzieć, że przede wszystkim tam! Co jednak jest potrzebne by się udało?
I. Być człowiekiem
Nie jesteśmy aniołami – to też dość banalna prawda. Więc kim? Tu właśnie wszystko się zaczyna. Od tego pytania, szukania i próby odpowiedzi. Św. Franciszek często modlił się tymi słowami: Kim jesteś Ty Panie, a kim jestem ja? i dodawał: Jeśli to pojmę, zrozumiem wszystko. Od znalezienia prawdy o Bogu i sobie zależy to jak żyję i co robię. Ale także to, czym się nie zajmuję, bo wiem, że to nie moje. Dotyczy to naszych codziennych wyborów i decyzji, przed którymi stajemy każdego dnia. Chodzi o moją pracę, szkołę, rodzinę, a także o odpoczynek. (Św. Tomasz z Akwinu mówił, że kto nie planuje odpoczynku jest głupcem.) Im bardziej wiem kim jestem, tym bardziej zdaję sobie sprawę z moich potrzeb. Co nasyci moje pragnienia, a co wystarczy tylko na chwilę i pozostawi mnie nienasyconym, a przez to niespełnionym i nieszczęśliwym? Myślę, że każdy z nas wie jakie to trudne być w pełni człowiekiem. Nie radzimy sobie z tym o własnych siłach.
Przeczytaj również
II. Być ludzkim
Boże przykazanie mówi: Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego. Podobnie jak wielką trudność sprawia nam odkrycie tego kim sami jesteśmy, znalezienie człowieka w kimś, kto stoi obok, także graniczy z cudem. I nie chodzi o to kim on jest jako taki, ale o to kim jest w moich oczach. Czy mimo różnic między nami, które się narzucają, umiem zobaczyć, że to człowiek, dokładnie taki jak ja? Tym samym czy umiem go przyjąć z jego potrzebami, a nawet dać im pierwszeństwo przed moimi? Jak trudno nam docenić czyjąś wartość tylko dlatego, że to nie pokrywa się z naszym punktem widzenia. Sprawdzianem na ile umiem dostrzec człowieka w drugim, czyli być ludzkim, jest moja zdolność do szacunku i dziękczynienia. Czy umiem uszanować czyjeś poglądy, zgodzić się na jego wygląd, wysłuchać co ma do powiedzenia, przyjąć jego sposób zachowania, starać się zrozumieć? A także, czy umiem dziękować za czyjeś życie, za jego historię, cechy osobowości, charakter, wrażliwość itd. To trudne być ludzkim, a miejscami wydaje się nam wręcz niemożliwe. I z tym nie radzimy sobie o własnych siłach.
III. Być blisko życia
Czasami mówi się o kimś, że jest oderwany od rzeczywistości. Ta opinia może dotyczyć człowieka, ale często pada także pod adresem Boga. Za tą opinią zwykle kryje się teza, że wielką wartością jest życie tu i teraz. Bycie zaangażowanym w ten świat jest bardzo ważne. Każdy z nas jest do tego wezwany. Jak często zdarza nam się rezygnować ze zrobienia czegoś dobrego w tym świecie tylko dlatego, że w naszym pojęciu, a nawet w pojęciu naszego otoczenia jest to sprawa ponad nasze siły? Nawet podziwiamy i nazywamy bohaterami tych, którzy przekroczyli swoją niewiarę w siebie dokonując rzeczy niezwykłych, ale sami często się wycofujemy. Z tej niewiary w siebie rodzi się często niewiara w innych, a także niewiara w Boże możliwości. Najwyraźniej i z tym nie radzimy sobie o własnych siłach.
A może właśnie to jest miejsce, gdzie robi się przestrzeń dla Boga i Jego mistycznej obecności? Przecież On zawsze pierwszy robił krok w stronę naszego życia. Stworzył człowieka i świat, w którym żyjemy. Więcej, stał się człowiekiem by być jeszcze bliżej naszych spraw. Czy można myśleć, że nas nie chciał, że gardzi człowiekiem, albo się nami po prostu nie interesuje? Ewangelia pokazuje, że bycie człowiekiem to dla Niego jeszcze zbyt mało i zbyt daleko. Uczył modlitwy: Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj i stał się dla nas Chlebem, który możemy przyjmować codziennie. Czy to nie jest mistyka codzienności? Ale pamiętam jak o. Joachim Badeni OP opowiadał, że Bożej obecności można doświadczyć także pod prysznicem. Widocznie kaplica Mu nie wystarcza, dodawał. Jak to pojąć? Bóg najwyraźniej jest obecny w codzienności. Chce mnie tam spotkać. Tylko czy ja tam jestem? Jeśli tak, to jest możliwa mistyka codzienności, czyli doświadczenie religijne, które jest budowaniem relacji między Bogiem a człowiekiem. To, że nie wystarcza nam własnych sił, by być człowiekiem, kochającym drugiego i zaangażowanym w życie, może okazać się szansą na spotkanie Boga. Mistyka jest możliwa i to przede wszystkim w codzienności!