Nasze projekty

Wyjątkowi pielgrzymi na Jasnej Górze. „Jest ktoś, kto w nich wierzy”

Na Jasną Górę dotarła 10. Pielgrzymka Ubogich Rodzin i Bezdomnych, podopiecznych Stowarzyszenia św. Filipa Nereusza w Rudzie Śląskiej. Dla niektórych z nich, piesza wędrówka była przekraczaniem siebie.

Fot. JasnaGoraNews/ Twitter

Pielgrzymka Ubogich Rodzin i Bezdomnych zgromadziła podopiecznych Stowarzyszenia św. Filipa Nereusza w Rudzie Śląskiej a także osób na co dzień wspierających ich działalność.

Na pielgrzymce mamy osoby bezdomne i mamy właściciela dużej firmy w Warszawie. Są także wykładowcy akademiccy, którzy na co dzień posługują, jako wolontariusze. Przyszły też uchodźczynie z Ukrainy, które jeszcze nie całkiem płynnie mówią po polsku – o różnorodności uczestników pielgrzymki opowiadała Alina Szulirz, przewodnicząca stowarzyszenia św. Filipa Nereusza.

Kiedy ludzie się spotykają w imię Pana Jezusa, to nieważny jest stan zdrowia, stan intelektu, wszelkie zasoby, ale to, że Pan Bóg nas prowadzi. Dla mnie to jest po prostu fenomenalne – dodała.

Reklama

ZOBACZ>>> Pielgrzymki 2024. “Widać, że Kościół żyje” [RAPORT]

Każdy krok był wysiłkiem. „Zagryzając zęby z bólu, mówili, że mają różne intencje”

Oni dostrzegają ból innych; być może lepiej niż osoby, które mają się dobrze i dlatego też wyruszają w drogę – powiedział ks. Piotr Wencel, kapelan stowarzyszenia. Jak pytałem się, czemu idą, zagryzając zęby z bólu, mówili, że mają różne intencje, które chcą za kogoś ofiarować, nie za siebie, ale za osoby chore, cierpiące. Chcą to wszystko przynieść do Maryi swojej Matki – opowiadał kapłan.

W pielgrzymce wzięły udział osoby mające problem z poruszaniem się związany ze zblokowanymi kolanami. Choć każdy krok był wysiłkiem, choć do marszu potrzebne było wsparcie w postaci laski lub kija, podjęli się tego trudu.

Reklama

„My w nich wierzymy”

Podopieczni dostają pomoc i słowa otuchy, które potrafią postawić na nogi. Czasami przychodzą i mówią, że to jest bez sensu, że już tyle razy próbowali i wiedzą, że nie dadzą rady i znowu się potkną. My w nich wierzymy – wyznała Mariola Domańska, pracownik Domu Ubogich i Stowarzyszenia św. Filipa Nereusza w Rudzie Śląskiej.

Dodała jednak, że ci, którzy służą podopiecznym zawsze wyciągają pomocną rękę. Nie są sami i myślę, że oni też o tym wiedzą, że to jest takie miejsce, do którego zawsze mogą przyjść i tam będzie ktoś, kto powie „dobrze, że jesteś” – dodała.

Reklama

CZYTAJ>>> Na Jasną Górę dotarło w tym roku już ponad 100 tys. pielgrzymów. A to jeszcze nie koniec!

Bezdomny Łukasz: „Wiem, że mam na kogo liczyć, że nie jestem przekreślony”

Zgadzam się z tym – przytaknął Łukasz, podopieczny stowarzyszenia. Mężczyzna podzielił się swoim świadectwem jako bezdomny, bezrobotny i borykający się z problemem alkoholowym. Sam nieraz takie coś przeżyłem osobiście i wiem, że mam na kogo liczyć, że nie jestem przekreślony. Oni nie patrzą na nas tak, jak niektórzy ludzie spoglądają – podkreślił. Dodał także, że pracownicy i wolontariusze stowarzyszenia pomogli mu w znalezieniu pracy, dzięki czemu powoli wychodzi na prostą, a pielgrzymka jest czasem umocnienia w trzeźwości.

„Nereusz” powstał w 1999 roku z inicjatywy młodzieży Oazowej i jej opiekuna – ks. Waldemara Pawlika w Rudzie Śląskiej – Halembie. Jest Stowarzyszeniem katolickim. Powstało ono  po to, by wspierać rozwój tych, którym szczególnie trudno, zarówno dzieci, młodzieży, jak i osób dorosłych. Aktualnie prowadzi zajęcia profilaktyczne dla dzieci, trzy kluby młodzieżowe, trzy kluby seniora, podejmuje wiele inicjatyw na rzecz rodzin oraz mieszkańców dzielnic, w których działa. Wspiera również osoby skrajnie ubogie poprzez współpracę z Parafią św. Andrzeja Boboli w Rudzie Śląskiej.

KAI,zś/Stacja7

Reklama

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

WIARA I MODLITWA
Zatrudnij nas - StacjaKreacja