Eutanazja. Droga donikąd
Niestety, Europa zabija swoje dzieci – te nienarodzone poprzez aborcję i te narodzone, przez eutanazję. To naprawdę jest droga donikąd. Od nas zależy, czy my również nią pójdziemy. Donikąd.
Czym jest eutanazja?
Zdefiniujmy pojęcia. „Przez eutanazję w ścisłym i właściwym sensie należy rozumieć czyn lub zaniedbanie, które ze swej natury lub w intencji działającego powoduje śmierć w celu usunięcia wszelkiego cierpienia. «Eutanazję należy zatem rozpatrywać w kontekście intencji oraz zastosowanych metod»” (EV 65, por. KONGR. NAUKI WIARY, Dekl. o eutanazji Iura et bona (5 maja 1980), II: AAS 72 (1980), 546). Tak to zdefiniował św. Jan Paweł II. Niektórzy dodawali, że śmierć powinna być bezbolesna. Generalnie szło o to, by ktoś, kto cierpi, raczej umarł, niż cierpiał dalej.
W mediach od lat trwają kampanie promujące eutanazję; niekiedy prowadzone są wprost, jako pochwała praktyk eutanatycznych, kiedy indziej mają charakter pośredni, poprzez nakręcanie emocji wokół cierpienia. Bywa, że „po prostu” opisuje się, jakby to była reklama, maszyny i urządzenia, które mają służyć dokonywaniu eutanazji. Samej decyzji o zadaniu sobie śmierci nadaje swoisty nimb dostojności i powagi.
Znacząca zmiana społecznego nastawienia w kwestii eutanazji
Mało kto zauważa, że przez lata nastąpiła znacząca zmiana społecznego nastawienia w odniesieniu do eutanazji. Na początku miała ona dotyczyć wyłącznie osób cierpiących na końcowe stadium terminalnej choroby. Legalizacja eutanazji miała być obwarowana rozlicznymi zabezpieczeniami przed możliwymi nadużyciami; miała być niedostępna dla tych, którzy nie są w stanie terminalnym, dla tych, którzy ze względu na stan swojej psychiki nie są zdolni do podejmowania decyzji świadomych i dobrowolnych. Miała być niedostępna wobec dzieci…
Dziś te wszystkie klauzule, nawet jeśli są obecne w zapisach prawnych, w praktyce mają charakter iluzoryczny. Eutanazja jest dostępna dla każdego i wszystkich; można z niej skorzystać nawet w niektórych krajach, w których jest formalnie zakazana – jeśli nie w formie aktywnego działania osób trzecich, to poprzez wspomagane samobójstwo.
Ostatnio media podały informacje o eutanazji fizycznie zdrowej, młodej kobiety w Niderlandach, która od kilku lat zmagała się z depresją.
Przeczytaj również
Coraz więcej mówi się o eutanazji dzieci; w ich wypadku również przesuwane są granice dopuszczalności.
CZYTAJ>>> 29-latka zdecydowała się na śmierć. Wróciły pytania o eutanazję
Mentalność roszczeniowa a eutanazja
Śmierć ma coraz łatwiejszy przystęp do ludzi. Cywilizacja euroatlantycka przestała się przed nią bronić. Zachłysnęła się dobrobytem po wojnie, ale nie przełożyło się to na radość życia. Przeciwnie. Nie tylko dlatego, że kolejne wojny, światowe i regionalne, podcięły korzenie szacunku dla człowieczego istnienia. W nie mniejszym stopniu na proces zmian w mentalności wpłynęło pojawienie się antykoncepcji hormonalnej, legalizacja aborcji i wprowadzenie do świata medycyny technik zapłodnienia pozaustrojowego.
W efekcie wykształciła się mentalność roszczeniowa, promująca przyjemne doznania zmysłowe i odrzucająca chorobę, cierpienie i starość. W tym nastawieniu na moralną akceptację miałoby zasługiwać wszystko, co tylko jest technicznie możliwe, zaś życzenie pacjenta przeważać miałoby zastrzeżenia prawne i obiekcje moralne lekarzy i otoczenia w ogóle.
Wykształciła się mentalność roszczeniowa, promująca przyjemne doznania zmysłowe i odrzucająca chorobę, cierpienie i starość.
Skąd wzięła się zgoda na żądanie śmierci?
Co tak naprawdę się zmieniło w ciągu ostatniego stulecia? Skąd się wzięła zgoda na śmierć, czy wręcz żądanie śmierci?
«Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje» (1Kor 15,33) – pisał św. Paweł. Demoralizacja, czyli obniżenie moralnych standardów ma swój korzeń zawsze w dwóch miejscach – wzajemnie się nie wykluczających – w rozmowach i dyskusjach wokół tematów kontrowersyjnych i w praktykach przełamujących nienaruszalne ograniczenia.
Pierwsze rozmiękczają sumienia, prezentując trudne emocje i domagając uwzględnienia ich jako argumentów, jako wyjątków w zasadach, które żadnych wyjątków nie dopuszczają.
Drugie, poprzez politykę faktów dokonanych usiłują wpoić opinii publicznej przekonanie, że podjęte decyzje w gruncie rzeczy były słuszne (nawet jeśli były nielegalne) i zrozumiałe (z powodu trudnych do zniesienia emocji). Później wydarzenia te traktowane są jako precedensy uzasadniające lub ułatwiające podjęcie kolejnych, podobnych działań.
ZOBACZ TEŻ: Holandia legalizuje eutanazję dla dzieci
Cyberprzestrzeń środowiskiem nieustannej walki wpływów
Zmiany zachodzą stopniowo, powoli. W równej mierze dotyczą przemian w obyczajowości, a zatem przekonań moralnych w konkretnych społeczeństwach, co regulacji prawnych, przy czym – co jest zjawiskiem niezwykle ciekawym – wpływ mają zmiany legislacyjne nie tylko we własnym kraju, ale i w innych, postrzeganych jako znaczące. Ogromną rolę w obu tych procesach odgrywają media – zwłaszcza internet i telewizja. Warto zauważyć, że obecnie cyberprzestrzeń jest środowiskiem nieustannej walki wpływów; w zmagania te zaangażowane są ogromne środki finansowe i już od dawna internet utracił swój największy walor – wiarygodność płynącą z niezależności od środowisk lobbystycznych. Wykorzystywany jest do promocji programów politycznych i agend moralnych w stopniu do tej pory niedostępnym jakichkolwiek innym środkom społecznej komunikacji.
Trudno oczekiwać, by zachodzące procesy przebiegały samorzutnie. W erze informacji, przy możliwościach, jakie dają współczesne środki komunikacji elektronicznej, nie można zakładać, że zauważone procesy przemian nie są sterowane przez osoby i środowiska je wspierające. Nie jest zatem przypadkiem, że te same osoby wspierają programy depopulacyjne, proaborcyjne, pro-antykoncepcyjne, eutanatyczne… Ich wpływ na kształtowanie opinii publicznej jest ogromny, choć zwykle nieformalny.
SPRAWDŹ: “Dignitas infinita”. Tekst dokumentu Dykasterii Nauki Wiary o godności ludzkiej
Spisek przeciwko życiu
Zdaję sobie sprawę, że brzmi to jak spiskowa teoria dziejów; nie bez powodu jednak św. Jan Paweł II pisał w cytowanej już encyklice Evangelium vitae o „spisku przeciw życiu” (EV 17), w którym silni prowadzą wojnę przeciw słabym. W świetle wykładu Papieża zachodzące procesy są efektem współgrających ze sobą działań silnych, zdrowych i bogatych przeciwko słabym (w zasadzie pod każdym względem), chorym i uzależnionym od innych. W społeczeństwie nastawionym na konsumpcję nie ma miejsca na tych, którzy pochłaniają ograniczone zasoby nie wnosząc nic do wspólnego dobra. Nie ma miejsca na tych, którzy potrzebują opieki, gdyż ich egzystencja kosztuje zbyt wiele. Nie ma miejsca dla słabych, ponieważ oni nie wnoszą nic wartościowego w życie społeczne. Najlepiej zatem by było, gdyby tych słabych, biednych, chorych i starych nie było, by sami się usunęli z życia. Wmawia się zatem ludziom bezsensowność życia naznaczonego cierpieniem, skalę obciążeń dla społeczeństwa, które musi się opiekować ludźmi chorymi i starymi. Wtłacza się w głowy przekonanie o bezsensie wysiłku, o braku wartości cierpienia. Promuje się postawy egoistyczne i hedonistyczne.
W społeczeństwie nastawionym na konsumpcję nie ma miejsca na tych, którzy pochłaniają ograniczone zasoby nie wnosząc nic do wspólnego dobra. Najlepiej zatem by było, gdyby tych słabych, biednych, chorych i starych nie było, by sami się usunęli z życia.
W efekcie, spada gotowość do przyjęcia odpowiedzialności za innych w małżeństwie i rodzicielstwie, zanika gotowość do zaangażowania się w dobro wspólne w ramach postaw uczestnictwa. Przyzwolenie na eutanazję jest tylko jednym z elementów tej dramatycznej układanki, podobnie jak kryzys demograficzny, plaga rozwodów czy niemal powszechna akceptacja aborcji.
CZYTAJ>>> Dr Paweł Grabowski: Godnie umierać znaczy godnie żyć na ostatnim etapie
W tym modelu nie ma miejsca na porażkę
Współczesny przedstawiciel cywilizacji euroatlantyckiej uwierzył, że wartość ma jedynie życie dla siebie, o ile jest ono naznaczone możliwością przeżycia przyjemności, sukcesu, bogactwa czy popularności. W tym modelu nie ma miejsca na porażkę; porażką jest wszystko, co powiązane jest z cierpieniem, ubóstwem czy samotnością. Dlatego, gdy kończy się śmiech, pojawia się pokusa śmierci, jako ostatecznej formy zwycięstwa wolności. Tak dochodzi do głosu kłamstwo ostateczne: skoro nie ma się wpływu na nic, skoro poniosło się porażkę na każdym polu, przynajmniej można zadecydować o swojej śmierci. W ten sposób eutanazja staje się śmiercią w imię i z powodu życia, które nie odkryło swojej wartości i sensu.
Cywilizacja, która nie chce żyć, która nie widzi sensu i wartości życia, nie ma też w sobie motywacji do dalszego istnienia, nie ma racji i uzasadnienia, ponieważ jedynym, co ma do przekazania, jest śmierć. Św. Jan Paweł II powiedział w Kaliszu 4 czerwca 1997 roku, że naród, który zabija własne dzieci jest narodem bez przyszłości. Miał rację. Niestety, Europa zabija swoje dzieci – te nienarodzone poprzez aborcję i te narodzone, przez eutanazję. To naprawdę jest droga donikąd. Od nas zależy, czy my również nią pójdziemy. Donikąd.