Nasze projekty
Fot. Fotografia Felici,Wikipedia/ Max Beck,Unsplash

„Życie byłoby puste, gdyby nie było Adwentu”. Adwentowe piątki z Janem Pawłem II

Zachęcamy do przeżycia trzech piątków adwentowych z Janem Pawłem II. "Adwent był okresem wyjątkowym dla Ojca Świętego" – zdradził abp. Mieczysław Mokrzycki, osobisty sekretarz Jana Pawła II i przyjaciel. Przeżywał go poszcząc i odbywając raz w tygodniu, właśnie co piątek, rekolekcje głoszone przez ojca Raniero Cantalamessę.

Reklama

Życie byłoby puste, gdyby nie było Adwentu
Rozważanie na pierwszy piątek Adwentu

Przez cały Adwent jadł mniej niż zwykle. Przy śniadaniu rezygnował z wędlin. Arcybiskup Mokrzycki wspomina, że ten papieski, adwentowy post był dla niego zaskoczeniem. Przecież był już stary, schorowany – mówi. Nie musiał tego robić. Inni nie robili. A On jednak w taki symboliczny sposób chciał pokazać Panu Bogu, jak bardzo jest dla niego ważny. I jak bardzo czeka na Jego Syna. Było w tym coś wzruszającego.

„Wiara bez uczynków jest martwa” – powtarzał Jan Paweł II za św. Jakubem. Pewnie i ten post miał być jednym z uczynków, które ożywiają wiarę. „Życie byłoby puste, gdyby nie było Adwentu” – przekonywał. I tłumaczył: „Adwent – to znaczy oczekiwania na Kogoś, Kto przynosi nam dar z samego siebie.”

Pytam Arcybiskupa, czy Jan Paweł II w czasie Adwentu modlił się więcej niż zwykle. Arcybiskup chwilę się zastanawia. Trudno modlić się więcej, skoro na co dzień modli się niemal bez przerwy – mówi. Nie ma cienia przesady w tym, co kiedyś o Janie Pawle II napisał Andre Frossard: że Ojciec Święty modlił się tak, jak oddychał. Modlitwa wyznaczała rytm jego dnia, rytm życia. Tak było też w Adwencie. Tyle, że przed Bożym Narodzeniem kontekst stawał się wyraźny. Ojciec Święty wiele razy o tym mówił.
Jak kilka dni przed wigilią 1997 roku, na Anioł Pański: „Pan jest blisko. Trzeba się przygotować na Jego przyjęcie. Takie jest znaczenie całego okresu Adwentu (…) aby wierni mogli w pełni przeżyć tajemnicę wcielenia”.

Reklama

„Tak właśnie czekał na Boże Narodzenie. Z dziecięcą prostotą, ciekawością i zachwytem”
Rozważanie na drugi piątek Adwentu

W tych przygotowaniach nie tylko Ojcu Świętemu, ale też Jego najbliższym współpracownikom, kardynałom, biskupom, przełożonym generalnym zakonów, pomagały rekolekcje głoszone przez papieskiego kaznodzieję, ojca Raniero Cantalamessę – charyzmatycznego Kapucyna o dobrotliwym uśmiechu, który głosił konferencje i prowadził medytacje w każdy piątek Adwentu i Wielkiego Postu. Sam opowiadał kiedyś tygodnikowi „Niedziela”, że Jan Paweł II nigdy to było wzruszające, bo przecież miał tyle innych obowiązków. A jednak ta forma przygotowania do Bożego Narodzenia, czy Wielkiej Nocy, była dla Niego ważna. Cantalamessa wspominał, że czasami – już po takiej konferencji – widział głowy państw czekające na spotkanie z Papieżem. „A on tak po prostu słucha słowa Bożego z ust najmniejszego, ostatniego z kapłanów Kościoła” – mówił. Arcybiskup wspomina, że po każdej takiej konferencji Jan Paweł II witał się z o. Cantalamessą i dziękował mu za głoszone słowo.

Był mu szczerze wdzięczny – mówi. Na zakończenie rekolekcji odbywała się specjalna audiencja prywatna, podczas której Papież składał oficjalne podziękowanie. Chciał go docenić, bo to, co o. Cantalamessa mówił, było dla Ojca Świętego ważne. Widzieliśmy to, bo siedzieliśmy razem z Nim w małej kaplicy tuż obok sali, w której o. Cantalamessa głosił rekolekcje. Razem słuchaliśmy. A Ojciec Święty robił notatki.

Niezwykłe, że Papież robi notatki z rekolekcji, których sam wygłosił w życiu bez liku. Robi notatki jak uczeń. Waży każde słowo. Bo karmi się tym słowem. W oczekiwaniu na Tego, który – jak mówił – „już przyszedł, który przyjdzie i który nieustannie przychodzi”.

Reklama

Spowiadał się, jak zawsze, raz w tygodniu. Przekonywał że w Adwencie „wszyscy jesteśmy zaproszeni do głębokiego rachunku sumienia”. Że powinniśmy „prostować ścieżki dla Niego”, bo żeby się z Nowonarodzonym spotkać, musimy się nawrócić. „To znaczy wyjść Mu naprzeciw z radosną wiarą, porzucając mentalność i styl życia, które nie pozwalają nam w pełni naśladować Chrystusa” – mówił.

On niczego nie musiał porzucać – komentuje Arcybiskup Mokrzycki – a mimo to miało się wrażenie, że chce robić więcej i więcej, żeby tylko być godnym tego spotkania. Było w Nim tyle pokory. I dziecięcego zawierzenia. Tak właśnie czekał na Boże Narodzenie. Z dziecięcą prostotą, ciekawością i zachwytem. I szczerze się cieszył. Z tego, że Bóg – z miłości – przysyła nam swojego Syna, który wycierpi swoje, ale zbawi świat.

Szopka wzruszała Go. Nigdy tego nie ukrywał.
Rozważanie na trzeci piątek Adwentu

Za moich czasów już nie schodził wieczorami do szopki tak często, jak kiedyś – wspomina Arcybiskup Mokrzycki. Już był starszy i siły miał mniej. Ale bardzo lubił ją odwiedzać. Ile razy tamtędy przechodziliśmy, tyle razy przystawał i modlił się przy żłóbku. Kilka razy dziennie spoglądał na nią z okna.

Reklama

Arcybiskup jest przekonany, że dla Jana Pawła II to było coś więcej niż wspomnienie dziecięcych lat. I tęsknota za tym, co pamiętał z Wadowic, a potem z Krakowa. Że to było zgłębianie tajemnicy Bożego Narodzenia. Element układanki, bez którego nie sposób tą tajemnicę zrozumieć. (…)

Szopka wzruszała Go. Nigdy tego nie ukrywał. W Boże Narodzenie 2002 roku mówił do tłumów na placu św. Piotra: „Wzruszeni stajemy przed szopką, aby wraz z Maryją spotkać Oczekiwanego przez narody, Odkupiciela człowieka, którego pragną wszystkie ludy.”

W papieskich apartamentach główna szopka stała w korytarzu – opowiada Jego były sekretarz. Była bardzo oryginalna, inna każdego roku. Przygotowali ją pracownicy Watykanu.

Szopki były raczej proste w formie. Budowniczy musieli wiedzieć, że nie o ornamenty ani dodatkowe przesłania Papieżowi chodzi. Ale o to najważniejsze przesłanie betlejemskiej stajenki, sprzed dwóch tysięcy lat. Arcybiskup mówi, że to była po prostu ładna, skromna szopka. Taka, która każe na chwilę przy niej przystanąć i pomyśleć nad tym, co tam jest i dlaczego. A raczej, kto tam jest i dlaczego. I jakie to wielkie szczęście. Myliłby się ten, kto by sądził, że to była jedyna szopka w papieskim domu. Kiedy pytam o to Arcybiskupa, ten znowu się śmieje. I mówi, że niemal w każdym kącie jakaś szopeczka leżała. A potem zaraz liczy:

W refektarzu, w kącie, na stoliku była szopka. Obok malutkiej choinki od górali. W drugim rogu jadalni – druga szopka. W bibliotece kolejna, w pokoju gościnnym, poczekalni, w sypialni też. Razem sześć ich było, jeśli dobrze liczę. Plus jeszcze jedna – w kaplicy, pod choinką. Czyli siedem.

Fragmenty książki o przeżywaniu dwóch najważniejszych świąt przez Jana Pawła II – Bożego Narodzenia i Wielkiejnocy. Powstała na podstawie wywiadu-rzeki, który Brygida Grysiak przeprowadziła z abp. Mieczysławem Mokrzyckim.

Prawa autorskie do wszystkich zdjęć wykorzystanych w filmie należą do © Corbis/FotoChannels.

Reklama

Dołącz do naszych darczyńców. Wesprzyj nas!

Najciekawsze artykuły

co tydzień w Twojej skrzynce mailowej

Raz w tygodniu otrzymasz przegląd najważniejszych artykułów ze Stacji7

SKLEP DOBROCI

Reklama

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ
WIARA I MODLITWA
Wspieraj nas - złóż darowiznę