
Towarzysze Drogi Krzyża
Jak poradzić sobie z trudnościami naszego życia, gdzie odnaleźć siłę do dzielnego dźwigania tego wcale nie lekkiego krzyża chorób, problemów i życiowych zawirowań? Najlepsze wskazówki znajdujemy oczywiście w Piśmie Świętym, gdzie zdarzenia z ostatniej drogi Jezusa ukazują nam właściwą postawę i jednocześnie wskazują, że na tej drodze nie jesteśmy sami.
Jakiś czas temu natknąłem się w sieci na film, którego krótka historia nauczyła mnie więcej, niż wielogodzinne wykłady dotyczące odpowiedzi na pytanie: jak dobrze żyć?. Bohaterem tego krótkiego video był ok. pięćdziesięcioletni bezdomny bez nóg, poruszający się na wózku inwalidzkim, stojący na chodniku ruchliwej, amerykańskiej ulicy. Pewien przechodzień zatrzymując się przy mężczyźnie stwierdził ze współczuciem, że jest on bardzo biedny, na co on odpowiedział: „..Tak naprawdę mam wszystko i jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ mam Jezusa Chrystusa. Biedni są wszyscy ci, którym się wydaje, że mają wszystko, a nie mają Jego.”
Tak często narzekamy w swoim życiu, że spotyka nas to czy tamto, że jest nam tak ciężko i boleśnie, ale czy choć raz pomyśleliśmy, że właśnie poprzez nasze cierpienia zbliżamy się do Jezusa? Czy choć raz przyjęliśmy to doświadczenie jako coś, co może nas rozwinąć, uświęcić? Droga chrześcijanina jest drogą krzyża i właśnie do pójścia tą drogą zachęca nas sam Bóg. Zbawienie przyszło przez krzyż i to właśnie z tym krzyżem mamy iść na Golgotę naszego życia, gdzie cierpienie dzięki Miłości przemieni się w zbawienie. Ale jak poradzić sobie z trudnościami naszego życia, gdzie odnaleźć siłę do dzielnego dźwigania tego wcale nie lekkiego krzyża chorób, problemów i życiowych zawirowań? Najlepsze wskazówki znajdujemy oczywiście w Piśmie Świętym, gdzie zdarzenia z ostatniej drogi Jezusa ukazują nam właściwą postawę i jednocześnie wskazują, że na tej drodze nie jesteśmy sami.
Czytaj także >>> Dobra spowiedź – jak PKP
Wdzięczność, empatia, miłosierdzie
Idąc za Chrystusem drogą krzyżową patrzymy św. Weronikę, która nie lękając się żołnierzy klęka przed Panem i chustą ociera Mu zakrwawioną i strudzoną twarz. Czy w swoim życiu zauważam takie „święte Weroniki”? Ludzi, którzy są zawsze przy mnie, na których zawsze mogę liczyć, którzy nie są ze mną ze względu na prestiż czy własne korzyści, ale bliskich, którzy dają mi ukojenie poświęcając swój czas, uwagę a może i nieraz bezpieczeństwo? Czy potrafię okazać im moją wdzięczność?
Przeczytaj również
Dalej w podążaniu za Zbawicielem spotykamy płaczące niewiasty, których gorzkie łzy zwróciły uwagę Jezusa. A ja – czy dostrzegam tych, którzy są w potrzebie? Często skupiając się na własnym cierpieniu, zaciera się w nas obraz dobra i miłosierdzia, którym możemy obdarzyć spotkanego człowieka. Zapominając o sobie, dając siebie i swoją miłość innym podczas gdy sami cierpimy, stajemy się coraz bardziej podobni do Miłości Wcielonej.
Tuż przed śmiercią, wisząc na drzewie krzyża Jezus uczy nas znów czegoś nowego. To wtedy okazuje wielkie miłosierdzie wielkiemu grzesznikowi. Bo jak mówi sam Pan do św. Faustyny: „Im większy grzesznik, tym ma większe prawa do Miłosierdzia Mojego”. Jezus wybaczając grzechy skruszonemu Łotrowi, ukrzyżowanemu obok Niego obiecuje mu, że jeszcze tego samego dnia będzie z Nim w Raju. A jak często ja podaję rękę i przebaczam osobom czyniącym zło? Czy potrafię tak jak Jezus nie patrzeć na człowieka przez pryzmat jego grzechów, ale spojrzeć w jego serce i zapragnąć jego przemiany, zbliżając go do Boga, ukazując, że to w Jezusie znajdzie to czego tak pragnie?
Czytaj także >>> Rozważaj codzienne Słowo Boże razem z nami!
Wyprawa na K2
Życie człowieka to niełatwa przeprawa. To nie jest sielankowe wyjście z przyjaciółmi na Krupówki, to raczej podejście na K2 z krzyżem cierpień i bagażem doświadczeń. Mamy wybór – albo będziemy użalać się nad sobą, gardząc tymi wszystkimi, których spotkamy na naszej drodze, albo tak jak nasz Mistrz, dostrzeżemy w problemach szanse na duchowy wzrost i okazując miłosierdzie innym, będziemy stawać się coraz bardziej podobni do Niego. Możemy być jak ten tłum ludzi w zabieganiu i smutku przechodzący obok wspomnianego na początku bezdomnego na wózku, lub tak jak On z wewnętrzną radością odnaleźć wszystko to, czego do szczęścia potrzeba. Bo gdy mamy Jezusa, mamy wszystko.