Dobry i uczciwy ksiądz
Byłam raz z kard. Glempem na kameralnym koncercie hip-hopowej formacji Full Power Spirit. Kto ich zna, wie, że potrafią rozbujać publiczność. Jedynym, który się nie bujał był kard. Józef Glemp i zrobił tym na mnie wielkie wrażenie. Był po prostu sobą.
Polub nas na Facebooku!
Ważne dla mnie jest, by już dzisiaj dziennikarze rozpisywali się, jak kard. Józef Glemp zaznaczył się w historii Kościoła. I nie można narzekać, bo nawet zagraniczne media od rana podkreślają jego postawę w czasach komunistycznych rządów. On sam zresztą był szczery w ocenie tamtego okresu. Ale poza tymi historycznymi ocenami – zawsze w chwili śmierci kogoś ważnego – bliższe jest mi pytanie, jakim był człowiekiem.
Kilka lat temu moja przyjaciółka Patrycja Michońska-Dynek, przeprowadzała wywiad z kard. Józefem Glempem w Wilanowie. On był już wtedy emerytem, czyli Prymasem-seniorem. Byli w kameralnym otoczeniu i próbowali podsumować całą jego drogę kapłańską. Prymas-senior podobno przez cały czas mówił o sobie tak, jakby był prostym niewiele znaczącym księdzem. Rozmowa musiała się jednak potoczyć w kierunku kariery. Padło więc pytanie:
- „Czy ksiądz Kardynał naprawdę nie myślał o tym, by piąć się po szczeblach kościelnej hierarchii? Nie po to chyba księża kończą studia doktoranckie, by siedzieć na parafii?”…
- „Ja?!”… – zastanowił się chwilę kard. Glemp – „Nie, ja planowałem być przede wszystkim dobrym i uczciwym księdzem. A uczyłem się, żeby umieć wypowiadać się na różne tematy”.
Pamiętam, że kiedy usłyszałam tę opowieść, to legł w gruzach mój posągowy obraz Prymasa Glempa.
Krótko po tym miałam okazję być na specjalnie zorganizowanym kameralnym koncercie w warszawskiej kurii. Obraz niecodzienny, około stu licealistów, dwóch hierarchów i kilku dziennikarzy. A na małej scenie Full Power Spirit – formacja, która chrześcijańskie treści podaje w rytmie hip-hopu. Prymas-senior przyszedł na zaproszenie swojego następcy ks. kard. Kazimierza Nycza i naprawdę miło było patrzeć na jego naturalne zachowanie. Na tym koncercie był po prostu sobą. Nie ukrywał, że ta muzyka nie jest dla niego. Można tu oczywiście dopowiadać interpretacje – kto się wysili, dopisze wiele. Ja jednak próbując odpowiedzieć sobie na proste pytanie, jakim był człowiekiem ks. prymas Józef Glemp, i mając w pamięci te dwie sytuacje, odpowiadam krótko: takim, jakim chciał być – dobrym i uczciwym. Nie próbował na siłę naśladować Jana Pawła II czy swojego poprzednika – Prymasa Wyszyńskiego. Miał marzenia i realizował je, jako człowiek.